Pewny awans Karkonoszy
Mecz w Mysłakowicach miał duży walor sentymentalny, bowiem niemal cały skład Orła miał w przeszłości do czynienia z Karkonoszami. Najbliżej zdobycia gola był jednak jeden z niewielu zawodników, których przy Złotniczej 12 nigdy nie oglądano. Rajca w sytuacji sam na sam nie potrafił pokonać Radzińskiego, a dobitkę wybił przed linią bramkową Klimek. Naprawdę było groźnie i goście musieli szybko wyciągnąć wnioski z tej sytuacji. Udało się, bliski zdobycia gola był krótko po tym zdarzeniu Maciejewski, ale piłka po jego mocnym strzale trafiła w słupek. Ten sam zawodnik po kilku minutach trafił do bramki i było 0:1. W 33 minucie kibice KSK fetowali drugiego gola, tym razem Przybylski zakręcił obrońcami w narożniku pola karnego i z lewej nogi efektownym "rogalem" wpakował piłkę przy słupku. Sześć minut po przerwie było po zawodach, gdy Pojasek potężnym wolejem nie dał szans na obronę Błaszkiewiczowi. Później mysłakowiczanie mieli momenty, w których próbowali zagrozić bramce Fościaka, jednak biało - niebiescy trzymali spotkanie pod kontrolą, a w końcówce ustalili wynik na 0:4. Zrobił to Stępień wykorzystując rzut karny. - Boli na pewno fakt, że mieliśmy pierwsi stuprocentową sytuację sam na sam. Przy ewentualnym trafieniu mecz mógł się inaczej ułożyć. Myślę, że wygrała jakość. Dużymi fragmentami nie odstawaliśmy od rywali, ale jakość Przybylskiego, czy innych zawodników dała o sobie znać i to zrobiło różnicę - krótko skomentował Patryk Bębenek. - Przede wszystkim cieszy, że zespół nie zlekceważył rywala, bo wiedzieliśmy, iż to nie będzie dla nas spacer, bo 90 procent zawodników Orła funkcjonowało u nas w przeszłości w pierwszym zespole, czy to zespołach młodzieżowych. Pierwsze minuty pokazały, że mieliśmy rację, bowiem Orzeł wyszedł dwukrotnie "jeden na jeden" z bramkarzem, ale bardzo dobrze interweniował Dawid Radziński w bramce, a w drugiej sytuacji odpowiednio zareagowali ostatni obrońcy, co pozwoliło nam zachować stan bezbramkowy. Myślę, że po tych sytuacjach spotkania stało pod naszą pełną kontrolą. Dominowaliśmy i prowadziliśmy mądrą grę, przede wszystkim cieszy, że obyło się bez urazów i kontuzji oraz to, że w miarę szybko mogliśmy rotować składem - podsumował mecz trener Jacek Kołodziejczyk.
ORZEŁ MYSŁAKOWICE - KARKONOSZE JELENIA GÓRA 0:4 (0:2)
Bramki: 0:1 Maciejewski (26), 0:2 Przybylski (33), 0:3 Pojasek (51), 0:4 Stępień (89).
Żółte kartki: Młodziński oraz Pałaszewski.
Sędziował: K. Olejarczyk.
Widzów: 300.
ORZEŁ: Błaszkiewicz - Zatylny (55 Nowiński), Morawski (46 Stompór), Bębenek (72 Wolak), Młodziński, Giziński (65 Kryska), Lekszycki (55 Szramowiat), Sutor, Dulny (72 Rombek), Rajca (60 Wrzal), Hetman.
KSK: Radziński (46 Fościak) - Kurianowicz (70 Bronisławski), Niemienionek, Stępień, Pałaszewski (84 Chmielewski), Pojasek (54 Ratajski), Przybylski (70 Cieślik), Maciejewski, Klimek (65 Fediuk), Firmanty, Zawadzki.
Piotr Kuban
foto: Piotr Kuban