Rozmowa z Jackiem Kołodziejczykiem, trenerem Karkonoszy

Sezon 2021/2022 zakończył się dla Karkonoszy Jelenia Góra ponad dwa tygodnie temu, więc możemy już porozmawiać z pewnego dystansu. Pogodziłeś się już z tym co się wydarzyło, czy nadal siedzi to w głowie?

JACEK KOŁODZIEJCZYK: - Dla mnie to duża porażka. Uważam, że zawsze byłem ambitną osobą i lubię stawiać sobie wysokie cele. Pewnie będzie jeszcze to siedzieć we mnie. Zwyczajnie swoją pracą będę chciał jak najszybciej udowodnić, iż zatrudnienie mnie na stanowisku trenera pierwszego zespołu Karkonoszy to była dobra decyzja.

Będzie brutalnie, bo takie często są komentarze pod artykułami na JG24: "Spuścił zespół do IV ligi i przegrał finał Pucharu Polski!". Jak reagujesz na takie postawienie sprawy?

- To są fakty. Głównym celem w poprzednim sezonie było utrzymanie zespołu na poziomie III ligi. Nie udało się. W tej chwili mogę tylko za to przeprosić sympatyków klubu i osoby z nim związane. Jeśli chodzi o same komentarze..., w okolicy jesteśmy w największym mieście i klubie, więc komentarze są, były i będą, to nieodzowna część tej pracy. Dla mnie to tylko dodatkowa mobilizacja.

Żałujesz tego finału, czy uważasz go za mało istotny epizod minionego sezonu?

- Finał to duże wydarzenie dla każdego. Ktoś pewnie powie, że go odpuściliśmy itd. Wcale tak nie było. W tym czasie borykaliśmy się z kilkoma urazami, co jest w piłce normalne, stąd została podjęta decyzja o tym, że niektórzy zawodnicy nie wybiegną w pierwszym składzie bądź nie znajdą się w kadrze meczowej. Mimo to uważam, iż na boisku znalazła się 11-tka, która ten finał powinna wygrać.

Ok, wróćmy do ligi, bo jednak to jest esencja klubowego futbolu. Kiedy straciłeś wiarę, że możemy się utrzymać?

- Do momentu gdy matematyka była w grze, a tak było do spotkania z Rekordem Bielsko-Biała. Niestety końcówka sezonu w naszym wykonaniu pozostawiała wiele do życzenia.

Po meczu z Pniówkiem Pawłowice wydawało się, że szczęście jest z nami, z drugiej strony chyba każdy kto opuszczał stadion musiał sobie zdawać sprawę, iż z taką grą szczęście może nie wystarczyć...

- Tak, w pierwszym spotkaniu mimo przeciętnej gry zdobyliśmy trzy punkty, ale to też dlatego, iż graliśmy do ostatniej minuty spotkania. Suma szczęścia w piłce nożnej jest równa zeru, więc w dalszej części sezonu trzeba było liczyć na siebie, a nie na farta.

Przed rozpoczęciem rundy było jasne, że o utrzymanie będziemy walczyć m.in. z MKS Kluczbork, Wartą Gorzów Wielkopolski, Cariną Gubin i Stalą Brzeg. Niestety, wszystkie z tych spotkań przegraliśmy. Były na wyjazdach, ale czy to wystarczające usprawiedliwienie dla ich przebiegu, bo w każdym z przypadków rywale w I połowie totalnie nas przygniatali i w zasadzie już przed przerwą mieli mecz na tacy. Zapewne analizowałeś to wielokrotnie, dlaczego tak graliśmy?

- W żadnym wypadku nie będę szukał tutaj usprawiedliwień. Nie trzeba tutaj przeprowadzać dogłębnej analizy, aby stwierdzić, że wyglądaliśmy lepiej z zespołami, które znajdowały się u góry tabeli. W tych kluczowych spotkaniach z rywalami, z którymi walczyliśmy o utrzymanie wyglądaliśmy źle w defensywie i nie mówię tutaj o samym bloku defensywnym tylko o działaniach całego zespołu. Traciliśmy bardzo głupie bramki często nie myśląc o defensywie w fazie atakowania. Inaczej to wyglądało z zespołami, które posiadały bardziej ofensywny styl grania gdzie z góry byliśmy nastawienie na niskie granie i obronę.

