Czy Jeleniej Górze grozi wyludnienie?
Liczby nie kłamią. Jeśli włodarze Jeleniej Góry nie wpadną na jakiś rozsądny pomysł, aby zwiększyć atrakcyjność miasta i zapewnić jego mieszkańcom godną pracę, to w przeciągu kilkunastu lat zostanie nas około 67 tysięcy. Główny Urząd Statystyczny opiera wyniki swoich badań na opracowaniach sporządzonych w latach 2000-2011.
Biorąc pod uwagę 4 podobne do siebie pod względem liczby mieszkańców miasta (Jelenią Górę, Nowy Sącz, Konin, Piotrków Trybunalski), możemy zauważyć, że w przedziale 80-89 tysięcy (zakładając ewentualne wyludnienie) dzierżymy niechlubny laur pierwszeństwa.
Poniższy wykres zbudowaliśmy na podstawie uzyskanych z GUS informacji.

Wynika z niego jasno, że Jelenią Górę do roku 2030 opuści przeszło 21 tysięcy ludzi. To, że liczba naszych rodaków z roku na rok spada, nie jest żadną tajemnicą. Powodów jest wiele, zaczynając od czynników ekonomicznych w całym kraju, poprzez powszechną emigrację i na ujemnym przyroście naturalnym kończąc.
Pojawia się więc pytanie, jakie prace prowadzi w tej sprawie Rząd RP wraz z władzami lokalnymi, gdyż istnieje obawa, że obudzimy się z ręką w nocniku. To, że ludzi w mieście ubywa, zauważył nie tylko GUS, ale również sami mieszkańcy Jeleniej Góry.
- Ukończyłem w Jeleniej Górze 3 szkoły: podstawową, średnią i studia licencjackie. Poznałem masę fajnych ludzi, niestety wraz z końcem studiów nasze kontakty się urwały - narzeka Pan Michał. Z portali społecznościowych wynika, że większość jest za granicą a kilku wyjechało za chlebem do większych miast, dodaje. To nie jest tak, że jestem jedynym, który tu został, ale z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że wyjechała stąd "więcej niż połowa" moich kolegów i koleżanek.
- Ja na brak znajomych nie narzekam. Narzekam na brak klientów, żali się Pan Wiesław. Nie wiem, czy jest to spowodowane wyludnieniem Jeleniej Góry, czy "wydłubaniem" małych firm z centrum miasta. Proszę spojrzeć, dookoła same banki, konsultanci kredytowi, agencje nieruchomości. Po co mieszkaniec Jeleniej Góry miałby zapuszczać się do centrum, skoro tu nic nie ma?
- Obawiam się, że bez otwartych rozmów z lokalnymi przedsiębiorcami się nie obejdzie - mówi Pani Anna - po chwili dodając, że gdyby ktoś dzisiaj zorganizował takie spotkanie, to pewnie nikt by nie przyszedł. Taki urok Jeleniej Góry, dodaje i zwraca uwagę, że nie wyobraża sobie w naszym mieście konkretnej akcji protestacyjnej czy porządnej manifestacji. Ludzie boją się i wstydzą wychodzić ze swoimi problemami na ulicę.
- Dzisiaj centrum jest na Jana Pawła, rzucił mało rozmowny przechodzień, którego imienia nie byliśmy w stanie zanotować.
Postanowiliśmy podpytać, jakie ewentualne propozycje mieliby mieszkańcy Jeleniej Góry, aby miasto stało się bardziej atrakcyjne. Niektóre z nich nie są zależne od samego Prezydenta czy Rady Miejskiej, ale pojawiały się nader często, że postanowiliśmy o nich wspomnieć:
- obniżka czynszów na żądanie w lokalach należących do miasta, umożliwiająca przedsiębiorcy zaczerpnąć oddech w czasach kryzysu
- postawienie na turystykę (dzisiaj ludzie jadą prosto do Karpacza czy Szklarskiej Poręby, gdy pojawi się obwodnica, może być jeszcze gorzej)
- dwuletnie zwolnienie z płacenia składek ZUS (z wyjątkiem składki chorobowej, to element sławnego "Pakietu Startowego" przedstawionego przez Platformę Obywatelską w 2006 roku)
- ochrona centrum przed kolejnymi filiami banków, których obecność radykalnie obniża atrakcyjność deptaka i okolicznych ulic
Na tę chwilę nic innego nam nie pozostaje, jak tylko czekać i bacznie obserwować poczynania jeleniogórskich włodarzy. Mamy nadzieję, że strategia rozwoju miasta zakłada różne scenariusze i Ratusz przygotowany jest na każdą ewentualność. Do roku 2030 zostało jeszcze trochę czasu.
Marek Zabiegała