Przełom w poszukiwaniach rodziny

Pan Tomasza Wiśniowski - chorujący na białaczkę - musi przejść przeszczep szpiku od spokrewnionego dawcy. Niestety nie zna swojej biologicznej rodziny, bo jako niemowlę został porzucony. Po nagłośnieniu sprawy w mediach odnalazł się jednak człowiek, który 22 lata temu rozmawiał z matką pana Tomasza. Emocje są ogromne - na tę chwilę rodzina Wiśniowskich czekała kilka miesięcy. Pan Tomasz biologicznej matki poszukuje od czerwca. Wtedy okazało się, że potrzebuje przeszczepu szpiku od spokrewnionego dawcy. Wielomiesięczne poszukiwania nie dawały żadnych rezultatów.

Przełom nastąpił po nagłośnieniu sprawy przez media. Na jeleniogórskim dworcu kolejowym pan Tomasz spotkał się z mężczyzną, który 22 lata temu rozmawiał z jego biologiczną matką. Matka pana Zdzisława znalazła noworodka w branie przy ulicy Świętojańskiej 9 w Jeleniej Górze. Ten dzień pan Zdzisław pamięta doskonale - 22 lata temu do jego drzwi zapukała 36-letnia wtedy kobieta. Pytała o porzucone dziecko.

Pan Tomasz miał dwa lata, gdy został adoptowany. We wszystkich dokumentach jako datę urodzin wpisano 23 lipca 1970. Niewykluczone, że jest ona błędna. Pewne jest jedynie to, że na klatce schodowej był porzucony 20 października 1970 roku.

TVP