Orzeł nie sprostał Baryczy

Nie było niespodzianki w Mysłakowicach, gdzie Barycz skasowała komplet punktów, co nie znaczy, że przyszło jej to łatwo. Gospodarze długo toczyli w miarę wyrównany pojedynek, rzadko pozwalając gościom na stworzenie zagrożenia pod swoją bramka. Udawało się do 37 minuty, wtedy to na uderzenie z 18 metrów w krótki róg zdecydował się Gil i Błaszkiewicz musiał szukać piłki w siatce. Po zmianie stron gospodarze próbowali zagrać nieco śmielej, ale nadziali się na kontrę, która zakończyła się powodzeniem dla rywali. Fatalny błąd Wolaka wykorzystał Kotowicz, po drodze obnażył jeszcze próbującego ratować sytuację Błaszkiewicza i umieścił piłkę w pustej bramce. - Mecz bez większej historii, liczyliśmy na jakąkolwiek zdobycz w walce z głównym faworytem do wygrania ligi. Myślę, iż z gry w defensywie możemy być zadowoleni, niestety gorzej wyglądało to w ataku, nad czym na pewno będziemy pracować. Mając tylu jakościowych zawodników musimy stwarzać sobie zdecydowanie więcej okazji strzeleckich - mówi Patryk Bębenek. - Barycz wygrała zasłużenie, choć boli to jak traciliśmy bramki. W żadnej z tych akcji nie zostaliśmy
rozklepani" przez faworyta ligi. Szczególnie boli drugi gol, którego podarowaliśmy przeciwnikowi - dodaje zawodnik Orła.

ORZEŁ MYSŁAKOWICE - BARYCZ SUŁÓW 0:2 (0:1)

Bramki: 0:1 Gil (37), 0:2 Kotowicz (67).
Czerwona kartka: Sutor (90).
Żółte kartki: Zatylny, Młodziński, Sutor, Wolak oraz Caliński.
Sędziował: Nawracaj (KS Legnica).

ORZEŁ: Błaszkiewicz - Zatylny (60 Wrzal), Nowiński (86 Kaziemko), Bębenek (86 Rombek), Młodziński, Giziński (60 Stompór), Lekszycki, Sutor, Dulny (61 Wolak), Rajca (73 Kryska), Hetman.
BARYCZ: Budzyński - Łuczak (84 Michalski), Caliński, Wdowiak, Bohdanowicz, Stempin (74 Bąk), Kacprzak (66 Grzelczak), Kotowicz (78 Matusik), Gil (70 Puchała), Paradowski, Bachta.

Piotr Kuban