Skłamał, bo bał się żony
27-letni mężczyzna zadzwonił do żony, że został porwany. Nakazał zablokowanie konta bankowego, i zniknął. Policjanci odnaleźli go po kilku godzinach poszukiwań w mieszkaniu kolegi. Jak się później okazało, był to tylko żart. Mężczyzna w czasie policyjnych poszukiwań dobrze się bawił.
2 stycznia 2009 roku mieszkanka Piechowic powiadomiła jeleniogórską policję, że jej mąż najprawdopodobniej został porwany. Potwierdzeniem jest słów miała być ostatnia rozmowa telefoniczna, podczas której jej to przekazał. Polecił również zablokowanie konta bankowego. Po tej rozmowie kontakt się urwał.
Kobieta powiedziała, że ostatni raz męża widziała dzień wcześniej, kiedy wyszedł na zakupy i ślad po nim zaginął. Powiadomieni o zdarzeniu policjanci rozpoczęli poszukiwania 27-latka. Poszukiwania trwały kilka godzin. Policjanci odnaleźli mężczyznę kilka minut po północy w jednym z mieszkań na terenie Piechowic. 27-latek był pijany. Miał 1,34 promila alkoholu w organizmie. Jak ustalili policjanci, poszukiwany wspólnie z dwójką swoich kolegów zorganizowali sobie imprezę suto zakrapianą alkoholem. Mężczyzna, aby usprawiedliwić swoją nieobecność powiedział żonie, że został porwany. Miał to być tylko żart.
Ponadto policjanci ustalili, że 27-latek był poszukiwany na podstawie nakazu doprowadzenia do Aresztu Śledczego w Jeleniej Górze w celu odbycia kary pozbawienia wolności w ilości 72 dni za wcześniej popełniony czyn. Po odnalezieniu trafił za kratki.
KMP Jelenia Góra