
Ciąg dalszy historii ze szczurem w chlebie
Właściciel piekarni, Dariusz Rumin, który został posądzony o sprzedaż chleba z niespodzianką, złożył w prokuraturze zawiadomienie o przestępstwie.
Zdaniem mężczyzny cała afera jest prowokacją. Szczególnie, gdy mężczyzna, który poinformował jeleniogórskie media i sanepid o zapieczonym w chlebie szczurze, starał się wyłudzić od pracowników firmowego sklepu kwotę 500 zł.
Zdaniem Stanisława Mrugały, cukiernika i właściciela innej piekarni, wypiek powstał w profesjonalnym piecu piekarniczym. W przypadku domowego sprzętu ciasto byłoby popękane. Według piekarza szczur nie mógł znaleźć się w cieście bez niczyjej wiedzy. Niema też możliwości, by ciało zwierzęcia znalazło się w mące, wykorzystanej do wyrobu pieczywa. Dodatkowo, jeśli jakimś cudem gryzoń znalazłby się w wyrabianym cieście, to mieszadło pocięłoby go na kawałki.
Zatem szczur musiał być włożony ręcznie, podczas formowania ciasta. Innej drogi nie ma - tak bynajmniej twierdzą piekarze i cukiernicy, którzy oglądali zdjęcie feralnego wypieku.
Właściciel piekarni zamierza sprawę wyjaśnić do końca. Chce oczyścić firmę z jakichkolwiek zarzutów. Dodatkowo, kontrole sanitarne przeprowadzone w piekarni nie wykazały żadnych nieprawidłowości.
Miejmy nadzieje, że prokuraturze uda się ustalić prawdziwy przebieg całego wydarzenia i w ten sposób uda się oczyścić markę piekarni pana Dariusza Rumina, budowaną przez 30 lat.
Źródło: Słowo Polskie