Niesamowite derby w Zgorzelcu

Derby z prawdziwego zdarzenia, tak można w skrócie określić mecz Nysa - Apis. Faworytem na stadionie w Zgorzelcu byli goście, którzy kolejkę wcześniej zapewnili sobie mistrzostwo ligi. Nie minęło jeszcze 10 minut, a ekipa trenera Gerarda Jurewicza prowadziła już dwiema bramkami. Najpierw Machowski skutecznie wykonał rzut karny, a chwilę później Damian Piechno głową pokonał Finka. Centrował w tej akcji Patryk Bystryk. - To był dobry fragment naszej gry, mogliśmy strzelić więcej bramek, m.in. ja nie wykorzystałem dwóch "setek". Później spuściliśmy z tonu i gra się wyrównała - mówi Kacper Aftyka. - Początek meczu należał do gości. Uważam, że moja drużyna trochę się ich przestraszyła. Młodość w składzie ma swoje uroki, a u nas od pierwszej minuty wystąpiło pięciu młodzieżowców. Obudziliśmy się po 20 minutach i postawiliśmy godne warunki, aby powalczyć z liderem - komentuje trener Nysy Paweł Kościuk.
- Drugą połowę rozpoczęliśmy od korekt w składzie, wprowadziłem dwóch doświadczonych zawodników - Bandurę i Iwanowskiego, którzy wnieśli dużo jakości do ataku. Przez cały sezon brakowało nam typowego strzelca, zdobywającego bramki dla nas. Poniekąd potwierdziło się to w drugiej połowie, bo mieliśmy dużo okazji bramkowych, a nie potrafiliśmy zdobyć gola. Apis w pewnym momencie ograniczył się do gry z kontry i właśnie wtedy podwyższył na 0:3 - relacjonuje Kościuk. Gola zdobył Aftyka, gdy w zamieszaniu po rzucie rożnym udało mu się skierować piłkę do siatki. Odpowiedź Nysy była szybka, do bramki trafia Bandura, ale znów Aftyka wpisuje się na listę strzelców, tym razem finalizując indywidualną akcję Daniela Piechny. Zgorzelczanie nie poddali się, przeciwnie sił do walki dodał im gol Gawory z rzutu karnego. W samej końcówce Iwanowski daje Nysie trafienie kontaktowe, a w czwartej minucie doliczonego czasu gry miejscowi mają stały fragment gry. W pole karne gości powędrował nawet bramkarz Fink, doszło do dużego zamieszania i ostatecznie Brzoza celnym strzałem zapewnia jeden punkt swojej ekipie. - Wydawało się, że jest po meczu. Niestety Nysa zdobyła gola po niepotrzebnie sprokurowanym rzucie karnym, a później wcisnęła nam dwa kolejne i po zakończeniu spotkania to rywale świętowali spektakularne odrobienie strat. Dla nas ten remis smakuje jak porażka, bo ciężko mieć inne odczucia, gdy wypuszcza się w końcówce wynik 1:4 - podsumował mecz Aftyka. - Wielka radość mojego zespołu. Jak na derby przystało był to mecz z emocjami do ostatniej minuty. Gratuluję też dobrego widowiska zespołowi Apisu! Uważam, że takie spotkania budują drużynę i klub. W trakcie meczu odbył się festyn sportowy z Nysą i cieszę się, że po raz pierwszy od bardzo dawna mogłem zobaczyć na naszym stadionie tak wielu kibiców. Chciało się dla nich grać - skomentował Kościuk.

NYSA ZGORZELEC - APIS JĘDRZYCHOWICE 4:4 (0:2)

Bramki: 0:1 Machowski (7), 0:2 Damian Piechno (8), 0:3 Aftyka (68), 1:3 Bandura (74), 1:4 Aftyka (79), 2:4 Gawora (88), 3:4 Iwanowski (90+1), 4:4 Brzoza (90+4).
Żółta kartka: Statnik.
Sędziował: Kuzia.

NYSA: Fink - Brzoza, Gawora, Janicki, Jurgowski, Kaźmierczak (46 Bandura), Kościuk (86 Kopciak), Piwowar (50 Iwanowski), Statnik, Wróblewski, Wronkowski.
APIS: Smołuch - Aftyka (80 Kardach), P. Bystryk, Chernyshenko, Gargas (83 Lorenc), Liszka, Machowski, Mockało, Damian Piechno, Daniel Piechno, Witowski.

Piotr Kuban