Dramat Górnika w doliczonym czasie gry

Polkowiczanie z animuszem rozpoczęli spotkanie w Kluczborku, grali agresywnie i byli niebezpieczni pod bramką rywali, którym już w piątej minucie pomogła poprzeczka. 120 sekund później akcja lewą stroną przyniosła podanie na piąty metr, gdzie Nagrodzki z zimną krwią wpakował piłkę do bramki. MKS mógł wyrównać momentalnie, bowiem w polu karnym gości zdaniem arbitra faulowany był Tuszyński. Rzut karny to jeszcze nie gol o czym przekonał Furtak broniąc uderzenie Wojtyry. Zmarnowana szansa nie załamała gospodarzy, którzy z determinacją dążyli do zmiany wyniku. Górnik dobrze się bronił, a w kilku sytuacjach miał trochę szczęścia, zwłaszcza, gdy piłka po uderzeniu z woleja zatrzymała się w "gąszczu" obrońców stojących na jej linii lotu. Po zmianie stron już na wstępie gospodarze oczekiwali kolejnego rzutu karnego po upadku Tuszyńskiego, jednak gwizdek sędziego milczał. Później Kluczbork miał inicjatywę i szukał wyrównującego gola, znalazł go dopiero w doliczonym czasie gry. Nowak zagrał piłkę na szósty metr, gdzie obrońcy Górnika zupełnie się zagapili pozbawiając krycia Tuszyńskiego, który dopełnił formalności. - Błędy sędziowskie w dużej mierze zmieniły wynik dzisiejszego spotkania. Było ich naprawdę sporo. Pierwsze osiem minut w naszym wykonaniu było słabe, ale po stracie gola dobrze zareagowaliśmy. Już w dziewiątej minucie mogliśmy wyrównać na 1:1. Szkoda niewykorzystanego rzutu karnego, bo to mogło ustawić mecz inaczej - mówi trener MKS Łukasz Ganowicz.

MKS KLUCZBORK - GÓRNIK POLKOWICE 1:1 (0:1)

Bramki: 0:1 Nagrodzki (7), 1:1 Misztal (90+3). Sędziował: Tatarzyński (Kraków).

MKS: Szczerbal - Grolik, Trojanowski, Napora, Lewandowski, Neison (Zawada 67), Wiszniowski, Wienczek (Nowak 67), Wojtyra (Ćwielong 67), Tuszyński, Janicki (Misztal 77).
GÓRNIK: Furtak - Ratajczak, Stawny, Karmelita, Chudek (46 Poczwardowski), Drewniak, Strzelecki (67 Serkies), Rymaniak, Baranowski (68 Szuszkiewicz), Szulc (68 O. Leopold), Nagrodzki (83 Bancewicz).

Piotr Kuban