Sześcioosobowy wyciąg krzesełkowy na Szrenicę
W poniedziałek w siedzibie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu uroczyście podpisano ostatni aneks do umowy z austriackim inwestorem, który ma wybudować sześcioosobowy wyciąg krzesełkowy na Szrenicę. Gdy burmistrz negocjował z dolnośląskim nadleśnictwem warunki, mieszkańcy stali z transparentami "Chcemy wyciągu w Szklarskiej Porębie". Sprawa budowy wyciągu na Szrenicę ciągnie się już od 1992 roku. Przez ten czas austriacka firma Arlberger Bergbahnen prowadziła negocjacje z Karkonoskim Parkiem Narodowym i Nadleśnictwem Szklarska Poręba, do których należy SkiArena Szrenica. Inwestor chce na 25 lat wydzierżawić wszystkie tereny, aby móc poszerzyć nartostrady i wybudować tam najdłuższy w Polsce, 2360-metrowy wyciąg. W umowie Szrenica została podzielona na trzy części: teren przyszłego wyciągu, istniejące trasy narciarskie i działający wyciąg. O ile dzierżawę dwóch pierwszych inwestor ma już zagwarantowane na 25 lat, o tyle trzeciego jedynie do 2018 roku. Chciał więc podpisać w tym roku aneks przedłużający umowę, co zostało zablokowane przez Nadleśnictwo Szklarska Poręba. Nadleśniczy miało wątpliwości, czy firma nie powinna zapłacić za wylesienie tego terenu, bo choć formalnie nazywa się on lasem, to od dawna żadnych drzew tam nie ma.
Rozmowy w tej sprawie toczyły się w poniedziałek w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Do Wrocławia przyjechało kilkudziesięciu mieszkańców Szklarskiej Poręby, którym najbardziej zależy na budowie wyciągu. Około 200 osób czekało też na decyzję w Szklarskiej. Mieli flagi, transparenty i byli gotowi rozpocząć manifestację, gdyby negocjacje nie przyniosły spodziewanych rezultatów.
Halina Gąsiorek prowadzi w mieście pensjonat: - Codziennie obserwujemy, jak tłumy turystów uciekają od nas do Czech, bo tam warunki narciarskie są dużo lepsze. Dla nas budowa nowoczesnego wyciągu to jedyna szansa na rozwój. Inaczej wszyscy stracimy jedyne źródło utrzymania.
Po około dwóch godzinach Arkadiusz Wichniak, burmistrz Szklarskiej Poręby, i nadleśniczy Zyta Bałazy podpisali aneks gwarantujący przedłużenie umowy. Mieszkańcy przyjęli to okrzykami radości i brawami. Jeszcze w tym tygodniu inwestor ma otrzymać akt notarialny.
Sprawa opłaty nie została jednak do końca rozwiązana. Burmistrz Arkadiusz Wichniak: - Musimy poczekać na decyzję ministra środowiska w tej sprawie. Jestem jednak pewien, że będzie ona na korzyść inwestora. Zwłaszcza, że jego poprzednik w 1993 roku wydał już pozwolenie na budowę w tym miejscu na obecnych warunkach.
Wycinka drzew na Szrenicy, dzięki której będzie można poszerzyć istniejące nartostrady, ma się rozpocząć w ciągu kilku dni, bo zgodnie z decyzją ministra można ją przeprowadzić tylko gdy leży śnieg.
Gazeta Wyborcza