UPRzejmy punkt widzenia (11)

Pierwsza rocznica narodzin dla nieba Papieża - Polaka uspokoiła na moment polityczny jarmark w Polsce. Jednakże wraz z przybywaniem dnia, rośnie też polityczna temperatura. Teza stawiana przez PiS brzmi - dajmy wypowiedzieć się Polakom czy chcą przełomu i wyboru "Polski solidarnej" reprezentowanej przez PiS z przyległościami czy kontynuacji i "Polski liberalnej", której symbolem jest PO i SLD. Jeśli uczynki PO i SLD i ich wcześniejszych mutacji od PZPR, przez UD, KLD, SdRP aż po AWS i UW to "Polska liberalna" to klasyczni liberałowie z UPR wołają zgodnie: precz z taką "Polską liberalną", której najlepszym i przytaczanym często przez pana S. Michalkiewicza symbolem są FOZZ, NFI, czy powracające koncesje obejmujące ponad 200 dziedzin działalności gospodarczej, o lawinowo rosnącym długu publicznym nie wspominając. Jeśli pomysły zawarte na 144 stronach programu PiS objawiające się słynnym becikowym i przechwałki pana Premiera znajdującego co rusz kilkaset milionów w budżecie na propagandowe wsparcie wyborów samorządowych, a także "przywódca polskiej lewicy" to "Polska solidarna" - z rozczarowaniem mówimy: nie, dziękujemy.
Znaczna część Polaków wybrała w istocie program UPR - połączenie najlepszych elementów programu PiS, PO czy LPR. Wola ta wynikała z nadziei na połączenie sensownych elementów tych programów i koalicję. Dbałość o bezpieczeństwo z przywróceniem do kodeksu kary głównej włącznie, sprawiedliwość, ukrócenie korupcji, dbanie o interes narodowy, twarde stawianie interesów Polski ponad interesami brukselskiej biurokracji, uproszczenie i obniżenie podatków, ukrócenie zubażających społeczeństwo rządowych wydatków, ograniczenie deficytu budżetowego narażającego Polskę na niewolniczą już zależność od zewnętrznych instytucji finansowych - te i im podobne postulaty zapożyczone przez partie władzy od UPR przypadły do gustu wyborcom, którzy dostrzegając propagandową siłę, wskazali na najmocniejsze ugrupowania. Niestety zawiedli się. Nim jeszcze rozstrzygnęła się kwestia prezydentury, okazało się, że "salon" murem stanął za PO. Symbole PRL i symbole III RP uznały za najlepszego obrońcę układu okrągłostołowego, znanego z nocnej zmiany pana Donalda Tuska.
Rzekomy liberalizm dawnej PZPR i Unii Wolności budzić może w najlepszym wypadku tylko uśmiech. Oczywiście w warstwie propagandowej wygląda to nieźle, ale cóż z tego, skoro praktyka ostatnich 16 lat wskazuje, że w mediach króluje kapitalizm i wolny rynek, a w rzeczywistości mamy recydywę socjalizmu w kolorowej wersji zachodniej i pogłębianie zadłużenia, przy którym towarzysz Gierek był kiepskim amatorem. Najlepszym dowodem są dane NBP i GUS dotyczące zadłużenia i bezrobocia, a także liczba młodych Polaków uciekających każdego miesiąca z kraju w poszukiwaniu płatnego zajęcia. Na koniec stycznia 2006 roku zadłużenie Skarbu Państwa czyli polskich podatników wyniosło ponad 447 miliardów zł. (tj. ok. 141,5 mld USD) . W porównaniu z końcem grudnia 2005 roku zadłużenie to wzrosło o ponad 7 miliardów złotych, tj. o 1,7% w przeciągu miesiąca.
Po drugiej stronie stawianej od kilku miesięcy barykady mamy przedstawicieli "Polski solidarnej". Przy czym, dla wyjaśnienia owej "solidarnej", chodzi o redystrybucję dochodu narodowego metodami biurokratycznymi, czyli mniej więcej o to, co przez 16 lat robili "liberałowie" z SLD, PSL, UW, UD, KLD itd. Na czołowego przedstawiciela tego nurtu wysuwa się pan wicemarszałek A.Lepper. Oddajmy mu głos (03.10.2005 r.): "Jest jeszcze ostatnia szansa zmiany rzeczywistości w Polsce - kontrolowania i korygowania nieograniczonej władzy liberałów, jaką otrzymali w wyborach do Sejmu i Senatu RP. Zmiany tej może dokonać prawdziwa patriotyczna lewica.
