Chcieli bronić szkoły, podpisali poparcie dla kopalni
Mieszkańcy Karpnik podpisywali się pod petycją przeciw likwidacji szkoły podstawowej. Teraz okazało się, że zostali oszukani, gdyż ich podpisy wykorzystano do poparcia miejscowej kopalni, którą ludzie najchętniej zamknęliby.
Konflikt wokół kopalni skalenia w Karpnikach w gminie Mysłakowice toczy się od kilku lat. Część mieszkańców wsi protestuje przeciwko funkcjonowaniu kopalni, twierdząc, że ciężkie samochody wożące surowiec wykorzystywany w ceramice niszczą drogi i są wyjątkowo uciążliwe. Kolejny problem wywołała sierpniowa decyzja starosty jeleniogórskiego, który zamknął jedną z dróg dla kopalnianych ciężarówek, ograniczając tonaż samochodów mogących nią przejeżdżać.
- Kopalnia złożyła wniosek o zwiększenie wydobycia, co oznaczało, że więcej samochodów pojedzie drogą prowadzącą przez zabytkowe zespoły pałacowe Łomnica i Wojanów - tłumaczy Jacek Włodyga, starosta jeleniogórski. - Wyznaczyłem więc inną trasę - przez Janowice i Marciszów - która jest mniej wygodna dla kopalni, ale chroni nasze zabytki - zaznacza.
W zeszłym tygodniu starosta otrzymał kserokopię pisma z reprezentującej kopalnię kancelarii prawnej, które skierowane zostało do wojewody dolnośląskiego. Pismo jest skargą na działania Włodygi, pod którą podpisy złożyło około 300 mieszkańców Karpnik i innych pobliskich miejscowości. Wszyscy oni "sprzeciwiają się dotychczasowym wrogim działaniom garstki osób przeciw kopalni".
- Problem w tym, że ludzie, których nazwiska widnieją na liście, nic o takiej skardze nie wiedzą - mówi Michał Kołacz, przewodniczący Stowarzyszenia Karpniki, lokalnej organizacji prowadzącej w imieniu mieszkańców rozmowy z przedstawicielami kopalni. - Ludzi byli przekonani, że podpisują się pod petycją, aby nie zamykano szkoły podstawowej w Karpnikach, która zagrożona jest likwidacją. Tak im tłumaczono - podkreśla.
Podpisy przez kilkanaście dni zbierały dwie osoby. Na pierwszej stronie petycji widniała informacja z błędem: "Petycja mieszkańców Karpnik i okolicznych miejscowości Gminy Mysłakowice skierowana do wszystkich, którym zależy dobru naszego terenu". Ale na drugiej stronie petycji zamieszczono apel o poparcie dla kopalni.
- Ludzie zostali oszukani, wykorzystano ich naiwność. Wiele osób po prostu zaufało zbierającym podpisy i nie czytało tego, co było napisano na drugiej stronie - podkreśla Kołacz.
Przewodniczący stowarzyszenia zebrał oświadczenia 30 osób deklarujących, że zostały wprowadzone w błąd. Razem z sołtysem Karpnik powiadomił o tym starostę, a ten doniósł o oszustwie do Prokuratury Rejonowej w Jeleniej Górze, która wyjaśnia sprawę.
Gazeta Wyborcza