Inny level...

Nic do powiedzenia w finałowym meczu ze Ślęzą Wrocław nie mieli piłkarze Karkonoszy Jelenia Góra. Goście wygrali 3-0, a tak niski wynik jest zasługą bramkarza KSK Wojciecha Fościaka, który ratował biało - niebieskich niezliczoną ilość razy. To głównie dzięki niemu kibice przy Złotniczej nie musieli oglądać jak ich zespół traci gola przed przerwą. W drugiej połowie opór Karkonoszy trwał jeszcze kwadrans. W końcu żółto - czerwoni przeprowadzili skuteczny atak sfinalizowany uderzeniem Piotra Stępnia. Na kolejnego gola gracze Ślęzy kazali czekać do 77-ej minuty. Jego autorem był rezerwowy Mateusz Kluzek, a trzy minuty później jeleniogórzan dobił kolejny zmiennik, tym razem Mikołaj Wawrzyniak. Na tym się skończyło, choć Fościak do końca musiał się uwijać jak w ukropie, a raz w sukurs przyszedł mu słupek.
- Myślę, że w obu połowach była widoczna różnica umiejętności. Nie wiem jak Karkonosze, ale my już jesteśmy przetrzebieni przez kontuzje i trochę przemęczeni, co sprawiło, że nasz atak pozycyjny był czasami tak wolny, iż można było się za głowę łapać. Do tego trochę słońca też dzisiaj było. Dzisiejsza wygrana jest takim podsumowaniem tego roku, choć nie będę ukrywał, iż jest to dla nas taki cel zastępczy, bo liczyliśmy na coś większego - awans do II ligi - podsumował mecz trener gości Grzegorz Kowalski.
- Był to dla nas dobry egzamin. Żeby się sprawdzić trzeba grać z takimi rywalami. Już we wcześniejszym meczu w Bielawie też nie wszystko nam układało się od początku. Tutaj nie udało nam się zmienić losów spotkania, bo graliśmy z jedną z najlepszych drużyn III ligi. My dopiero dążymy do tego poziomu rozgrywek. Takie mecze pokazują w jakim kierunku mamy iść, jak powinniśmy pracować. Wszyscy widzieliśmy, że poziom IV ligi jest dużo niższy - przyznał po meczu trener Karkonoszy Ołeksandr Szeweluchin. - Musimy przełknąć tę porażkę w finale. To nie jest przyjemne, ale już jutro musimy o tym zapomnieć, bo finał już za nami. Teraz musimy się skupić na meczu z Lotnikiem Jeżów Sudecki i wywalczeniu prymatu w naszej grupie IV ligi - dodaje Szeweluchin.
Z naszego punktu widzenia były podczas tego spotkania również pozytywy. Przede wszystkim frekwencja i atmosfera jaką stworzyli ludzie związani z piłkarskim przedszkolem Karkonoszy. Trybuna się zapełniła, zawodnicy i sędziowie od najmłodszych piłkarzy KSK otrzymali super asystę i oprawę, a ich rodzice przygotowali fajne stoiska - gastronomiczne i z klubowymi pamiątkami. W końcu człowiek po lock downach mógł się poczuć normalnie, jak uczestnik piłkarskiego święta. Miejmy nadzieję, że nasz zespół szybko pozbiera się po porażce ze Ślęzą i zapewni sobie udział w barażach o III ligę. Wtedy będzie okazja wszystkie pozytywne aspekty powielić. Jeśli do tego piłkarze dołożą cegiełkę w postaci wywalczenia awansu, będzie z czego się cieszyć.

KARKONOSZE JELENIA GÓRA - ŚLĘZA WROCŁAW 0-3 (0-0)

Bramki: 0-1 Stępień 62', 0-2 Kluzek 77', 0-3 Wawrzyniak 80'.
Żółte kartki: Traczyk, Pisarczuk.
Sędziowali: Damian Sylwestrzak oraz Marcin Tomalski i Marcin Fajfer.
Widzów: 400.

KSK: Fościak - Kuźniewski, Wawrzyniak, Kocot, Czerwiński, Młodziński, Giziński, Niemienionek, Poszelężny, Kulchawy, Sutor / Błaszkiewicz, Denis, Karmelita, Lekszycki, Gargas, Siudak, Firlej.

Trener: Ołeksandr Szeweluchin.

ŚLĘZA: Zabielski - Stempin, Pisarczuk, Bohdanowicz, Traczyk, Bialik, Dyr, Gabriel, Stępień, Muszyński, Trochanowski / Adamczyk, Gil, Wawrzyniak, Krukowski, Flarski, Vinicius, Kluzek.

Trener: Grzegorz Kowalski.

Piotr Kuban
foto: Piotr Kuban