Rozmowa z Bartoszem Gęcą, trenerem Victorii Jelenia Góra

14-1-0, ligowy bilans Victorii Jelenia Góra w zasadzie nie wymaga komentarza, mimo to proszę, abyś ocenił rundę jesienną w waszym wykonaniu.

BARTOSZ GĘCA: - Jestem zadowolony z wyników jakie osiągnęliśmy. Duży wpływ na nie miał okres przygotowawczy i ilość pracy jaką wykonali zawodnicy na treningach. Pierwsza część rundy to zdecydowana dominacja naszej drużyny. W drugiej pojawiły się problemy zdrowotne, sprawy indywidualne chłopaków oraz absencje za kartki. Frekwencja na treningach się pogorszyła, co w dalszej kolejności przełożyło się też na naszą grę. Powiększenie kadry wartościowymi graczami uchroniło nas od problemów z jakimi zmagaliśmy się w poprzednim sezonie. Cieszą te wzmocnienia i atmosfera w zespole, bo bez tego ciężko byłoby o zwycięstwa. W mojej ocenie są jeszcze elementy do poprawy, ale zachowując proporcję do ligi w jakiej występujemy, ciężką praca i szczęście w kilku meczach przełożyło się na znakomity bilans ligowy.

Czarni Strzyżowiec to jedyny zespół, z którym nie zdołaliście wygrać. Nagrywasz mecze, później poświęcasz dużo czasu na ich analizę, więc pewnie już wiesz czego zabrakło do pokonania tego rywala?

- Zespół ze Strzyżowca pod wodzą trenera Roberta Rodziewicza świetnie realizuje założenia taktyczne. Jest to ich największy atut i w meczu z nami po raz kolejny to udowodnili. Utrata zawodnika w pierwszej połowie jeszcze bardziej przedefiniowała ich sposób gry na ultra defensywną. Nam natomiast niestety brakowało pomysłu na grę. Biliśmy głową w przysłowiowy mur. Szkoda straconych dwóch punktów, bo akurat w tym spotkaniu powinniśmy spokojnie zwyciężyć.

Jaka z pokonanych ekip sprawiła wam najwięcej problemów?

- Najtrudniejsze spotkanie rozegraliśmy z Łomnicą. Możliwości finansowe zespołu z gminy Mysłakowice pozwalają na ściąganie zawodników z wyższych lig, których cechuje ogromne doświadczenie, co przekłada się na poziom ich gry. Początkowa dominacja gości przypomniała mi o porażce z minionego sezonu. Znów wyszliśmy na boisko wystraszeni i popełnialiśmy proste błędy, przyglądając się poczynaniom ekipy z Łomnicy. Cieszę się, że dokonałem zmian, który przyniosły zmianę stylu naszego grania. To zwycięstwo ma dla mnie kategorię "meczu za 6 punktów". Wiele osób, w tym i ja chcieliśmy wymazać porażkę z przeszłości i szczęśliwie tego dokonaliśmy.

Najbardziej bolesny moment w tym półroczu to pucharowa porażka z Karkonoszami? Naprawdę byliście blisko sprawienia niespodzianki.

- Dla mnie to fajny moment w przygodzie z piłką znów mieć styczność z najlepszym zespołem Jeleniej Góry. Tym razem po drugiej stronie muru, do tego w roli szkoleniowca. Goście na pewno nas nie zlekceważyli, a świadczy o tym fakt, iż odbyli dzień wcześniej trening w Parku Norweskim, co raczej jest nie spotykane na tym poziomie. Na mecz z Karkonoszami nie musiałem specjalnie motywować moich zawodników, bo dla każdego sprawdzić się z tak renomowanym rywalem to ogromna przygoda. Oceniając ten mecz z dystansu mogę powiedzieć, że przewaga Karkonoszy była znaczna, ale znakomita postawa taktyczna mojego zespołu plus szczęście, uchroniło nas od utraty gola w pierwszej połowie. My natomiast w tej części gry zdobyliśmy gola "stadiony świata" po uderzeniu Radka Paradowskiego, co zaskoczyło pewnie wielu obserwatorów i drużynę gości. Po zmianie stron trener Szeweluchin wprowadził do gry kilku czołowych zawodników i tempo gry wzrosło. Nam niestety z każdą minutą brakowało sił, co nie było zaskoczeniem jeśli weźmiemy pod uwagę poziom wytrenowania obu ekip. Zabrakło kilku minut, aby doprowadzić do rzutów karnych, a wtedy kto wie jakby się to skończyło. Podsumowując, różnica między zespołami jest spora, co wynika z wielu czynników, ale cieszę się, że moja ekipa wspięła się na wyżyny i walczyła o każdy centymetr boiska. Na pewno na boisku nie było przepaści jaką obserwujemy przy podziale środków finansowych przyznawanych przez władze miasta obu klubom. Szkoda, że tak to wygląda.

