Ważna wygrana KPR-u

Pięć minut musieli czekać kibice w hali przy Złotniczej na pierwszego gola, w meczu KPR Jelenia Góra - Korona Kielce. Zdobyła go Małgorzata Jurczyk i jak się okazało był to początek bombardowania jakie żółto - niebieskie urządziły rywalkom w pierwszej połowie. Po 11 minutach KPR prowadził 6-1, a w 16 minucie po kolejnym golu szalejącej na skrzydle Jurczyk było już 10-2. Trener Paweł Tetelewski próbował reagować, jednak mógł tylko łapać się za głowę po znakomitych interwencjach bramkarki Natalii Filończuk, która miała swój dzień i często skutecznie broniła nawet w beznadziejnych sytuacjach. Ostatnie słowo w pierwszej połowie należało do KPR-u, a wynik na 18-9 ustaliła Oktawia Bielecka.
Po zmianie stron kielczanki nieco się odkręciły i po bramkowej serii zbliżyły się do naszych dziewcząt na trzy gole. Od 48-ej minuty znów było dobrze, bo kibice KPR-u mogli fetować pięć goli z rzędu, w tym trzy kolejne trafienia będącej w gazie Jurczyk. Siedem minut przed końcem wynik brzmiał 29-20 i wydawało się, że jest pozamiatane, a trzy punkty leżą na koncie. Ostatecznie na nim pozostały, jednak trzeba się było napracować, by je obronić, bowiem Korona przejęła inicjatywę i w końcówce postraszyła gospodynie. Skończyło się wygraną trzema bramkami. To ważne, bo w Kielcach KPR przegrał dwiema i przy równej ilości punktów będzie przed Koroną.
- Udało się wykonać to co było mówione. Mamy trzy punkty i myślę, że to jest najważniejsze. Byłyśmy dobrze przygotowane do meczu. Oglądałyśmy rywalki i wszystko potoczyło się po naszej myśli. Nie mam pojęcia z czego wynika moja dobra forma. Ciężko trenujemy i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej - mówiła po meczu Natalia Filończuk. - Dobrze jest, mogło być jeszcze lepiej. Bez pomocy koleżanek nie byłoby pozycji, aby zdobyć te osiem goli. Ja jestem "rzutkiem", a dziewczyny wypracowują pozycję, to jest współpraca całego zespołu tak naprawdę. Powiedzmy, że pracujemy teraz nad tym na treningach, bo w pierwszej rundzie tego nie było, do tego doszło poprawienie mojej skoczności i jest jak jest - dodała Małgorzata Jurczyk.
- Za łatwo się zaczęło, ale dziewczyny w pierwszej połowie zrealizowały założenia nie w stu, a dwustu procentach i stąd taka przewaga. Cały zespół zaprezentował dużą ambicję, co jest u nich normalne. Chcieliśmy zmazać tę plamę z Kielc, z pierwszej rundy i nam się udało - skomentował mecz Michał Pastuszko. - Przyjechaliśmy po trzy punkty, nie udało się. W głównej mierze zawiodła nas skuteczność, szczególnie w pierwszej połowie. W drugiej też zmarnowaliśmy wiele sytuacji, w tym kilka razy sam na sam i tu upatruję głównych przyczyn porażki - podzielił się swoją opinią Paweł Tetelewski.

KPR JELENIA GÓRA - KORONA KIELCE 31-28 (18-9)

KPR: Filończuk, Szczurek - Bielecka - 4, Oreszczuk - 3, Tomczyk - 3, Jurczyk - 8, Kobzar - 8, Załoga - 3, Jasińska - 1, Skowrońska, Żukowska - 1, Kanicka.
KORONA: Orowicz, Nazimek - Zimnicka, D. Więckowska - 3, Gliwińska - 4, M. Więckowska - 3, Skowrońska - 2, Syncerz - 3, Charzyńska - 1, Piwowarczyk, Homonicka, Parandii - 5, Kędzior - 7.

Sędziowali: Michał Fabryczny i Jakub Rawicki.
Widzów: 200.

Piotr Kuban
foto: Piotr Kuban