Pakuj sprzęt i ruszaj na stoki
Ubity śnieg leży na stokach, a jest go naprawdę sporo - od 20 cm do prawie półtora metra. Kiedy przyjedzie się rano, jest rewelacyjnie. Przywita nas naturalny śnieg, wyrównany przez ratraki, który w nocy jest uzupełniany przez kilka centymetrów świeżego, białego puchu. Po kilku godzinach jest już nieco gorzej, bo tworzą się drobne muldy, jednak przy mrozie śnieg pozostaje puszysty i kiedy jedziemy w obniżonej pozycji w niczym to nie przeszkadza.
Mimo pełni zimy są jednak miejsca, w których albo komuś się nie chce, albo nie może zrobić dużo dobrego dla narciarzy i snowboardzistów. To dwa największe ośrodki na Dolnym Śląsku, czyli Karpacz i Szklarska Poręba. Karpacz, a dokładniej Kopa. Tu od początku sezonu nieczynna jest trasa najtrudniejsza ze szczytu. To jestem jeszcze w stanie zrozumieć. Kto tam był np. w lecie wie, że na stoku trafiają się głazy i śniegu musi spaść naprawdę dużo, by można było bezpiecznie jeździć. Cóż, nie ma tam sztucznego dośnieżania i to główny powód że piękna trasa jest zamknięta.
Inną bajką jest Szrenica i trasa FIS zwana także ścianą. Jednak ścianą tylko w jednym, dość krótkim górnym jej fragmencie. Niżej, gdzieś 100, 150 m od granicy lasu trasa jest już dużo mniej stroma, szeroka i do dziś oficjalnie nie wykorzystana. A jest tam instalacja sztucznego śniegu i nie wierzę w to, ba jestem pewien, że w ciągu ostatniego miesiąca nie było dni czy nocy, kiedy nie dałoby się tej nartostrady przygotować. Prościej i taniej jest oczywiście udostępnić to co już jest, wychodząc z założenia, że ludzie i tak przyjadą na Szrenicę.
PRW
Tomasz Żukiewicz
Leszek Wrotniewski
Konrad Rydzewski
Rafał Piotr Szymański
Kazimierz Piotrowski
Hubert Papaj
Wojciech Leszczyk
Maciej Lercher
Paweł Kucharski
Oliwer Kubicki
Jacek Jakubiec
Paweł Gluza
Wojciech Chadży