UPRzejmy punkt widzenia (13) - felieton
UPR będzie mogła dać zwolennikom IV RP wolnościową alternatywę. Warunkiem sukcesu jest by wszyscy dający nam dobre rady i kibicujący nam włączyli się do wspólnej pracy. Młodzież do pracy w Sekcji Młodzieżowej UPR. Jest nas około 150 000. To, z uwagi na skład tych tysięcy, siła mogąca zmienić Polskę.
Liczba rejestrowanych przez urzędników bezrobotnych maleje. Inwestycje rosną. Wiosna w pełni. Rząd ma upragnioną większość. Co na to UPR?
Dla uzyskania lepszej perspektywy warto spojrzeć na bieżące sprawy z oddali. Na początek z Brukseli. Komisja Europejska ogłosiła, że w roku 2006 "unijne fundusze" mogą sięgnąć 1,2 proc. PKB Polski. Znaczna część tych "unijnych" pieniędzy pochodzić będzie z naszych podatków przekazywanych do Brukseli. Tymczasem zewsząd słyszymy, że te 1,2 proc. naszego PKB ma dźwignąć Polskę na niespotykane wyżyny rozwoju. Czy tak samo wielkie nadzieje wiążemy z podwyżką pensji o 1,2 procent, gdy dodatkowo podwyżka współfinansowana jest z naszej drugiej kieszeni?
Drugie spojrzenie z ... przyszłości. Dzisiejsza liczba wicepremierów, wiek ministra i tym podobne problemy za 30 lat będą bez znaczenia. Znaczenie będą miały znane już dziś liczby. Wzrost polskiego PKB w roku 2005 wyniósł wg Komisji Europejskiej 3,2 procent. Wzrost zadłużenia Skarbu Państwa polskiego wyniósł w tym czasie ok. 38 miliardów złotych t.j. 9 procent. Polacy rękami Sejmu, Senatu i Prezydenta zadłużani byli w roku 2005 w tempie trzy razy szybszym niż się bogacili. Jak będzie w roku bieżącym i w latach następnych? Gdy poprosiłem o komentarz do tych cyfr osoby ze "świata finansów" będące prelegentami "Trendu Gospodarczego Newsweeka" usłyszałem jedynie, że rząd stanowi konkurencję dla banków. Nikt nie zechciał odnieść się do faktu zbliżania się w tempie kilku miliardów miesięcznie do granicy zadłużenia wynoszącej pół biliona złotych i wpływu tego faktu na bieżące możliwości rządzenia w Polsce.
Ale i taki wzrost i takie zadłużenie pozwalają rządzić. Oto w roku 2002 SLD-owski rząd RP udzielił biednemu jak mysz kościelna rządowi ... Chińskiej Republiki Ludowej kredytu w wysokości 85 mln dolarów. W tym samym roku ten sam rząd udzielił kredytu Federalnemu Rządowi Federalnej Republiki Jugosławii w kwocie 50 mln dolarów. Kredyt udzielony przez rząd RP spłacany ma być przez 14 lat po 2 latach okresu karencji i oprocentowany na poziomie 0,75%. Dla porównania rząd RP sprzedaje obligacje dwuletnie z obietnicą oprocentowania około 3,7 proc. w skali roku. W roku obecnym rząd RP ponownie udzielił kredytu Serbii i Czarnogórze. Wszystko to dla naszego dobra. Z jednej strony, wg opłacanego z naszych podatków Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Finansów, "nasi przyjaciele z Serbii i Czarnogóry będą mogli dzięki temu kredytowi zrealizować bardzo ważne dla nich przedsięwzięcia w infrastrukturze i rolnictwie". Z drugiej zaś może się to przyczynić do "promocji polskiego eksportu" i innych dobrodziejstw używanych zawsze jako argument za bezlitosnym łupieniem polskiego podatnika.
A tymczasem protestują lekarze. Media przekazują jedynie hasło: wyższe płace. Lekarze doskonale wiedzą jednak, że w obecnym systemie żadne pieniądze niczego już nie zmienią. Przepadną tak jak miliardy poprzednich. Tak jak nie można było oczekiwać od państwowej "Społem" ogarnięcia całego handlu po roku `89 tak samo nie można się dłużej łudzić, że oparty na socjalistycznych zasadach "system ochrony zdrowia" poradzi sobie z postępem w medycynie, naciskiem firm sprzedających sprzęt, leki i ubezpieczenia i normalną chęcią lekarzy i pielęgniarek by zarabiać pieniądze adekwatne do wykonywanej pracy i możliwości finansowych klientów - pacjentów. Potrzeba odważnego kroku uwalniającego system od państwowego pośrednictwa generującego patologię i niewydolność. Trzy kromki chleba, jajko na twardo, łyżka majonezu i kawałek masła jako niedzielna kolacja podawana pomiędzy czwartą a piątą w warszawskim państwowym szpitalu pokazuje możliwości obecnego systemu. Radiowy głos przedstawicielki pielęgniarskiej "Solidarności", że polskich pacjentów nie stać na "współpłacenie" ukazuje jedną stronę medalu. Drugą są kwoty zabierane tym samym pacjentom, a finansujące "bezpłatność" i kwoty trafiające bezpośrednio z kieszeni pacjenta do kieszeni personelu. A jeszcze inną sprawą zastanawiający fakt, że lekarzowi "na etacie" nie można zapłacić 3 tysiące lecz tysiąc, ale temu samemu "na kontrakcie" biedny szpital można zapłacić 6 tysięcy. Czy objęcie stanowiska szefa NFZ przez pana Sośnierza, mającego niegdyś związki z UPR i wizję naprawy systemu zmieni tę sytuację?
