"Orzeł" wznawia produkcję

Firma z Malborka kupiła od syndyka zakład w Mysłakowicach za 3,5 mln zł. Po kilku latach przerwy maszyny ruszą, a prace w fabryce znajdzie kilkadziesiąt osób. Mysłakowickiego "Orła" uratowali naukowcy z Wrocławia, którzy przekonali inwestora, że na lnie można zarobić. Małe, niepozorne niebieskie kwiatki lnu można oglądać tylko przez kilka godzin. Kiedyś na Dolnym Śląsku lnem zasiewano setki hektarów pól. Ceniono jego właściwości lecznicze i to, że roślina jak żadna inna daje się przetworzyć w całości. Tanie tekstylia z Chin prawie zupełnie wyparły len z rynku.

Zespół naukowców opracował opatrunki z lnu modyfikowanego genetycznie. Badania kliniczne wykazały, ze leczą trudno gojące się rany. Profesor Jan Szopa-Skórkowski nawiązał współpracę z firmą z Malborka. Zachęcał, by zainwestowała na Dolnym Śląsku. W Mysłakowicach stał nieczynny zakład. Zadłużony, ale z nowoczesnymi maszynami.

Firma zakład kupiła. Teraz trwają tu remonty, produkcja tkanin lnianych, w tym opatrunków z lnu modyfikowanego genetycznie, ma ruszyć już w lipcu. Pracę na początek w tkalni i wykańczalni znajdzie 60 osób.

Firma chce sprzedać część niepotrzebnych terenów i budynków. Przejęciem fabrycznego biurowca jest zainteresowany samorząd Mysłakowic. W obecnej siedzibie urzędnikom jest za ciasno.

Profesor Szopa-Skórkowski wierzy, że teraz uda się przekonać rolników, by obsiewali pola lnem. Nie wiadomo kiedy opatrunki z lnu modyfikowanego genetycznie trafią do aptek. Brakuje rozwiązań systemowych, wsparcia urzędników, by przejść wszystkie biurokratyczne wymogi - narzekają naukowcy. A w Polsce z powodu trudno gojących się ran cierpi 400 tys. osób.

TVP