Nepotyzm w Karpaczu?
Burmistrz Bogdan Malinowski wsparł budowę hotelu, w którym teraz pracują jego krewni - alarmuje miejscowe stowarzyszenie Sokias. Sam burmistrz nie widzi nic złego w tym, że w hotelu pracuje jego córka, a synowa prowadzi interesy. – Córka jest zastępcą dyrektora, synowa wynajęła powierzchnię pod działalność – tłumaczy.
Bogdan Malinowski podkreśla, że zawsze chciał, by jego bliscy mogli pracować w Karpaczu. Po to inwestował w ich wykształcenie. Wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński, który przygląda się przyszłym kandydatom lewicy na wójtów i burmistrzów nie widzi w tej sytuacji problemu. Jak mówi, źle by było, gdyby dzieci burmistrza znalazły pracę w urzędzie. Ale pracują w prywatnej firmie.
Działaczy Sokiasu to jednak nie przekonuje. Wiceprezes stowarzyszenia Mirosław Rzepka podkreśla, że - jego zdaniem - ta sytuacja ma znamiona nepotyzmu, bo hotel powstawał na preferencyjnych warunkach. Dowodem ma być np. akcja nocnego napełniania budowanych tam basenów przy pomocy miejskich hydrantów i straży pożarnej.
Burmistrz zaprzecza tym oskarżeniom i wyjaśnia, że inwestor korzystał z pomocy miasta, podobnie jak wszyscy inni, którzy zdecydowali się realizować przedsięwzięcia z branży turystycznej w Karpaczu.
PRW