Pociąg z Drezna sposobem na ściągnięcie turystów

Prezydenci, burmistrzowie i starostowie z Kotliny Jeleniogórskiej i Kłodzkiej chcą, żeby z Drezna kursowały do nich regularne pociągi. Liczą, że dzięki temu do dolnośląskich kurortów chętniej przyjeżdżać będą niemieccy seniorzy.

Pociągi mają jeździć przez Goerlitz, Jelenią Górę, Wałbrzych do Kłodzka. Bogusław Szpytma, burmistrza Kłodzka: - Dzięki nim ludzie w podeszłym wieku z Niemiec zyskaliby łatwiejszy dojazd do sanatoriów, co jest dla nich nie bez znaczenia. Dlatego jesteśmy przekonani do tego pomysłu.

Przedstawiciele Jeleniej Góry, Zgorzelca, Kłodzka, Lubania i Lwówka Śląskiego podpisali w środę porozumienie w sprawie połączenia. Chcą walczyć o nie razem. Powołali grupę roboczą, w skład której weszły również firmy kolejowe i organizacje społeczne. Wspólnie przygotują terminarz kursowania pociągów, finansowania i promocji połączenia, a nawet zapewnienia taboru do jego obsługi.

- Bierzemy sprawy w swoje ręce. Liczymy się z kosztami, ale wierzymy, że będą to dobrze zainwestowane pieniądze - mówi Szpytma.

Kursami pociągów zainteresowane są już jednak PKP Przewozy Regionalne i PKP Intercity.

- Podpisujemy się pod tym pomysłem rękami i nogami. Uważamy, że może przynieść korzyści. Wszystkich czeka jednak wiele pracy. Trzeba nim zainteresować też stronę niemiecką, a samorządy będą musiały przyjąć na siebie promocję - mówi Marek Pawlicki, dyrektor poznańskiego zakładu PKP Intercity.

Uruchomienie kursów wiązałoby się z koniecznością remontów trasy, którą dziś można jechać jedynie z prędkością 50 km/godz. - Co oznacza, że podróż z Drezna do Kłodzka trwałaby pięć i pół godziny - tłumaczy Wojciech Zdanowski z Instytutu Rozwoju i Promocji Kolei.

Ale Szpytma nawet w długim czasie podróży widzi szansę dla dolnośląskich gmin. - Moglibyśmy pomyśleć o niestandardowych formach promocji. Przykładowo: każda z gmin mogłaby w określonym dniu tygodnia serwować w pociągu swoje potrawy, rozdawać ulotki i zachęcać do częstszych odwiedzin.

Według wyliczeń Polskich Linii Kolejowych remont poszczególnych odcinków trasy pozwoliłby skrócić czas przejazdu o 70 min. Koszty będą jednak duże. Tylko na obiekty inżynieryjne, czyli wiadukty i mosty, trzeba by wydać ponad 12 mln zł. Tymczasem na ponad 175 km trasy jest aż 61 ograniczeń prędkości.

- To bardzo dużo - komentuje Krzysztof Łańcucki, rzecznik PKP Polskie Linie Kolejowe. - Część tej infrastruktury pamięta jeszcze lata 40., a większość powstała w latach 70. i 80.

Samorządowcy wysłali także list do premiera Donalda Tuska z prośbą o poparcie ich starań. Prace nad przygotowaniem ich propozycji mogą potrwać kilka miesięcy.

Gazeta Wyborcza