Rosjanie wypoczywają w Karpaczu, a Niemcy ich obsługują

Wszystko przez to, że coraz więcej Rosjan odkrywa Karpacza, a Niemcy z Saksonii pracują w karkonoskich hotelach w ramach specjalnego programu niemieckich urzędów pracy.

Jeden z nich, Oleg przyjechał do hotelu Sandra z saksońskiego Kamenz. Praca w hotelu jest jego pierwszym zatrudnieniem od kilku lat. - Praca jest dobra – mówi. I deklaruje, że chciałby zostać w Karpaczu dłużej.

Inaczej niż Niemcy, Rosjanie przyjeżdżają nie po to, by pracować, ale wypoczywać.

Właśnie są tuż po Bożym Narodzeniu, które obchodzą według wschodniego obrządku. Chętnie wypoczywają i jeżdżą na nartach. I okazuje się, trochę wbrew radzieckiemu powiedzeniu, że Polska dla Rosjan to jednak zagranica. - Lepsza jest jakość obsługi, lepsze są drogi, a w sklepach jest taniej niż w Moskiwe - mówi Elena Markowska, która w jednym z karpackich hoteli (Sandrze) zajmuje się między innymi pomocą dla rosyjskojęzycznych gości.

Rosjan byłoby zapewne jeszcze więcej, gdyby nie to, że podróż o długości kilku tysięcy kilometrów, które muszą przejechać, kosztuje ich krocie. Bilety kolejowe dla rodziny to wydatek nawet 2 tysięcy złotych. Lotnicze są jeszcze droższe, bo tanie linie lotnicze nie mają połączeń Rosji z Polską.

Rosjanie z tłumu reszty gości wyróżniają się obecnie jedynie językiem. Lubią polską i europejską kuchnię. Nie mają już, jak kiedyś futrzanych czap czy złotych zębów. To po prostu zwykli turyści.

PRW