Nadzieja dla kowarskiej fabryki dywanów
Jest jeszcze nadzieja dla kowarskiej fabryki dywanów. Zakład we wrześniu ubiegłego roku ogłosił upadłość, ale syndyk chce sprzedać go w całości, najlepiej inwestorowi z branży. Plotki głoszą, że wokół zakładu krążą już chętni inwestorzy.
Do kupienia są sprawne maszyny, wyspecjalizowana kadra i przede wszystkim marka mająca 150-letnią tradycję. Kowarska „dywanówka” w swoim najlepszym okresie zatrudniała 3 tys. osób. Kłopoty zaczęły się wraz z nadejściem wolnego rynku. Sześć lat temu zakład wyszedł z długów i wśród pracowników zapanowały dobre nastroje.
Jednak potem było tylko gorzej. W końcu we wrześniu ubiegłego roku fabryka ogłosiła upadłość. Zdaniem pracowników tylko i wyłącznie z powodu złego zarządzania.
Teraz w zakładzie pozostało tylko 30 byłych pracowników. Są zatrudnieni jako ochrona, prowadzą też wyprzedaż tego, co pozostało w magazynach.
Pan Janusz Gula w kowarskiej fabryce pracuje od 37 lat. Jak mówi wystarczy kilka tygodni, by doświadczona załoga ponownie ruszyła z produkcją. Liczy na to zresztą pół Kowar. W fabryce dywanów pracowały kolejne pokolenia mieszkańców miasta. O inne zajęcie jest tu naprawdę trudno.
Przetarg na sprzedaż kowarskiej fabryki zostanie już wkrótce ogłoszony. Na razie trwa wycena. Co ważne - majątek nie zostanie podzielony. Syndyk chce sprzedać zakład w całości, bo tylko takie rozwiązanie daje szansę na szybkie wznowienie produkcji.
TVP