Może po prostu zabrakło wykonawców? Może po prostu Karkonosze były za słabe sportowo na III ligę?

- Byłaby to hipokryzja jeśli powiedziałbym, że Karkonosze były za słabe. Uważam, że ten zespół było stać na utrzymanie. Zabrakło w kilku spotkaniach detali.

Może też były za słabe organizacyjnie?

- Wszyscy mamy świadomość, że nie jesteśmy klubem, w którym jest zatrudnionych klika - kilkadziesiąt osób na etatach, co pozwoliłoby sprofesjonalizować klub. W zarządzie klubu znajdują się osoby, które działają społecznie i poświęcają swój prywatny czas, często też pieniądze. To co powinniśmy mieć zapewnione w miarę możliwości finansowych - mieliśmy. Rzeczywistość jest taka, iż mało jest w naszym lokalnym środowisku pasjonatów i działaczy chcących pomóc i coś zrobić, za to jest dużo osób oceniających. W klubie naprawdę przyda się każda, nawet najmniejsza pomoc.

Uważasz, że mając zespół do początku sezonu uniknąłbyś spadku?

- Nie ma sensu myśleć o takich rzeczach, bo nie miałem zespołu od początku sezonu, więc to tylko gdybanie.

Zamykając temat III ligi zapytam wprost, po części czujesz się winny spadku?

- Oczywiście, czuję się winny. Przejąłem zespół w trudnym czasie, ale cel był jasny - utrzymać się. Biorę za to pełną odpowiedzialność.

Byłeś spokojny, że ty poprowadzisz drużynę w IV lidze dolnośląskiej?

- W tym zawodzie nie można być spokojnym. Wiadomo, że trenera rozlicza wynik sportowy. Dla jasności, bycie członkiem zarządu nie miało wpływu na takie decyzje, ponieważ ja zwyczajnie w kwestii wyboru trenera nie mam głosu.

Przed nami przejściowy sezon w IV lidze dolnośląskiej, gdzie dojdzie do dużej redukcji drużyn. Z jakim nastawieniem do niego podchodzisz, Karkonosze będą walczyć o utrzymanie czy o awans? O "środek tabeli" nie pytam, bo przy reorganizacji będzie on oznaczał spadek.

- Naszym obowiązkiem jest gra o awans i szybki powrót do III ligi. Mamy coś do udowodnienia.

Wiesz już jakim składem będziesz dysponował?

- Kadra na nowy sezon jest bliska domknięcia. Myślę, że może do nas jeszcze dołączyć dwóch - trzech zawodników, ale to już czas pokaże.

Mateusz Baszak, Patryk Maciejewski, Mikołaj Milewski, każdy z nich miał problemy z kontuzjami, kiedy zobaczymy ich na boisku?

- Patryk trenował już pod koniec rundy z zespołem i jest gotowy do gry. Jeśli chodzi o "Basziego" jest już po zabiegu usunięcia części łąkotki i prawdopodobnie będzie gotowy za miesiąc. Gorzej sytuacja wygląda z Mikołajem, który jest w trakcie rehabilitacji po rekonstrukcji więzadeł krzyżowych. Jego powrót jest przewidziany na koniec rundy.

Taka kadra wystarczy, aby powalczyć o awans? Kibice mogą liczyć na wzmocnienia składu?

- Kadra już jest mocna, mimo to rozglądamy się za zawodnikami na dwóch pozycjach.

Kto będzie głównym rywalem KSK w zbliżającym się sezonie?

- Ciężko to ocenić nie znając składów zespołów. Wiem, że będzie to ciekawe okienko transferowe na tym poziomie rozgrywek. Patrząc tylko na poprzedni sezon i znając Gerarda Jurewicza uważam, że Apis Jędrzychowice będzie mocnym zespołem, który zapewne będzie aktywny na rynku transferowym. Ciekawymi zespołami mogą być również Łużyce Lubań czy AKS Strzegom.

Sezon 2022/2023, to sezon podczas, którego klub wejdzie w jubileusz 70-lecia istnienia. Zaczniemy go w IV lidze, a rok jubileuszu skończymy: III liga, IV liga, liga okręgowa? Wybierz jedną z odpowiedzi.

- Stawiamy sobie wysokie cele i jubileusz uczcimy awansem.

rozmawiał Piotr Kuban