Przy Złotniczej ten mecz miałby podobny przebieg, czy miejsce rozegrania spotkania jest bez znaczenia?

- Domowe boisko było naszym dużym atutem i na pewno jakość murawy z jaką zawodnicy Karkonoszy mają styczność na co dzień różni się od nawierzchni w parku. Oczywiście przy Złotniczej mecz wyglądałby inaczej, a nam byłoby trudniej nawiązać walkę. Mówiąc wprost boisko oraz nasi sympatycy tego dnia byli naszym 12 zawodnikiem.

Uważasz, że jeszcze ktoś może wam zagrozić w drodze do ligi okręgowej? Jakiego rywala obawiasz się najbardziej?

- Niespodziankę w tej lidze może sprawić wiele zespołów, ale głównym rywalem jest zespół z Łomnicy. Myślę, że wykorzystają swoje możliwości finansowe i poszukają jeszcze kolejnych wzmocnień. Z mojej perspektywy runda wiosenna będzie jeszcze trudniejsza i w żadnym wypadku nie uważam, że awans jest formalnością. Jeśli utracimy koncentrację w kilku spotkaniach to możemy wpaść w tarapaty. Chcę tego uniknąć i na pewno skupię się na przygotowaniu mentalnym chłopaków do zawodów.

Która z ekip najbardziej zaskoczyła, a która najbardziej rozczarowała tej jesieni?

- Zaskoczyła świetna postawa Pub Gola. Nie sądzę, aby celowali w aż tak dużą zdobycz punktową. Ich postawa jest miły zaskoczeniem. Jeżeli chodzi o rozczarowanie to nie spodziewałem się tak słabych występów ekipy z Podgórzyna. Mam nadzieję, że trenerowi Rafałowi Kaczorowskiemu uda się odmienić oblicze zespołu i w następnej rundzie pokażą na co ich stać. Życzę im utrzymania w lidze, bo są to bardzo sympatyczni ludzie.

Jesteś zadowolony z poziomu sędziowania w naszym okręgu?

- Każdy z nas popełnia błędy, także poziom sędziowania jest dostosowany do ligi w jakiej gramy. Cieszy mnie to, że wielu sędziów coraz bardziej stawia na samorozwój, co przekłada się na lepszą ich pracę podczas spotkań. Były sytuacje kontrowersyjne, ale takie zdarzają się nawet na najwyższym poziome. Trzeba się z tym pogodzić i nie protestować.

Mało kto jest obecny podczas ligowych weekendów na tylu stadionach. Jaki najlepszy mecz widziałeś w tej rundzie? Nie dotyczy spotkań Victorii.

- Jedno z ciekawszych spotkań jakie oglądałem to wygrana Pub Gola z Łomnicą. Warunki pogodowe w jakich się ono odbywało oraz dyspozycja sędziowska miały ogromny wpływ na jego przebieg. Mówiąc krótko, emocji nie brakowało.

Piłkarz na, którego kibice w okręgu powinni zwrócić uwagę?

- Najbardziej chciałbym wyróżnić moich zawodników, bo w każdym meczu udowadniają wysoką jakość i jestem z nich bardzo dumny. Z innych klubów zwraca uwagę Mateusz Cieślik. Jest typem zawodnika, który nie pasuje do A-klasy. Myślę, że spokojnie mógłby np. pomóc Karkonoszom w walce o awans do III ligi.

Rozmawiał Piotr Kuban