Mieszkańcy Szklarskiej Poręby mają nawet po 118% nieruchomości

le jest cukru w cukrze? To pytanie stawiane od czasów filmu Barei "Poszukiwana Poszukiwany". Okazuje się, że trzeba postawić też inne, równie paradoksalne np. o tym jak przyjąć 14 tysięcy turystów mając siedem tysięcy miejsc noclegowych, albo jak stać się właścicielem 118 procent nieruchomości.

Mieszkańcy Szklarskiej Poręby mają nawet po 118 procent nieruchomości, które kupili.

Rzecz wyszła na jaw, gdy przy przygotowywaniu operatów szacunkowych poszczególni właściciele dodali swoje udziały. Okazało się, choć to niemożliwe, że mają razem dużo więcej niż 100 procent nieruchomości. Niektórzy, jak Grzegorz Sokoliński nawet dokładnie nie wiedzą ile, bo za każdym razem dostają inne dane: - Raz jest to 118 procent, raz 108, a innym razem 103 - mówi Sokoliński.

Mieszkańcom nie jest jednak za bardzo do śmiechu bo oznacza to, że płacili wyższe podatki i większe składki np. na fundusz remontowy czy za utrzymanie części wspólnych.

Sprawa 118 procent nieruchomości, których posiadaczami są mieszkańcy Szklarskiej Poręby, to wątpliwy prezent władzy dla właścicieli mieszkań. Lokale zostały po prostu niedokładnie wymierzone. Stało się to na początku lat 90.

Okazuje się jednak, że mieszkańcy miasta leżącego u stóp Szrenicy mają podobną niespodziankę dla swoich władz. Jak mówi burmistrz Arkadiusz Wichniak, przyjmują dwa razy tylu turystów, ile oficjalnie jest miejsc noclegowych. - Oficjalnie jest siedem tysięcy miejsc, a w internecie są ogłoszenia dotyczące 12 tysięcy, a dawniej Fundusz Wczasów Pracowniczych podawał, że miejsc jest 14 tysięcy - mówi.

Miasto stara się zweryfikować te dane, co zaowocowało zwiększeniem wpływów z tego tytułu z 400 do 800 tysięcy złotych. Według wyliczeń burmistrza powinni co najmniej dwa miliony.

Arkadiusz Wichniak nie posiada jednak wyliczeń w drugą stronę, to znaczy jak wielu mieszkańcom miasto będzie musiało zapłacić np. za prostowanie aktów notarialnych. A będzie to co najmniej kilkaset osób.

PRW