Rozmowa z Waldemarem Sochą, sędzią KS DZPN Jelenia Góra

Sporo się dzieje ostatnio w światku jeleniogórskich sędziów piłkarskich, którzy od ponad dwóch tygodni nie mają szefa, po tym jak prezes DZPN Andrzej Padewski wraz z zarządem odwołał z tej funkcji Waldemara Sochę. Decyzja wywołała spore poruszenie, zwłaszcza w rejonie Bolesławiec. Kolejne kroki podejmuje również DZPN, nie tylko wobec byłego przewodniczącego, ale również wobec trzech innych arbitrów z Bolesławca. Informowaliśmy o tym w czterech artykułach, więc uważny czytelnik ma już pojęcie o tej sprawie, teraz pora, aby usłyszeć co do powiedzenia na ten temat ma Waldemar Socha.

Proste pytanie na początek, dlaczego nie jesteś już przewodniczącym Wydziału Sędziowskiego DZPN Jelenia Góra?

WALDEMAR SOCHA: - Ponieważ w dniu 4 marca 2022 zostałem telefonicznie poinformowany o odwołaniu mnie z funkcji przewodniczącego.

Prezes Andrzej Padewski osobiście poinformował ciebie o swojej decyzji?

- Nie, informację dostałem od przewodniczącego Dolnośląskiego Kolegium Sędziów Mariana Pyzałki, do którego zadzwonił prezes Padewski, aby mi przekazał tę informację. Nadmienię, że Marian Pyzałka był nieobecny na posiedzeniu zarządu DZPN, gdzie ta decyzja zapadła. Był wtedy w drodze na mecz PKO BP Ekstraklasy, pełnił tam funkcję obserwatora zawodów.

Jeśli nie znasz oficjalnych powodów tej decyzji, to może się domyślasz o co poszło?

- Po otrzymaniu informacji pozwoliłem sobie zadzwonić do dyrektora biura Podokręgu Jelenia Góra Kamila Wieliczki, aby zapytać jaki był powód mojego odwołania. Zasłaniał się tajnością obrad, ale powiedział, że były wysyłane e-maile od sędziów, którzy byli niezadowoleni z mojej pracy. W późniejszej rozmowie wyszło, że był to list otwarty sędziów z rejonu Jelenia Góra. Najbardziej zabolały mnie jego słowa, w których zwrócił się do mnie: "Teraz możesz sędziować ale nie musisz". Zaniemówiłem jak to usłyszałem i zakończyłem z nim rozmowę.

Twoja dymisja poruszyła środowisko sędziowskie rejonu Bolesławiec. Można powiedzieć, że niemal wszyscy stanęli murem za tobą, to chyba miłe widzieć taką postawę swoich kolegów i koleżanek?

- Oczywiście, że tak. Nie spodziewałem się takiej reakcji ze strony moich kolegów i koleżanek. Potwierdza to tylko, iż doceniają pracę jaką wykonałem wraz z zarządem KS Podokręgu Jelenia Góra.

Andrzej Urban i Marek Warek nawet złożyli rezygnacje ze swoich funkcji w wydziale sędziowskim. Zaskoczyły ci ich decyzje?

- Nie zaskoczyły mnie ich decyzje ponieważ wiem jak dużo pracy włożyli i ile czasu poświęcili, aby rozwijać i podnosić kompetencje sędziów w naszym lokalnym środowisku. Decyzje o kierunku działania podejmowaliśmy wspólnie i zapewne to skłoniło ich do podjęcia takiego kroku.

Nie brakuje głosów, że ty inspirowałeś te protesty, jak się odniesiesz do tego? Mówię też o masowym składaniu urlopów przez arbitrów.

- Zainspirowała ich do tego decyzja zarządu DZPN przekreślająca moją dotychczasową pracę, a która w ich ocenie nie była słuszna. Do tego doszedł jeszcze brak informacji o powodzie mojego odwołania. Ja z tego miejsca mogę tylko dodać, że jestem dumny z ich postawy ponieważ nie chodzi im tylko o moją osobę, ale również o całe środowisko sędziowskie, które ma prawo zapytać o powody poszczególnych decyzji jego dotyczących.

W okolicach Jeleniej Góry dało się słyszeć zadowolenie w związku z decyzją DZPN. Chyba wśród tutejszych sędziów nie masz wielu fanów?

