Rozmowa z Rafałem Sroką, trenerem koszykarek Isands Wichoś Jelnia Góra
Cztery mecze, cztery zwycięstwa, do tego pozycja lidera w grupie B I ligi, tak w nowy sezon weszły koszykarki Isands Wichoś Jelenia Góra. Po bardzo słabym sezonie 2023/2024 trener Rafał Sroka zbudował zupełnie nowy zespół, z którym chce namieszać w rozgrywkach. Dużo i chętnie o nim opowiada, analizuje też mankamenty poprzedniej drużyny.
Gratuluję, świetny start rozgrywek! Spodziewałeś się, że po czterech kolejkach będziecie mieć komplet punktów?
RAFAŁ SROKA: - Bardzo dziękuję za gratulacje. Liga jest bardzo wyrównana, dużo drużyn jest zagrożonych spadkiem z I ligi, przypomnę, że dziewiąty zespół bezpośrednio żegna się ze szczeblem centralnym, a ekipy z miejsc siedem i osiem zagrają baraże o utrzymanie. To uczyniło rozgrywki wyrównanymi i mobilizowaliśmy się ogromnie, by już od pierwszego meczu grać dobrze i zbierać punktu, aby później nie gonić rywali. Spodziewałem się dobrej postawy i gry zespołu, bo bardzo mocno pracujemy podczas treningów, natomiast wynik zawsze jest niewiadomą, więc nie mogłem przewidzieć ilości zwycięstw. Na razie jest komplet, czyli cztery wygrane, która dały nam osiem punktów, co bardzo mnie cieszy.
Latem doszło w klubie do prawdziwej rewolucji kadrowej. Odeszły m.in. Martyna Koc, Agnieszka Haryńska, Anna Jasińska, Konstancja Karaś, Celina Kwietoń czy Aleksandra Lorenz. To była decyzja klubu, czy zawodniczek, może obie strony uznały, iż czas się rozstać?
- Tej rewolucji kadrowej dokonaliśmy wspólnie z prezesem Eugeniuszem Sroką. Zaznaczam jednak, iż drzwi do treningu były otwarte dla wszystkich zawodniczek, zwłaszcza w maju i czerwcu, gdy planowaliśmy zespół na obecny sezon. Dzisiaj także jestem otwarty na przyjście każdej koszykarki, która chce regularnie pracować i kocha koszykówkę. Warunkiem przed sezonem była systematyczna praca cztery razy w tygodniu. Większość dziewcząt, które wymieniłeś mieszka na stale w innych miastach, dojeżdżanie na treningi przy pozostałych obowiązkach dnia codziennego było dla nich trudne logistycznie do pogodzenia, a dla mnie nie do zaakceptowania. Dlatego zdecydowaliśmy się na poszukiwania, trwały długo, ale zaprocentowały zawodniczkami mentalnie i motorycznie zawsze gotowymi do gry na najwyższym poziomie. Tego właśnie chcieliśmy.
Zespół w poprzednim sezonie wygrał tylko sześć spotkań przez cały sezon zasadniczy. Uważasz, że nazwiska jakie miałeś do dyspozycji powinny gwarantować więcej punktów? Na przykład Koc, czy Haryńska to nadal jest półka wyżej niż większość koszykarek w tej lidze?
- Jeśli wspomniane zawodniczki pracowałyby sportowo regularnie, to ich umiejętności pozwoliłby stanowić nie tylko o sile zespołu, ale całej ligi. Talent i doświadczenie to wielki atut, jednak nie było ich z nami na co dzień i przyznam szczerze, iż brakowało nam zgrania, które pozwoliłoby doskonalić taktykę zespołową. Aktualnie mam do dyspozycji cały skład i możemy się przygotowywać pod kątem taktyki w ataku pozycyjnym zarówno przeciw obronie "każdy swego", jak i defensywie strefowej. 10 godzin w tygodniu wspólnie spędzonych podczas zajęć pozwala na dopracowanie taktyki do każdego przeciwnika. To duża korzyść przed każdym spotkaniem. Dziewczyny korzystają również z zalet Isands Eneklawy Sportu w Chromcu, tam przed meczami budujemy team spirit, gdyż uważam, iż mental jest niezwykle ważny. Mamy tam czas na wspólną pracę i budowanie sportowych relacji, a to bardzo pomaga nam w przygotowaniach. Brak systematycznych treningów w poprzednim sezonie powodował również indywidualne braki motoryczne wspomnianych przez ciebie zawodniczek. Obecnie pracujemy mocniej i więcej, co mnie bardzo cieszy.
