Wampir z Kowar skazany na dożywocie

Dożywocie to sprawiedliwy wyrok dla Adama Zachwiei oskarżonego o zabójstwo na tle seksualnym dwóch kobiet w Kowarach - orzekł w czwartek wrocławski sąd apelacyjny, oddalając jego apelację.

36-letni mieszkaniec Kowar, przezwany przez media "wampirem z Kowar", przyznał się do tego, że w czerwcu i lipcu 2007 r. zamordował dwie mieszkanki tego miasta. Sąd okręgowy w Jeleniej Górze skazując go w grudniu zeszłego roku na dożywotnie więzienie z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie dopiero po odsiedzeniu 30 lat, uznał, że były to zbrodnie okrutne, popełnione z motywacji zasługującej na szczególne potępienie.

Zachwieja czaił się na swoje ofiary w lasku. Zanim zamordował, jedną zgwałcił, drugą próbował zgwałcić. Obie bardzo mocno pobił, wręcz zmasakrował.

Zachwieja dokonał obu zbrodni w ciągu dwóch tygodni. W międzyczasie napadł na trzecią kobietę, która miała więcej szczęścia i zdołała uciec. Co więcej - zabijał, będąc na zwolnieniu warunkowym z więzienia, dokąd trafił na 5,5 roku za napad z nożem na sąsiada.

Zachwieja przyznał się do winy, ale bronił się, twierdząc, że miał ciężkie dzieciństwo, był wykorzystywany seksualnie przez ojca i wychowywał się w domu dziecka. Jego obrońca z urzędu mecenas Henryk Rossa, wnosząc w jego imieniu o zmniejszenie kary do 25 lat więzienia, próbował przekonać sąd, że morderstwa te nie były szczególnie okrutne, a motywacja sprawcy nie zasługiwała na szczególne potępienie. Podkreślał, że oskarżony przyznał się do wszystkiego i wykazał skruchę.

Jednak w konfrontacji z dowodami obrońca był bez szans. Prokurator Marek Szczęsny nie miał problemów z przekonaniem sądu, że gdy zbrodniarz wręcz zmiażdży twarz ofierze, zabójstwo należy uznać za szczególnie okrutne, a motyw - mordowanie świadków brutalnego rozładowywania popędu seksualnego - zasługuje na potępienie.

Dlatego sąd nie miał wątpliwości, że jedyną sprawiedliwą karą dla Zachwiei jest dożywocie. Także dlatego, że uchroni społeczeństwo przed zagrożeniem, jakim jest bezwzględny zabójca, na którego resocjalizację nie ma co liczyć.

Gazeta Wyborcza