Zażądał miliona dolarów okupu

To był żart. Tak tłumaczył się 15-latek z Zamościa, który zadzwonił do mieszkanki Karpacza, powiadomił ją o podłożonym ładunku wybuchowym i zażądał miliona dolarów okupu. Pokrzywdzoną wybrał losowo. Teraz o jego dalszym losie zadecyduje sąd rodzinny.

3 grudnia 2011 roku około godziny 20.18 na numer alarmowy policji zadzwoniła mieszkanka Karpacza, z informacją o ładunku wybuchowym i żądaniu okupu. Kobieta powiadomiła, że otrzymała telefon od nieznanego mężczyzny, który poinformował ją, że w jej garażu podłożona jest bomba i zażądał od niej miliona dolarów okupu, które miała ukryć w krzakach.
Policjanci postanowili sprawdzić to zgłoszenie. Oficer dyżurny na miejsce wysłał funkcjonariuszy z nieetatowej grupy rozminowania minersko-pirotechnicznego celem sprawdzenia domu wraz pomieszczeniami gospodarczymi. Policjanci niczego nie znaleźli. Podejrzewali, że może to być głupi żart. Równolegle prowadzone były czynności zmierzające do ustalenia osoby, która dzwoniła do mieszkanki Karpacza. Jakież było zdziwienie funkcjonariuszy, kiedy okazało się, że abonentem telefonu jest 33-letni mieszkaniec Zamościa. W wyniku podjętych czynności policjanci ustalili, że do pokrzywdzonej zadzwonił jego 15-letni syn. Chłopak tłumaczył się, że to był żart, a numer do mieszkanki Karpacza wybrał przypadkowo.

KMP JG