Rewolucja kadrowa, o której wspominałem miała też drugą stronę, a były nią transfery do klubu. Maria Wybraniec, Jastina Kosalewicz, Żaneta Szczęśniak, Kinga Dzierbicka, Julia Grądzka oraz Agata Stępień, to zawodniczki przedstawione przez was w siedzibie sponsora. Było dużo szumu i jak się okazało nie był to rozgłos na wyrost, bo zespół z nimi w składzie spisuje się bardzo dobrze. Dlaczego postawiłeś na te dziewczyny, jaka była koncepcja budowania kadry?
- Kluczem było znalezienie ludzi kochających koszykówkę. Priorytetem w kolejności byli - wyborowy strzelec jakim jest Julia Grądzka oraz center, tutaj postawiliśmy na Jastinę Kosalewicz. Wiedziałem, że bardzo istotną rolę odegra rozgrywająca i strzelczyni z umiejętnościami prowadzenia gry. Mentalnie do tych zadań idealnie pasowały Kinga Dzierbicka i Agata Stępień. Ostatnie trzy z wymienionych zawodniczek razem występowały w Sokołowie Podlaskim, więc o ich zrozumienie na boisku byłem spokojny. Drugiej wysokiej zawodniczki szukałem wśród młodych ambitnych sportowców. Marysia Wybraniec szybko mnie przekonała, że chce pracować i uczyć się koszykówki, do tego postanowiła studiować. Jest niezwykle waleczna pod koszami, to bardzo dobry człowiek i ambitny sportowiec. Doświadczenie połączyć trzeba z dynamiką, szybkością i młodością oraz zdrowiem do gry w obronie. Do tych zadań bardzo pasowały mi Patrycja Lipniacka, Ola Prokop i Blanka Warsińska, stanowiące o sile zadaniowej tej drużyny. Jej budowę wsparliśmy dużą akcją medialną przedstawiającą nowe twarze w klubie. Dla mnie nadrzędnym celem od pierwszego dnia wprowadzanych zmian jest jedno - wysoka jakość treningowa przez cały tydzień i w dniu meczu.
Śmiałe posunięcia kadrowe klubu były pewnego rodzaju zaskoczeniem, bowiem nie jest tajemnicą, że surowo potraktowano was w urzędzie miasta przy okazji konkursu rozdzielającego środki na sporty ligowe w Jeleniej Górze. Jak w takim razie udało się dopiąć te transfery od strony finansowej?
- Wspiera nas mocno współtwórca projektu na ten sezon, czyli Isands Enklawa Sportu w Chromcu. Jestem bardzo wdzięczny Pawłowi Palusowi i Tomaszowi Gajdamowiczowi za zaufanie jakim obdarzają nas od lipca 2022. Owocna współpraca trwa do dzisiaj i wierzę, iż potrwa kolejne lata. Oprócz pomocy otrzymanej z miasta Jelenia Góra drużyna mogła liczyć również na moją rodzinę. Nie ukrywam, że podczas pierwszej rundy obecnego sezonu utrzymanie zespołu bez rodzinnego wsparcia byłoby w zasadzie niemożliwe. Mimo to każdego dnia szukamy partnerów do naszego długofalowego projektu zbudowania silnego seniorskiego ośrodka koszykówki kobiecej w Polsce.
Wróćmy zatem do koszykówki, na inaugurację do Jeleniej Góry przyjechała Korona Kraków, wymagający rywal, który w pierwszej kwarcie postraszył twój zespół. Opowiedz o tym spotkaniu.
