Mieli pod górę, ale dali radę!

Chyba żaden z kibiców Sudetów Jelenia Góra obecnych dzisiejszego wieczora w hali MOS im. Mariana Koczwary nie żałuje, że zdecydował wybrać się na mecz naszych koszykarzy z AZS-em Politechniką Opolską. Po zaciętym i emocjonującym spotkaniu gospodarze ograli wicelidera 75-72, a bohaterem wieczoru był bez wątpienia Łukasz Niesobski, który pociągnął zespół do sukcesu zdobywając 38 pkt.!
Jeszcze mecz z opolanami się nie rozpoczął, a już było wiadomo, iż będzie pod górę, bowiem w składzie zabrakło Michała Kozaka. Rozgrywający Sudetów ma problemy z nerwem łopatkowym i w chwili obecnej nie trenuje, nie mówiąc o graniu. W pierwszej piątce zastąpił go Tristan Dekurniewicz. Początek spotkania to niezła postawa podopiecznych trenera Dominika Tomczyka, którzy grali szybko i zdecydowanie. W 7-ej minucie prowadzili 20-7 i wydawało się, że z naszej ekipy nie będzie co zbierać, tym bardziej, że w drugiej kwarcie z powodu kontuzji musiał opuścić parkiet Rafał Niesobski. Do tego momentu chyba najbardziej wartościowy gracz w szeregach jeleniogórzan. Jak się okazało problemy kadrowe tylko zmobilizowały nasz team, a kierownicę w swoje ręce mocno chwycił Łukasz Niesobski, który pokazał, że w krytycznych momentach nadal potrafi być dla tej ekipy nieoceniony. Dodajmy, że straty względem opolan zostały odrobione już do przerwy.
Początek trzeciej ćwiartki to duże kłopoty gospodarzy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy. Zapewne chciałby o nim zapomnieć Kamil Koper, bo w krótkim czasie zanotował kilka strat i niecelnych podań. Trener Niesobski wytrzymał ciśnienie i nie zdecydował się na zmianę, ale kontrolę nad piłką szybciej już przejmował Ł. Niesobski. Można powiedzieć, że prawie z nią się nie rozstawał, co przynosiło dobry efekt i Sudety pozostawały nadal w grze. Ostatnie 10 minut to pełna mobilizacja jeleniogórzan. Praktycznie nie zawiodło żadne ogniowo na parkiecie. Jarosław Wilusz bronił i zbierał, Paweł Minciel dokładał do tego punkty, podobnie jak Bartosz Jyż, a Tristan Dekurniewicz w ważnym momencie trafił za trzy punkty. Koniec końców wygrana, do tego z charakterem i jak najbardziej zasłużona.
- Od początku meczu mieliśmy pod górkę z powodu braku Michała Kozaka. Nie muszę nikogo przekonywać jak ważną jest postacią w naszej drużynie. Do tego mój uraz... Byłem bardzo zły na siebie, ale taki jest sport i musiałem opuścić boisko. Dlatego tym bardziej jestem pełen szacunku dla chłopaków, zwłaszcza tych młodych, bo naprawdę grali przeciw doświadczonym ligowcom, a nie pękli i duży szacunek dla nich za walkę - mówił po meczu Rafał Niesobski. - Dla mnie postawa Łukasza nie jest zaskoczeniem. Wydaje mi się, że im trudniejsza sytuacja na parkiecie tym bardziej jest zmotywowany. On to potrafi, już niejeden taki mecz w swojej karierze rozgrywał - dodaje trener Sudetów.
Zapewne fanów Sudetów uciszy informacja, że pomimo opuszczenia parkietu raczej nie ma powodów do niepokoju w związku z kontuzją Rafała. - Sam byłem przestraszony, że to może być coś poważnego, bo podczas zrywu bardzo mnie szarpnęło. Teraz jednak sądzę, że skoro poruszam się normalnie, był to po prostu bardzo mocny skurcz i wierzę, że na spotkanie z Chromą Żary w przyszłym tygodniu będę gotowy.

SUDETY JELENIA GÓRA - AZS POLITECHNIKA OPOLSKA 75-72 (16-26, 20-10, 22-23, 17-13)

SUDETY: Koper, Kanecki, R. Niesobski - 10, Jyż - 9, Ł. Niesobski - 38, Minciel - 15, Dekurniewicz - 3, Wilusz.
AZS: Chmielarz - 10, Dawdo - 6, Szlachetka - 8, Leszczyński - 13, Wojciechowski - 15, Wilk - 6, Pawłowski - 10, Cichoń - 4, Suda.

Sędziowali: Marek Tyliszczak i Radosław Zawadzki.
Widzów: 200.

Piotr Kuban
foto: Piotr Kuban