- Moje zdanie na ten temat jest nieco inne. Wiem, że istnieje grupa ludzi niezadowolona z mojej pracy i bardzo żałuje, iż nie udało mi się ich do mnie przekonać. Mimo to mam sygnały od sędziów z rejonu Jelenia Góra popierających moje działania.

Zarzuty jakie słyszałem, to m.in.: rządy twardej ręki, "nieludzkie" wymagania na testach sprawnościowych, faworyzowanie ludzi z rejonu Bolesławiec, itp.. Masz sobie coś do zarzucenia, czy uważasz, iż wszystko było ok.?

- Nie rozumiem o jaką formę faworyzowania może chodzić. Odnośnie egzaminów sędziowie w naszym podokręgu podczas testu sprawnościowego mają do zaliczenia bieg interwałowy z zakresem czasowym przewidzianym dla kobiet. Natomiast sędziowie powyżej 50 roku życia mają za zadanie poruszać się na bieżni przez 12 minut w dowolnym tempie. Są to niższe standardy od obowiązujących w innych okręgach wojewódzkich.

Idźmy dalej, podobno na posiedzeniach zarządu waszych struktur w zasadzie nie dopuszczałeś nikogo do głosu. Miałeś swój ustalony plan zebrania i nikt nie mógł się odezwać, dodać czegoś do obrad. Rzeczywiście tak było?

- Odsyłam do protokołów z posiedzeń zarządu. Nie znajduję w nich podobnych zastrzeżeń.

"Jeleniogórzanie" uważają, iż często nie reprezentowałeś należycie ich interesów. Podają za przykład negocjacje z firmą Zina, w efekcie których musieli płacić w katalogowych cenach za odzież jak każdy inny klient indywidualny w Polsce.

- Po pierwsze wszelkie takie zakupy grupowe wiążą się ze sporymi rabatami, a po drugie połowa kwoty jaką płacą sędziowie jest dofinansowana z naszych wewnętrznych składek, więc obciążenie sędziego przy takim zakupie jest nieporównywalne z cenami dla osób indywidualnych. Od czasu objęcia przeze mnie funkcji przewodniczącego zakupiliśmy: dresy, komplet strojów sędziowskich, ortaliony oraz przepisy gry dla każdego arbitra. Udało się tego dokonać w ciągu ostatnich 18 miesięcy, a przez wcześniejsze lata poprzednie zarządy dofinansowały tylko zakup toreb sportowych.

Wyjaśnijmy historię z obsadami meczów. Wiem, że to Kamil Snacki sam podjął decyzję o rezygnacji z pełnienia funkcji "obsadowca" rejonu Jelenia Góra, bo mi o tym powiedział. Wziąłeś na siebie również jego "działkę", nie lepiej było wyznaczyć do tej pracy kogoś innego? Pytam o to, bo po tym jak zdecydowałeś, że będziesz prowadził obsady dla obu delegatur zaczęto mówić o "jednowładztwie".

- Nie wziąłem sam na siebie tej "działki" tylko zostałem poproszony przez dyrektora biura Podokręgu Kamila Wieliczkę, abym również w rejonie Jelenia Góra robił obsadę. Jak widać było to zrobione tylko w celu wzbudzenia niepotrzebnego fermentu wśród sędziów. Po moim odwołaniu, utwierdziło mnie w tym przekonaniu ponowne zaangażowanie Kamila Snackiego w charakterze "obsadowca".

Podobno przed decyzją zarządu DZPN był jakiś list otwarty sędziów, ale nikt nie wie kto i kiedy go napisał i wysłał. Słyszałeś o tym, a może czytałeś ten list?

- Dzisiaj już wiem, że takiego listu nie było choć taką dostałem informację od dyrektora Kamila Wieliczki. Chodziło mu pewnie o skłócenie środowiska sędziowskiego i uważam, że to właśnie jego osoba stoi za moim odwołaniem.

Są też listy otwarte napisane już po twojej dymisji, te już wiadomo kto napisał. Prezes Padewski ustosunkował się do nich?

- Nie i nie zamierza, co stwierdził już na łamach tego portalu.

Przejdźmy do ostatnich wydarzeń, czyli posiedzeń komisji dyscypliny DZPN, gdzie toczyły się postępowanie wobec ciebie i trzech sędziów związanych z BKS-em Bolesławiec. Prezes Andrzej Padewski oraz komisja dyscypliny DZPN uznali, iż prowadzili 17 spotkań, których w zgodzie z wewnętrznym regulaminem organizacji sędziowskich nie powinni prowadzić. Możesz przybliżyć ten problem?