- Mecz z Korona był dla nas wszystkich wielką niewiadomą. Zabrakło nam gier kontrolnych, by znaleźć optymalny sposób na styl gry nowobudowanego zespołu Isands Wichoś. Goście zaskoczyli nas wyjątkową skutecznością rzutów za trzy punkty zmienniczki Aleksandry Klimas, gdy dodamy doświadczenie Ali Grabskiej, Weroniki Mazur, Agnieszki Krzywoń, czy Karoliny Wilk, to nie dziwi, że pierwsza połowa w ich wykonaniu przypominała Koronę z zeszłego sezonu, bądź co bądź wtedy mistrza sezonu zasadniczego I ligi. Poradziliśmy sobie, poszukaliśmy w ataku gry bliżej kosza, a w defensywie przykleiliśmy się do ich strzelczyń z założeniem, iż musimy ustać w obronie indywidualnej jeden na jeden. Pomogło, osiągnęliśmy efekt w trzeciej i czwartej kwarcie, a finalnie odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo w sezonie.
Później chyba terminarz sprzyjał Isands Wichoś, to jeszcze wczesna faza sezonu, ale chyba kolejni rywale z jakimi się mierzyliście nie będą nadawać tonu rozgrywkom? Ponadto dwa z trzech spotkań zagraliście ponownie u siebie.
- Do dziś trudno ocenić i typować faworytów w naszej grupie I ligi koszykówki kobiet. Faktem jest, że ton poprzednim rozgrywkom nadawały Lider Swarzędz, Wisła Kraków, MUKS Poznań, czy MOSiR Bochnia, więc na razie zachowujemy dystans w snuciu jakichkolwiek ocen, a skupiamy się po prostu na każdym najbliższym meczu. Tabelą się nie sugeruję, zbyt mało spotkań za nami.
Wyjazd do Krakowa na mecz w Wisłą to będzie prawdziwy test dla twojej drużyny, czy Wisła to dzisiaj już tylko nazwa i nie ma się kogo obawiać?
- Wisła dalej ma swoje wielkie trio: Marytna Jasiulewicz, Martyna Stasiuk i Paulina Kuczyńska, te dziewczyny grały w ekstraklasie albo rządziły w I lidze. Na razie pracujemy jednak nad techniką indywidualną i podtrzymaniem zdolności motorycznych. W weekend gramy sparing z Karą Trutnov, a przygotowania do meczu w hali przy Reymonta rozpoczniemy od poniedziałku (7 listopada). Tak, zgadzam się, że ten mecz będzie testem naszych możliwości i umiejętności, da nam również dreszczyk emocji, bo zagranie w kultowej krakowskiej hali to zawsze nobilitacja. Jesteśmy równie mocni jak Wisła, więc wierzę, iż sprostamy rywalkom.
Kto twoim zdaniem ma największe szanse na wygranie grupy B?
- Wśród działaczy i trenerów koszykówki żeńskiej spotykamy się ze stwierdzeniem, że drużyna z Bochni dysponuje najmocniejszą kadrą. Uważam jednak, że o sile grupy mogą również stanowić Wisła, Lider, MUKS i mówiąc nieskromnie nasz zespół. Zdecyduje lepsze przygotowanie do każdego ze spotkań, dyspozycja meczowa oraz zdrowie zawodniczek przed każdym ze spotkań, zwłaszcza w dniu kluczowych bezpośrednich pojedynków między wymienionymi drużynami.
Pytanie podstawowe, od którego może powinienem zacząć tę rozmowę, o co gra Isands Wichoś w sezonie 2024/2025? Gdzie powiesiłeś poprzeczkę?
- Powtarzam dziewczynom, że w każdym meczu mają grać jak najlepiej i dążyć do doskonałości. Każda akcja ma być pełna serca do walki, a wykonujący ją gracze pełni chęci do wygrania każdego pojedynku w obronie i ataku. Priorytetem dla nas jest poprawne wykonanie każdego elementu koszykarskiego rzemiosła na treningu i przełożenie tego na boisko podczas mistrzowskiego meczu. Personalnie zawodniczkom powinno przyświecać hasło rzuć więcej niż rywalka, którą kryjesz. Wynik ma być efektem tych działań. Jeśli się na nich skupimy będzie korzystny. Staram się nie wybiegać w przyszłość i nie chcę nakładać presji. Po prostu praca wykonana w tygodniu ma dać rezultat w weekend oraz radość i satysfakcję z tego co robimy. Poprzeczka sięga najbliższego meczu oraz przygotowań do niego, które mają być perfekt, co z tego wyniknie po rundzie zasadniczej? Dowiemy się w marcu przyszłego roku. Osobiście chciałbym, aby zespół zajął jak najwyższą lokatę przez fazą play off, a w nich mocno zmienił układ sił w I lidze koszykówki kobiet.