Polska ma nowy rząd. Wolne i niezależne media atakują go za sam fakt istnienia. Ciekawe, że nie atakowały tak zajadle, gdy do władzy dochodziła przepoczwarzona PZPR, gdy Magister kłamał, zataczał się w Charkowie, itd. Ciekawe, że media przez tyle lat nie zainteresowały się zawartością i weryfikacją teczek SB, choć zdjęcia ministra, buntownika w młodości są w stanie zdobyć w dwa dni. Obiektywizm aż razi po oczach i uszach na papierze i w eterze.
Najciekawsze są chyba ataki na objęcie Ministerstwa Indoktrynacji Dzieci i Młodzieży, inaczej MEN, przez pana Giertycha. W atakach tych ustami atakujących objawiono Polakom prawdę o tym ministerstwie. Atakujący podnoszą, że przez narzędzia jakie daje to ministerstwo można z Polskich dzieci zrobić Młodzież Wszechpolską. Wiedzą co mówią. Można było zrobić Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, można było Szkolne Koła Europejskie, więc zapewne można i Młodzież Wszechpolską. Przypominam więc propozycję UPR: niech szkoły w Polsce będą niezależne od państwa i jego urzędników. Niech zależą od rodziców i nauczycieli. Oddajmy im ich pieniądze i niech wybiorą najlepszą drogę rozwoju dla własnych dzieci. Tymczasem nowy minister zapowiedział uczynienie z nauczycieli "funkcjonariuszy publicznych". W ramach drogi ku thatcheryzmowi zapewne.
Premiera Leppera nie czepia się nikt, a w każdym razie nie za objęcie Ministerstwa Rolnictwa. Jest rolnikiem i wie jak zajmować się sobą i sobie podobnymi. Zwłaszcza gdy ma się do dyspozycji pieniądze wszystkich Polaków i nadzieję na wiele worków wypchanych euro. Zgodnie z wytycznymi Brukseli, gdzie jak gdzie, ale w rolnictwie bez socjalizmu nie można. Uśmiech budzi tylko płynąca z eteru naiwna wiara, że nowe władze MR sprawią, że grupy interesów nie będą robiły interesów za pomocą informacji, pozwoleń i pieniędzy przepływających przez MR. Jeśli nie grupy związane z SLD, to inne. System pozostaje bowiem bez zmian, zmiana nastąpiła tylko przy wodopoju.
Co na to zwolennicy wolności? Prócz kolejnego tygodnia, w którym będziemy zarabiać na utrzymanie naszych nowych panów, najwyższa pora na zwieranie szeregów do kolejnych wyborów. Z uwagi na pogłoski, że pan Piskorski zajmie PO, w której pokładał nadzieję i pan Olechowski, konkurencją swojej nowej formacji, UPR będzie mogła dać zwolennikom IV RP wolnościową alternatywę. Warunkiem sukcesu jest by wszyscy dający nam dobre rady i kibicujący nam włączyli się do wspólnej pracy. Młodzież do pracy w Sekcji Młodzieżowej UPR. Jest nas około 150 000. To, z uwagi na skład tych tysięcy, siła mogąca zmienić Polskę. Chętni stanąć na czele tych zmian proszeni są o pilne zgłaszanie się do okręgów i oddziałów. Tracony czas nie gra na korzyść sprawy wolności w Polsce. Dotychczasowi wojownicy sprawy wolności mają coraz mniej sił w samotnej walce... Stanie, jak dotąd, obok wystarczy by to się nie powiodło! Nie ma na co czekać. Nikt za nas tego nie zrobi!
Na koniec wiosenna zagadka z nagrodą: o kogo chodzi?
Był członkiem NSZZ "Solidarność", przez wiele lat pracował jako nauczyciel. W latach 1990-1992 był kuratorem w Kuratorium Oświaty. Po obaleniu rządu premiera Olszewskiego, w roku 1992 został wiceministrem edukacji narodowej w rządzie Hanny Suchockiej. W latach 1993-1995 pracował jako konsultant i wicedyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego.
Pierwsza osoba, która przyśle prawidłową odpowiedź (tytuł: ZAGADKA) na adres prezes@upr.org.pl otrzyma nagrodę książkową.
Wojciech Popiela
Prezes Unii Polityki Realnej
tp - tekst płatny