(...) Tylko lewica ma w sobie siłę i żarliwość społeczną, aby wprowadzić Polskę na ścieżkę szybkiego rozwoju, aby zacząć odrabiać dystans dzielący nas od najbardziej rozwiniętych krajów UE, aby przedstawiać i realizować śmiałe wizje nowoczesnej gospodarki i państwa.
Naszą jedyną szansą jest aktywne poparcie Kandydata Samoobrony na Prezydenta RP, którego serce zawsze jest po lewej stronie, dla którego każdy człowiek, obywatel, Polak jest ważny. (...) Społeczna gospodarka rynkowa, bezpłatna nauka, kultura, oświata i ochrona zdrowia, godziwe warunki życia emerytów i rencistów, zablokowanie negatywnych skutków globalizacji, dbałość o środowisko naturalne - to tylko wybrane przykłady lewicowości w praktyce państwowej. Czas przywrócić lewicy twardy, konsekwentny kręgosłup. Obecnie Samoobrona jest największą siłą lewicową na polskiej scenie politycznej. Obejmując przywództwo na lewicy apeluję o wsparcie dla Kandydata Samoobrony w wyborach prezydenckich przez wszystkie ugrupowania lewicowe, abyśmy wspólnie przeciwstawili się liberalnym pomysłom na gospodarkę, które od 16 lat rujnują życie milionów Polaków."
Samo zaś Prezydium Partii pana wicemarszałka dokonało intelektualnego wysiłku i zapisało co następuje: "W Polsce nastąpiła polaryzacja poglądów i rozwiązań społeczno-gospodarczych wokół dwóch ośrodków intelektualnych, społecznych i politycznych, tj. skrajnego liberalizmu, nazywanego czasem neoliberalizmem (libertarianizmem), którego wyraziciele znaleźli się w PO i ugrupowaniach zbliżonych programowo (PD, SLD, SDPL) oraz socjalnego liberalizmu (socjalliberalizmu), którego wyraziciele znaleźli się w Samoobronie i ugrupowaniach zbliżonych programowo (PiS i PSL)."
Tak więc czy ci, czy tamci - czeka nas w najbliższym czasie liberalizm. Niestety w wersji aktualnego, amerykańskiego rozumienia słowa "liberał" czyli lewicowej. By było ciekawiej, liberałowie jednego i drugiego chowu zaobserwowali, że herbata słodsza robi się po mieszaniu. Niestety zdają się nie przyjmować do wiadomości, że istotą nie jest mieszanie lecz cukier i to niekoniecznie "Polski Cukier". Wiedzą na przykład, że w strefach ekonomicznych, gdzie podatki lokalne i centralne przez lata nie obowiązują, powstają gwałtownie miejsca pracy. "Ministerstwo Gospodarki szacuje, że zaproponowane w ustawie o Strefach Ekonomicznych zmiany spowodują powstanie 105,6 tys. nowych miejsc pracy oraz 31,6 mld zł inwestycji do końca 2017 roku." Równocześnie jednak przekazują nasze, podatników, pieniądze do prywatnych kieszeni i nazywają tę grabież "pomocą publiczną". W tym konkretnym przypadku Stref Ekonomicznych wynieść ma ona 20 mld zł ( sic!). Wydaje się, że ponad 190 000 złotych dotacji z naszych kieszeni na utworzenie 1 miejsca pracy to nawet jak na Polskę solidarno-liberalną swoisty rekord. W tym stanie rzeczy nie dziwi szczerość pani Z.Gilowskiej, która gra jak przeciwnik pozwala i obiecuje symboliczne zmiany mające nie zmieniać w niczego: "zarówno w roku 2007 jak i w latach następnych "efekt netto" proponowanych reform (podatkowo-zusowych) ma być zerowy. Oznacza to, że mniejsze wpływy do budżetu, spowodowane projektowanymi ulgami i waloryzacjami zostaną zrównoważone przez zwiększone wpływy z innych podatków." Czy rzeczywiście trzeba aż zmieniać "Polskę liberalną" na "solidarną" by efekt netto był zerowy? Czy rzeczywiście nikt w MF nie odważy się powiedzieć głośno, że "obniżenie składki na ubezpieczenie chorobowe o 0,65 pkt proc. do 1,80% i przerzucenie jej w pełni na pracodawcę" rozbawia pracodawców polskich do łez?