Wprowadzanie młodzieży do zespołu jest na liście zadań jakie sobie postawiłeś na przestrzeni tego sezonu?
- Zadaniem jest zbudowanie wizerunku seniorskiego ośrodka koszyków kobiet, który będzie widoczny na mapie Polski. Od pierwszej kolejki spotkań założyłem, że nie interesują mnie rozmiary zwycięstw, stąd gdy dwa punkty mamy zapewnione na parkiecie pojawiają się 15-letnia Amelia Sobrino Difur, czy najmłodsza w zespole Natalia Wódka. Zadebiutują też kolejne: Zosia Wojciechowska, Martyna Obuchowicz i Tosia Gajdamowicz. Dlaczego daję im zagrać dopiero gdy mecz jest już rozstrzygnięty? Dzisiaj sportowy świat sfokusowany jest na pościg za wynikiem i sukcesem. Jeśli go nie ma drużyna się topi, a klub tonie. W wygranych pojedynkach Jagoda Bielecka, czy wspomniana Sobrino Difur otrzymały skromne minuty, jednak pamiętajmy, że na bazie umowy szkoleniowej rywalizują one w zespole Basket Wichoś Siechnice, który występuje w docelowych dla nich rozgrywkach U19. Współpraca układa się owocnie, a dziewczęta grają z rówieśniczkami, co zaprocentowało po wygranej z MOS Betard Wrocław niemal pewnym awansem do ćwierćfinałów mistrzostw Polski. Jeszcze bardziej cieszy 20 punktów Bieleckiej. Trener Wiktor Paździor to człowiek otwarty na nowoczesne pomysły, stąd nasza współpraca z pewnością potrwa więcej niż jeden sezon. Mamy kilka rozwiązań dla zawodniczek z grup U15, U17 i U19.
Niedługo chyba nie będzie kogo wprowadzać do gry, bo Wichoś zrezygnował ze szkolenia dzieci. To już zamknięta karta w działalności klubu?
- Temat trudny, ale po to jest ten wywiad, aby rozmawiać też o trudnych sprawach. Dzisiaj do gry w ekstraklasie potrzeba dwóch milionów złotych, chcąc liczyć się w I lidze niezbędne jest niemal 500 tysięcy. Zbudowanie drużyn młodzieżowych liczących się choćby na Dolnym Śląsku wymaga stałych inwestycji w zawodników młodzieżowych i ich szkolenie. Umówmy się, w Jeleniej Górze tylko męska drużyna Fundacji Niesobski Basket Academy z rocznika 2010 liczy się w młodzieżowych rozgrywkach na szczeblu centralnym. W naszym mieście potrzebna jest współpraca przy szkoleniu młodzieży oraz środki na koszykówkę dziecięcą niewiele mniejsze niż na pierwszy zespół seniorski. Konieczny jest koordynator takich działań. Prowadzę klasy sportowe, po prowadzone w nich dzieci sięga drugi klub zajmujący się kobiecym basketem, a moja wizja sportu jest diametralnie inna. Współpracy ze wspominanym klubem próżno szukać. Później trudno znaleźć wychowanków w seniorskich drużynach w naszym mieście. Mimo to w pracy z młodzieżą nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Razem z Jarkiem Czarneckim, Czarkiem Linnerem i Wiktorem Paździorem z Siechnic dzielimy zadania dotyczące przyszłości grup młodzieżowych i uważam, iż są już efekty tej współpracy. Aktualnie ja jako trener poszedłem drogą "dorosłego" sportu. Nie da się mieć wszystkiego. Wybraliśmy inny kierunek jako klub, budujemy go od góry - w I lidze, gdzie są możliwości największej promocji miasta. Stworzyliśmy drużynę, która liczy się na mapie całego kraju i świetnie ją widać w tabeli najwyższej ligi seniorskiej prowadzonej przez Polski Związek Koszykówki.
rozmawiał Piotr Kuban