Zgorzeleckie latarnie sieją postrach...

Ciężki, metalowy słup oświetlenia ulicznego był tak skorodowany, że przewrócił się na zaparkowany samochód.


Samochód stał przed blokiem na ulicy Iwaszkiewicza, nieopodal wejścia do sklepu Biedronka. - Usłyszałam huk a potem włączył się alarm. Wybiegłam i obok auta leżała latarnia a dach był cały pognieciony - mówi pani Monika, właścicielka uszkodzonego volkswagena golfa. Jest zszokowana i wstrząśnięta. Problem w tym, że do podobnej katastrofy na tym zgorzeleckim osiedlu może dojść właściwie w każdej chwili. Wzdłuż ul. Iwaszkiewicza i Wyspiańskiego praktycznie każda latarnia nadaje się do wymiany. Ich podstawy są skorodowane a blacha jest cienka jak papier. Dorota Sobczak, naczelnik wydziału infrastruktury w zgorzeleckim urzędzie miasta, od nas dowiedziała się o wywróconej latarni. - Mamy ponad tysiąc punktów świetlnych w całym mieście. Nie jesteśmy w stanie wszystkich skontrolować - naczelniczka próbowała usprawiedliwić fatalny stan techniczny słupów. Mieszkańcy osiedla są oburzeni i boją się o kolejne podobne przypadki. Na osiedlowych uliczkach bawią się dzieci, stoi też mnóstwo aut. Może dojść do jeszcze większego nieszczęścia, niż w ub. tygodniu. - Tu wszystkie latarnie wymagają wymiany. Wystarczy lekki wiatr a znów dojedzie do tragedii. Strach przechodzić obok, strach wypuszczać dzieci na podwórko - mówi Alicja Holak. - To wypadek, który powinien skłonić odpowiednie służby do natychmiastowego działania - uważa Sławomir Połaczański, który z synem Kubą przechodził ulicą obok zwalonej latarni. Skorodowane latarnie to niestety nie tylko problem mieszkańców ul. Wyspiańskiego i Iwaszkiewicza. Kilka miesięcy temu pisaliśmy już o zagrażających bezpieczeństwu latarniach w centrum miasta przy ul. Daszyńskiego, Piłsudskiego i Wolności. Po naszej publikacji słupy zostały wzmocnione i zakonserwowane. Liczymy na szybką interwencję władz miasta. Może warto się przyjrzeć działalności firmy zajmującej się konserwacją oświetlenia ulicznego?

Gazeta Wojewódzka