Pozytywnie zaskoczeni

Nysa Zgorzelec po rundzie jesiennej jeleniogórskiej klasy okręgowej zajmuje bardzo dobre trzecie miejsce. Osiągnięty wynik to duże zaskoczenie dla zarządu klubu jak i samego trenera Adama Łuszczyka.

Przed startem poprzedniego sezonu istniało realne zagrożenie, że Nysa w ogóle nie przystąpi do rozgrywek. Po spadku z czwartej ligi klub ze Zgorzelca borykał się z problemami kadrowymi. Ostatecznie skończyło się na strachu. - Dwa tygodnie przed startem rozgrywek nie mieliśmy ekipy. Zwyczajnie nie było kim grać. Szczerze zebraliśmy się dopiero tydzień przed startem rozgrywek. Wrócili do nas wychowankowie, którzy grali w słabszych ligach lub za granicą. Do rozgrywek podeszliśmy praktycznie z marszu - wspomina Adam Łuszczyk, trener zespołu. W letnim okresie przygotowawczym jego drużyna rozegrała tylko jeden mecz towarzyski. - Graliśmy z Górnikiem Węgliniec. Tak naprawdę zamiast hasła sparing bardziej pasowałoby stwierdzenie gierka. Na tamten moment nie wiedzieliśmy kto będzie nas reprezentował. Gdy ruszyły rozgrywki pierwsze 5-6 spotkań traktowałem jako sparingi. Potrzebowaliśmy czasu na zgranie i nadrobienie zaległości. Próbowaliśmy różnych rozwiązań z ustawieniem i taktyką. Punktów brakowało, ale gdy wszystko już się zazębiło, to zaczęliśmy seryjnie wygrywać. Mimo że później przytrafiły nam się porażki z Lotnikiem Jeżów Sudecki oraz Włókniarzem Leśna, to przebiegiem rundy jesiennej jestem bardzo pozytywnie zaskoczony - ocenił Adam Łuszczyk.
- Może przed sezonem opuścili nas zawodnicy, którzy umiejętnościami przewyższali tych co reprezentują Nysę obecnie, ale ci wolą walki i zaangażowaniem wszystko nadrobili. Stworzyliśmy ekipę, która potrafiła być groźna dla każdego. Co mnie bardzo cieszy w przeciwieństwie do poprzednich lat wreszcie nie mieliśmy problemów kadrowych. Nie było też ryzyka czy zbierzemy się na mecz, czy też nie - dodał szkoleniowiec klubu z przygranicznego miasta.
Przygotowania do rundy wiosennej Nysa rozpocznie 14 stycznia. Piłkarze na zajęciach będą spotykali się cztery razy w tygodniu. Drużyna będzie pracowała na powietrzu, a także w hali orz siłowni. Trenerowi biało-niebieskich zależy aby zajęcia były urozmaicone. - Chcę aby podczas treningów nie było monotonii - podkreśla Adam Łuszczyk. W ramach przygotowań zgorzelczanie rozegrają mecze towarzyskie z Rybakiem Parowa (26 stycznia), Górnikiem Węgliniec (2 lutego), Apisem Jędrzychowice (4 lutego), Lotnikiem Jeżów Sudecki (16 lutego), Hutnikiem Pieńsk (23 lutego) oraz ponownie Apisem (2 marca). Wszystkie spotkania zostaną rozegrane na sztucznym boisku w Zgorzelcu (godzina 12). Niewykluczone, że do harmonogramu gier dojdą jeszcze dwa mecze z lokalnymi rywalami.
W porównaniu do jesieni drużynę opuści Adrian Franaszczuk, który chce ponownie zagrać w rodzimej wyższej lidze, bądź w Niemczech. Niejasna jest też przyszłość Pawła Jaworskiego, który boryka się z problemami zdrowotnymi. - Mam nadzieję, że wszystko się poukłada i będziemy mogli na niego liczyć. To osoba, od której wcześniej zaczynałem ustalanie składu. Życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia - powiedział Adam Łuszczyk. Po wyleczeniu urazów do zespołu wracają natomiast Krzysztof Pacak i Damian Piechno. Klub ponadto prowadzi rozmowy z trzema zawodnikami z niższych lig, którzy zadeklarowali chęć grania w Zgorzelcu.
Strata siedmiu oczek do lidera z Jeżowa Sudeckiego i tylko czterech do drugiego Gryfa stawia Nysę w dobrym położeniu do ataku czołowych pozycji. W klubie do tematu ewentualnego powrotu do czwartej ligi podchodzą jednak z dystansem. - Będąc bogatym w doświadczenia wiem, że naprzemienne awanse i spadki to nic dobrego. Dla drużyn z naszego okręgu awans do czwartej ligi to w większości przypadków pocałunek śmierci. Widać to teraz na przykładzie Victorii Ruszów. Nie sztuką jest awansować, pocieszyć się miesiąc czasu z sukcesu, a następnie przez wiele tygodni godzić z myślą o nadchodzącym nieuchronnym spadku. Chcąc się utrzymać musielibyśmy szukać wzmocnień w innych okręgach. Nas po prostu na to nie stać. Oczywiście będziemy w każdym meczu dawali z siebie wszystko i grali o trzy punkty. Powalczymy a jeśli uda nam się zająć miejsce premiowane awansem, to będziemy myśleć co dalej. Między innymi będziemy musieli odpowiedzieć sobie na pytanie czy nas na grę w wyższej lidze będzie zwyczajnie stać - zakończył Adam Łuszczyk.

(GB)