Rozmowa z Robertem Bubnowiczem, trenerem AKS Strzegom

AKS Strzegom poprzedni sezon zakończył w fatalnych dla siebie okolicznościach. W ostatnim meczu zespół trenera Roberta Bubnowicza zremisował wyjazdowy mecz z Górnikiem Boguszów-Gorce i stracił szansę gry o III ligę. - Mamy nadzieję, że to co się stało w końcówce poprzedniego sezonu będzie dla nas cennym doświadczeniem i zaprocentuje w przyszłości - powiedział szkoleniowiec.

Poprzedni sezon bardzo długo układał się po myśli pana zespołu. Wygrywaliście mecz za meczem i wydawało się pewnie kroczycie w kierunku wygrania rozgrywek. Tymczasem wszystko legło w gruzach w ostatnim meczu. Co się stało?

ROBERT BUBNOWICZ: - Dzisiaj emocje już opadły i chłodniej patrzymy na całą sytuację. Po ostatnim spotkaniu w Boguszowie nie było łatwo. Humory były popsute, ponieważ mecz, który miał zwieńczyć naszą dobrą grę przez cały sezon nam nie wyszedł. Zagraliśmy na tyle słabo i źle, że tylko zremisowaliśmy. Wydaje mi się, że wszystkie atuty jakie posiadaliśmy zabrało nam boisko. Trudno było prowadzić grę, trudno było też wiązać dobre akcje ofensywne. Chaotyczna gra prostymi środkami zadecydowała o wyniku. Mieliśmy trzy dogodne sytuacje, ale nie zdołaliśmy zamienić ich na kolejne bramki. Zabrakło kropki nad "i", mimo że byliśmy zespołem, który zdobył wiosną najwięcej punktów.

Po meczu z Górnikiem nie było w klubie nerwowych ruchów?

- Mamy za sobą fajny sezon i po jednym nieudanym meczu nie powinno być nerwowości. Tak też było w naszym przypadku. Rozumieliśmy, że zawaliliśmy sprawę w ostatnim meczu ale najważniejszą kwestią było zachowanie spokoju. Musieliśmy trochę ochłonąć. Mieliśmy spotkanie z zarządem klubu, usiedliśmy wspólnie także jako sama drużyna. Wyjaśniliśmy sobie pewne sprawy. Poprzedni sezon musimy potraktować w kategorii nauki i kolejnego doświadczenia. Na błędach musimy się uczyć.

Jak pan odebrał wynik pierwszego meczu barażowego z udziałem Apisu Jędrzychowice i to, co stało się później?

- Dziwię się postawie drużynie z Jędrzychowic. Zespół, który cały czas nas gonił, wywierał presję w tak łatwy sposób dał sobie odebrać szansę gry o trzecią ligę. Wysoko przegrali pierwszy mecz. Troszeczkę nie rozumiem faktu, że zrezygnowali z rozgrywania rewanżu. Gdzie morale zespołu? Wiem, ze byli przybici i podłamani wynikiem ale co by nie było podnosi się rękawice i staje do drugiego spotkania. Zespół był wykartkowany po pierwszym spotkaniu w Gaci. Powinien jednak być na taką okoliczność przygotowany. Chyba w Apisie wiedzieli kto w przypadku napomnienia nie będzie mógł zagrać w rewanżu.

AKS w starciu z Foto-Higieną Gać zaprezentowałby się lepiej?

- Ciężko wyrokować i oceniać to co by było gdyby było. Uważam jednak, że byliśmy przygotowani na ten baraż.

Jak będą wyglądały przygotowania pana zespołu do nadchodzącego sezonu?

- Przygotowania rozpoczęliśmy w miniony poniedziałek. Do startu rozgrywek jest niewiele czasu i tak naprawdę w grę wchodzi głównie kosmetyka. Mamy zaplanowane pięciodniowe zgrupowanie w Babimoście. Mam nadzieję, że ten okres odpowiednio spożytkujemy. W trakcie przygotowań mamy w planach rozegrać kilka sparingów. W pierwszym meczu zagraliśmy 14 lipca z GKS Mirków Długołęka. Następnie na zgrupowaniu zmierzymy się z Dębem Przybyszów oraz Bałtykiem Koszalin. Po powrocie spotkamy się jeszcze z Sokołem Marcinkowice i Zjednoczonymi Żarów, a na koniec 4 sierpnia planujemy zagrać jeszcze z Victorią Ruszów.

W nowym sezonie kibice mogą spodziewać się nowych twarzy w drużynie?

- Na konkrety jest jeszcze zbyt wcześnie ale zmiany będą. Zdaję sobie sprawę, że 3-4 osoby mogą się z nami rozstać. Do zespołu muszą dołączyć zawodnicy, którzy wniosą troszeczkę jakości i wzmocnią rywalizację. W skrócie - dadzą pozytywnego kopa zespołowi. Nie chcemy być słabsi w przyszłym sezonie, lecz wejść w rozgrywki z nową jakością i nowym duchem do gry.

Udało się panu troszkę odpocząć od piłki?

- Całkowicie nie można się wyłączyć i uciec od tego tematu. Taka jest rola trenera, że nawet w okresie wolnym od zajęć głowa musi pracować. Trzeba planować i szukać najlepszych opcji na kolejny sezon.

Nie trudno domyśleć się, że śledzi pan to co dzieje się na mistrzostwach świata w Rosji. Jest pan zaskoczony rozstrzygnięciami?

- Poniekąd tak. Kilka drużyn, które były wymieniane w roli faworyta jest już w domu. Z jednej strony to niespodzianka, ale z drugiej dzisiaj futbol światowy jest bardzo wyrównany.

Rozmawiał
GRZEGORZ BEREZIUK