Porażka po kuriozalnym golu

Mecz zdecydowanie lepiej rozpoczęli gości, już w trzeciej minucie Ratajski ograł rywala w polu karnym i oddał celny strzał, ale Charuży był na posterunku. Z drugiej strony Sharabura przewrócił się w polu karnym rywali za co otrzymał żółtą kartkę, bowiem sędzia uznał to za próbę wymuszenia rzutu karnego. Podobnie było tydzień temu w Turzy Śląskiej, jest to przypadłość, której uległo wielu młodych wrocławian o czym przekonał w drugiej połowie starcia z Karkonoszami również Rajczykowski. W 12 minucie Nechyporenko ładnym prostopadłym podaniem uruchomił Ratajskiego, a ten z zimną krwią pokonał bramkarza gospodarzy, 0:1. Zawodnicy Śląska II mieli duże problemy ze stworzeniem sobie dogodnej okazji, więc w sukurs przyszedł im Pojasek, który oddał piłkę wprost pod nogi Sharabury, ten jednak zgubił ją w polu karnym nim oddał strzał. Później Niemienionek ładnie zablokował strzał Kosmalskiego, a Kukulski nie miał problemu z obronieniem uderzenia Schieracka z linii pola karnego. Karkonosze drugą połowę rozpoczęły od odważnego pressingu, aktywni byli zwłaszcza Ratajski i Fediuk, dobrą okazję miał Przybylski. Gola zdobyli jednak wrocławianie, Muszyński efektownie skierował piłkę głową do siatki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Sześć minut później Sharabura po raz drugi otrzymał prezent od jeleniogórskiej defensywy i tym razem z niego skorzystał. Kukulski poza polem karnym nie trafił w podaną do niego piłkę, dopadł do niej zawodnik gospodarzy i skierował do pustej bramki. Kolejny kosztowny błąd golkipera Karkonoszy, który tydzień wcześniej w Bytomiu Odrzańskim w podobny sposób sprezentował jedną z bramek rywalom. Prowadzenie wyraźnie pobudziło wrocławian, którzy przejęli inicjatywę i mogli pokusić się o kolejne trafienia, m.in. po uderzeniach Wołczka i Oskara Gerstensteina. Ten ostatni nie trafił do pustej bramki z pięciu metrów. - Początek meczu był słaby w naszym wykonaniu, byliśmy niecelni i w łatwy sposób traciliśmy piłkę, a po jednej z takich strat przeciwnik zdobył gola. W drugiej połowie dobrze zareagowaliśmy i pokazaliśmy naszą dobrą stronę. Mieliśmy dużą liczbę sytuacji do zdobycia gola. Cieszymy się ze zwycięstwa, było nam potrzebne, ale musimy patrzeć w przód i liczy się tylko to co przed nami - skomentował zawody trener Michał Hetel, który obserwował mecz z trybun, co było karą za cztery żółte kartki jaki zobaczył w tym sezonie. - Nie był to nasz najlepszy występ i choć graliśmy z liderem, absolutnie nie jest to dla nas wytłumaczeniem. Mecz ze Śląskiem był bardzo trudnym spotkaniem, gospodarze grali bardzo intensywnie, niwelując i ograniczając nasz potencjał w rozgrywaniu piłki, co jest naszym atutem i siłą. Mimo prowadzenia nie potrafiliśmy utrzymać korzystnego rezultatu oraz przede wszystkim koncentracji, zwłaszcza w kluczowych momentach jakimi są stałe fragmenty gry. Na taki obraz meczu miało wpływ wiele czynników, jednym z nich jest brak powtarzalności i nierówna gra. Potrafiliśmy zagrać z Odrą bardzo dobrą drugą połowę, a teraz było na odwrót. Najważniejszą rzeczą dla nas jest ustabilizowanie naszej dyspozycji przez 90 minut. Czeka nas trudny tydzień, finał Pucharu Polski plus mecz z Kluczborkiem, gdzie jesienią przegraliśmy 0:6. Moją rolą będzie przepracować ten okres na tyle dobrze, aby w obu meczach osiągnąć korzystny wynik - podsumował trener Karkonoszy Sławomir Majak.

ŚLĄSK II WROCŁAW - KARKONOSZE JELENIA GÓRA 2:1 (0:1)

Bramki: 0:1 Ratajski (12), 1:1 Muszyński (53), 2:1 Sharabura (59). Żółte kartki: Sharabura, Zagórski, Schierack, Rejczyk oraz Kocot, Klimek, Radziemski. Sędziował: Sipura (Chludowo). Widzów: 100.

ŚLĄSK: Charuży - Rozum, Rygiel, Muszyński, Zagórski (56 Chodera), Wojtczak, Rejczyk, Schierack (56 Wołczek), Milewski (75 Szywała), Sharabura (87 Kaliszczak), Kosmalski (56 O. Gerstenstein).
KARKONOSZE: Kukulski - Pojasek (34 Baszak), Bezpalec, Niemienionek, Klimek, Fediuk, Maślak (90 Firmanty), Nechyporenko (60 Kocot), Radziemski, Ratajski, Przybylski.

Piotr Kuban