- Moje wyjaśnienie sytuacji przed komisją dyscypliny wyglądało następująco: "Dokonując obsady sędziów Wojciecha Młocka, Marcina Zapióra oraz Igora Jaśkiewicza na zawody klasy B - grupa III nie miałem świadomości, iż będzie stanowiło to jakikolwiek problem, bowiem kierowałem się nadrzędną zasadą zapewnienia pełnej obsady sędziowskiej na wszystkie mecze. Reguła ta była mi przekazana przez dyrektora biura Kamila Wieliczkę. Znając te obsady dyrektor biura nie sygnalizował mi w żaden sposób, że jest to niewłaściwe i koliduje z jakimikolwiek zapisami regulaminowymi. Również kluby uczestniczące w rozgrywkach klasy B - grupa III nie zgłaszały zastrzeżeń, ani nie prosiły o wyjaśnienia w tej sprawie. Ponadto dokonując obsady w/w sędziów kierowałem się przeświadczeniem, iż trenerzy funkcjonujący w piłce nożnej młodzieżowej są osobami godnymi szczególnego zaufania ponieważ wpajają swoimi młodym adeptom zasadę fair play od początku ich przygody z piłką. Dodam, że dyrektor biura Kamil Wieliczko był obecny na wszystkich posiedzeniach zarządu KS Podokręgu Jelenia Góra i zapytany o nieprawidłowości w funkcjonowaniu Kolegium Sędziów nigdy nie miał żadnych zastrzeżeń, wręcz przeciwnie zawsze przekazywał informacje, iż współpraca z biurem układa się bardzo dobrze."

Wg informacji otrzymanych w DZPN okazało się, że zostałeś ukarany, również pozostałych sędziów - w mniejszym stopniu - również dotknęły sankcje. Czy zamierzasz to zostawić i godzisz się z wyrokiem, czy będziesz się odwoływał?

- Zamierzam wystąpić na drogę odwoławczą, podam tylko jeden argument - zostałem ukarany za dokonywanie obsady w rundzie jesiennej sezonu 2021/2022, a w dniu 8 grudnia 2021 otrzymałem z DZPN nagrodę finansową w kwocie 500 zł za pracę w tym okresie.

Uważasz, że kary są bezzasadne? Jaki werdykt byłbyś gotów zaakceptować?

- Oczywiście, że są bezzasadne. Jeśli popełniłem błąd, to przy pierwszej niezgodnej z regulaminem obsadzie powinienem być o tym poinformowany przez dyrektora biura Kamila Wieliczkę, który te obsady akceptował. Nie dziwi mnie, że dopiero teraz po niemal pół roku od pierwszej obsady zostały postawione mi zarzuty. Zrobiono wszystko, aby tak się stało w momencie, gdy sędziowie zaczęli zgłaszać urlopowania. Nałożenie na mnie kary to próba wpłynięcia na decyzje sędziów i sposób na zatrzymanie fali urlopowań od prowadzenia zawodów.

Na pewno potrafisz trzeźwo ocenić sytuację, więc wiesz, że moment, w którym wracasz na stanowisko szefa KS JG jest mało prawdopodobny, zwłaszcza teraz, gdy po uprawomocnieniu wyroku grozi ci roczne zawieszenie. Bazując na realnej ocenie, jak chciałbyś, aby zakończył się ten spektakl? Mam na myśli zarówno twoją osobę jak i całe środowisko sędziowskie.

- Abstrahując od tego, że nie będę już przewodniczącym sędziów, nie wyobrażam sobie dalszej współpracy z dyrektorem biura Kamilem Wieliczką, który jest odpowiedzialny za całą sytuację w środowisku sędziowskim. Przyczyniając się do mojego odwołania powinien zapewnić ciągłość funkcjonowania Kolegium Sędziów i przedstawić mojego następcę. Nie robiąc tego, widać, że działał tylko w celu odwołania mnie ze stanowiska, nie zważając na dobro naszej organizacji. Jeśli chodzi o środowisko, to mam nadzieję, że mimo wszystko dojdzie do porozumienia i wrócimy na właściwe tory.

rozmawiał Piotr Kuban