PKP bez pieniędzy

Prezes spółki PKP Polskie Linie Kolejowe nie ma dobrych wiadomości - pieniędzy na odbudowę zdegradowanych lokalnych linii kolejowych nie ma i pewnie nie będzie. Tylko na Dolnym Śląsku na 5 liniach pociągi mogą jeździć z prędkością nie większą niż 30 km/h.

Liczymy na samorządy i środki europejskie, bez nich wiele połączeń czeka likwidacja - mówił we Wrocławiu Zbigniew Szafrański.

W pociągach jesteśmy najlepsi, ale Europa o tym nie wie i jak zwykle nas nie docenia. W Szwajcarii np. jako najwolniejszy pociąg kontynentu reklamowany jest Glacier Express, z St. Moritz do Zermatt, który jako atrakcja turystyczna mknie po alpejskich torach z prędkością aż 32 km/h. Nasze koleje biją go na głowę! Pociąg z Siechnic do Jelcza na niektórych odcinkach jedzie 5 km/h.

Tylko na Dolnym Śląsku ponad połowa linii jest w złym albo katastrofalnym stanie. Wg prezesa PKP PLK takie linie jak Wałbrzych-Jelenia Góra czy Jelenia Góra-Lwówek nie nadają się już do eksploatacji i mogą podzielić los trasy Kudowa-Kłodzko. Tam także pociągi jeździły z prędkością dyliżansu.

Pociągów w Kotlinie Kłodzkiej już nie ma, PKP dostały unijną dotację na remont najbardziej zniszczonego odcinka torów, jest więc szansa, że pociągi wrócą w 2012 roku. Generalnie jednak koleje remontują tylko główne trasy.

Jedyną szansą dla lokalnych linii są dzielone przez samorządy wojewódzkie i unijne dotacje - mówi prezes Szafrański. Do roku 2013 funduszy już nie ma, będą w latach 2014-20.

TVP