"Dzisiaj tu i teraz" - felieton Roberta Prystroma

Na łamach NJ pisałem już kilka razy, o tym jak fatalnym i przynoszącym wstyd całemu miastu, jest nieudolne działanie prezydenta miasta w sprawie placu po byłym targowisku na ulicy Kilińskiego i 1 Maja.


Sprawą tą zajmuje się od roku 2000, a kiedy w 2002 upłynął ostateczny, określony notarialnie, termin zakończenia budowy tzw. "Forum Jelenia Góra", rozpocząłem głośno domagać się od prezydenta odzyskania gruntu i pogonienia na "cztery wiatry" panów - właścicieli spółki Atlant, którzy okazali się drobnymi spekulantami z gatunku, takich co to tanio kupić, a drogo sprzedać.
Właścicielami spółki było dwóch mężczyzn: Polak i Niemiec. Dwie osoby fizyczne, które nie śmierdziały groszem. I to właśnie owym "golcom" prezydent miasta, najpierw oczyścił plac z kupców, choć rocznie wpłacali oni kilkaset tysięcy złotych do kasy miasta, a następnie, jak się obecnie okazało, oddał za bezcen plac po targowisku w użytkowanie wieczyste. Cena gruntu, jaką przyjął do rozliczenia prezydent w roku 2000 wyniosła ok. 1,5 mln zł, co już samo w sobie pachnie przekrętem.
Żeby sprawę do końca sprawdzić, wystawiłem zlecenie zewnętrznej firmie deweloperskiej ze Śląska zajmującej się rynkiem inwestycyjnym w Polsce, z prośbą o realną wycenę na placu przy ul. Kilińskiego. Wartość terenu określono na... ok. 10 mln zł. A więc teren poszedł w ręce spekulantów za sześciokrotnie niższą cenę jak cena rynkowa. No, to teraz już wiadomo, gdzie był ten interes dla kombinatorów. A interes miasta !? Wydaje się, że w tej transakcji nikt interesem miasta się nie zajmował. Otóż po tym jak 30.04.2002 r. upłynął ostateczny termin do zakończenia budowy, Ratusz miał obowiązek wyegzekwować od nieuczciwego i niesolidnego inwestora karę umowną w kwocie 2 mln zł., za niezrealizowanie zadania oraz winien natychmiast przystąpić do wszczęcia procedury odzyskania terenu dla miasta.
Krótko mówiąc należało przegonić kombinatorów, gdzie pieprz rośnie. W dość podobnej sytuacji znajdował się prezydent Bolesławca, któremu też poprzednik pozostawił śmierdzące jajo z terenem pod hipermarket. Pan Prezydent Piotr Roman postąpił zgodnie z zasadami logiki i interesu miasta i po kilkuletniej batalii w sądzie teren odzyskał. Jednak u nas w Jeleniej Górze ekipa prezydenta nie zrobiła nic, by teren odzyskać. Nie zrobiła nic, by wyegzekwować zapłatę kary. Prezydent zamiast teren odebrać, próbował przeforsować zgodę na budowę w tym miejscu hipermarketu. Sprawy wyglądają tak, jakby miasto i wysocy urzędnicy, mieli jakieś ciemne interesy z kombinatorami z Atlanta. Niebawem, przed wyborami usłyszymy od prezydenta kolejne obiecanki, gdy tymczasem jedynym właściwym krokiem jest obecnie odzyskanie terenu dla miasta, odebranie kary 2 mln zł i właściwe zagospodarowanie terenu w oparciu o rzetelnego i wiarygodnego inwestora, który zapłaci realną cenę za grunt, a nie jakieś grosze.
Kolejny samorząd winien rozwiązać tę sprawę, ponieważ musi się wyjaśnić, dlaczego obecny prezydent miasta, przez lata, w tej samej sprawie działa na szkodę interesu publicznego. Jakie są rzeczywiste przyczyny opieszałości urzędników i kto ma w tej sprawie prywatny interes ?

Robert Prystrom
e-mail: Robert.Prystrom@interia.pl

tekst płatny