Apis zatrzymał lidera

AKS pojechał do Jędrzychowic z planem odniesienia zwycięstwa i tym samym odskoczenia od wicelidera z Głogowa. Rozpoczęło się jednak po myśli gospodarzy. Po długiej wymianie piłek Kościuk dośrodkował futbolówkę w pole karne, a tam bez zbędnego namysłu Kurianowicz w niełatwej sytuacji skierował ją do siatki. Stracony gol pozytywnie zadziałał na ekipę ze Strzegomia, która całkowicie przejęła inicjatywę. Goście prowadzili grę i co jakiś czas zagrażali bramce Apisu. Groźnie było m.in. po strzałach Shevchenki oraz Migalskiego. Przewaga lidera przyniosła skutek w 20. min. Po dośrodkowaniu Sadowskiego piłka trafiła do Durajczyka, który huknął w kierunku prawego okienka. Piłka odbiła się od wewnętrznej strony spojenia słupka z poprzeczką, następnie odbiła się od ziemi i wyszła w pole. Asystent zasygnalizował jednak, że wcześniej futbolówka przekroczyła całym obwodem linię bramkową. Wydawało się, że AKS pójdzie za ciosem. Tymczasem Apis zaczął wybudzać się z letargu. Zwiastunem lepszego fragmentu gospodarzy była sytuacja Baszaka, który celnie uderzył na bramkę po dośrodkowaniu Machowskiego. Golkiper AKS obronił to uderzenie, ale już w 43. min nie miał wiele do powiedzenia po strzale Kurianowicza. Po zmianie stron strzegomianie nie potrafili wrócić do swojej dobrej gry. Ekipa z Jędrzychowic robiła natomiast swoje. W 55. min po odbiorze w środku pola na bramkę AKS popędził Kurianowicz, minął kilku rywali, a następnie po strzale obok Słowika skompletował hat-tricka. Później groźnie z rzutu wolnego uderzał jeszcze Baszak. Mimo że ostatnie 30 minut AKS grał w przewadze (za drugą żółtą kartkę boisko musiał ocenić Liszka), to nie zdołał strzelić choćby kontaktowego gola. - Wiedzieliśmy o co gramy. Wiedzieliśmy też jaki charakter będzie miało to spotkanie. Mecz rozstrzygnął się w kategoriach walki. Uważam, że za łatwo straciliśmy bramki. Apis w przekroju meczu rządził pod względem fizyczności, motoryki i walki. Dlatego wygrał. Liga jednak się nie kończy - skomentował Robert Bubnowicz, trener AKS. - Fajnie jest wygrać taki mecz. Pierwszy gol chyba nam zaszkodził, bo zaczęliśmy myśleć o utrzymaniu rezultatu. A na to oczywiście było zbyt wcześnie. Daliśmy się zdominować przeciwnikowi. Po stracie gola znowu zaczęliśmy grac lepiej.
Bramka do szatni - to najlepsze co mogło nam się przydarzyć. Obawiałem się, że po przerwie AKS ruszy do przodu, ale w rzeczywistości to my przejęliśmy inicjatywę. Był to mecz na dobrym czwartoligowym poziomie. Wprawdzie w trakcie spotkania było trochę nerwów, ale po meczu wszyscy podziękowali sobie za walkę i życzyli powodzenia w kolejnych spotkaniach - dodał Gerard Jurewicz, szkoleniowiec Apisu.

APIS JĘDRZYCHOWICE - AKS STRZEGOM 3:1 (2:1)

Bramki: 1:0 Kurianowicz (3), 1:1 Durajczyk (20), 2:1 Kurianowicz (43), 3:1 Kurianowicz (55).
Czerwona kartka: Liszka (Apis, 62 - za dwie żółte).
Żółte kartki: Liszka, Baszak oraz Chrapek, Emeka, Migalski, Shevchenko.
Sędziowali: Maciej Habuda jako główny oraz Marcin Foremny i Jakub Szymczak (Wrocław).
Widzów: 150.

APIS: Skóra - Woźniczka, P. Bystryk (83 Rudnicki), Andruchów, Machowski, Baszak, Piechno (65 Małecki), Kurianowicz (73 Rachański, 88 Grajek), Kościuk, Mockało, Liszka.
AKS: Słowik - Durajczyk, Emeka, Serweciński (46 Gawlik), Domaradzki, Zieliński (90 Sobczak), Sadowski, Morawski, Shevchenko, Migalski, Chrapek.

(GB)
foto: (GB)