Na tym tle godna podziwu jest partyzancka, zakonspirowana walka patriotów z Rady Etyki Mediów utworzonej przez dziennikarzy głownie państwowych mediów i jednej telewizji prywatnej z terroryzmem politycznej poprawności i ich zuchwała próba obrony polskiego interesu narodowego. Jak wielu z Państwa, dzięki Reutersowi, wie, Sekretarz Generalny Światowego Kongresu Żydów pan Izrael Singer (nie mylić ze słynnym pisarzem Izaakiem Bashevisem) stwierdził lat temu dziesięć, że if Poland does not satisfy Jewish claims it will be "publicly attacked and humiliated" in the international forum. Przypomniał o tym nasz były prezes pan Stanisław Michalkiewicz na falach Radia Maryja. Przywołał też stwierdzenie profesora Normana Finkelsteina na temat uczynienia z pamięci o holocauscie pewnego rodzaju przemysłu i zadał pytanie czy polski prezydent i polski premier wobec olbrzymich i nieuzasadnionych żądań finansowych należycie dbają, jak obiecywali, o interes Polski. Jednakże wyprowadzone z medialnego getta Radio Maryja nie ma znaczącej siły oddziaływania. Również osoba pana Michalkiewicza wciąż, mimo podziwu i sympatii wielu osób nie jest jeszcze dostatecznie znana, o czym świadczy choćby fakt, że w wyborach do senatu uplasował się tuż za podium, nie zdobywając miejsca w Parlamencie. Wybitni przedstawiciele REM chcieli temu zaradzić i nagłośnić sprawę niegodziwości owych żądań. Wpadli na karkołomny ale znakomicie zrealizowany plan. Pod pozorem ataku na pana Michalkiewicza, rozpętali kilkudniową burzę, w której posługując się kamuflażem i celowo używając wyświechtanych w nowomowie, przejaskrawiających epitetów o rzekomym języku nienawiści, prymitywnym antysemityzmie itd. których nikt już nie bierze na serio, poinformowali polską opinię publiczną za pomocą internetu, radia i telewizji o istnieniu takich wielomiliardowych żądań wobec Polski ze strony niektórych organizacji żydowskich. Co więcej, znakomita prowokacja REM mająca ukryte sprzężenie zwrotne, przypomniała polskim odbiorcom o ciekawej książce profesora Normana Finkelsteina "The Holocaust Industry: Reflections on the Exploitation of Jewish Suffering", a także szeroko zareklamowała Radio Maryja i felietony pana Stanisława Michalkiewicza. Dzięki nieugiętej postawie Rady Etyki Mediów i szeroko propagującym sprawę redakcjom cała Polska wie, że w każdą środę o 20.50 możemy słuchać felietonów z cyklu "Myśląc Ojczyzna" autorstwa człowieka, o którym pan Waldemar Łysiak napisał kiedyś w przedmowie do książki "W przededniu końca świata": "Felietonistów zawsze jest wielu, odkąd Francuz J. L. Geoffroy wprowadził ten gatunek publicystyczno-literacki na łamy »Journal de débats« (1800), lecz niewielu jest mistrzów. Jak w każdej dziedzinie twórczości. Stanisław Michalkiewicz bezspornie należy do wirtuozów felietonistyki polskiej; nawet jego wrogowie nie mogliby mu tego miana odmówić. (...) Walka polityczna ma to do siebie, że mnoży walczącemu wrogów. Lecz cóż jest wart człowiek bez wrogów? Stanisław Michalkiewicz ma ich wielu (...). Felietony (...) przysparzają mu nieprzyjaciół zwłaszcza wśród ludzi źle życzących Polsce i Polakom. Lecz równocześnie przysparzają mu wielbicieli wśród ludzi, których serca biją szczerze po polsku. Co jest nagrodą wielką, nie do przecenienia".

Wojciech Popiela
Prezes Unii Polityki Realnej


Tekst płatny

Pozostałe felietony Wojciecha Popieli znajdziecie tutaj.