Sudety pojechały z liderem!

Fantastycznie zrehabilitowali się dzisiaj za porażkę z Doralem Kłodzko koszykarze Sudetów Jelenia Góra. Podopieczni Ireneusza Taraszkiewicza będąc przez cały mecz zespołem lepszym, rozgromili niepokonanego w tym sezonie lidera MKKS Rybnik 79-56!
Mecz ze Ślązakami rozpoczął się nietypowo o godzinie 14-ej, powodem tak wczesnej pory rozgrywania meczu był swoisty sportowy maraton z udziałem Sudetów, MKS Finepharm i AZS KK jaki ma dzisiaj miejsce w Jeleniej Górze. Od pierwszych minut inicjatywa na parkiecie należała do gospodarzy. Jeleniogórzanie wyszli na mecz pozytywnie naładowani, co znalazło odbicie w świetnej grze obronnej naszego zespołu. Agresywne krycie przynosiło efekty w postaci częstych strat piłki przez koszykarzy MKKS-u, które były zarzewiem szybkich kontr jeleniogórskiego zespołu. Po I kwarcie Sudety prowadziły 21-16.
W II ćwiartce gospodarze kontynuowali swoją dobrą grę. Bardzo dobrą zmianę dał Grzegorz Rachmiel, który świetnie bronił, miał kilka przechwytów, zdobył sześć punktów i przede wszystkim grał zespołowo co m.in. pozwoliło miejscowym zejść na przerwę z 12-to punktowym prowadzeniem. Wracając do Rachmiela to nareszcie ten chłopak przypominał gracza jakim był w zeszłym sezonie, czarującego nietuzinkowymi zagraniami i przy dobrej dyspozycji potrafiącemu w pojedynkę wygrać mecz. Miejmy nadzieję, iż niebawem właśnie takiego zawodnika znów będziemy oglądać, bo przecież ten sympatyczny chłopak nie zapomniał jak się gra w kosza...
Po przerwie goście próbowali presingiem odwrócić losy meczu, jednak na nic zdała się im agresywna obrona, gdyż zawodzili na całej linii pod koszem prezentując wręcz fatalną skuteczność. Jeszcze gorzej było na obwodzi i chyba śmiało można zaryzykować tezę, iż Rybnik był najsłabiej rzucającym za trzy zespołem jaki pokazał się w naszym mieście.
W ostatnim starciu podopieczni Szczubiała wywiesili już biała flagę co było wodą na młyn dla naszych koszykarzy, którzy stłamsili gości wygrywając IV kwartę 24-13, a cały mecz 79-56! Po ostatniej syrenie na parkiecie wybuchł szał radości. Jeleniogórscy koszykarze odtańczyli taniec zwycięstwa wspólnie z trenerami i prezesem klubu Jerzym Wolskim, a gości w ciszy udali się do swojej szatni. Seria 12-tu zwycięstw z rzędu MKKS-u Rybnik została zakończona w Jeleniej Górze...

Ireneusz Taraszkiewicz (trener Sudetów) - Dziękuję za gratulację, należą się całemu zespołowi. Nareszcie obrona zagrała tak jakbym tego oczekiwał, niezła była też skuteczność rzutów za trzy punkty. Czy rywale byli dzisiaj słabi? Nie sądzę, uważam, że to my zagraliśmy dobre zawody i nie pozwoliliśmy im na wiele.
Jeśli chodzi o absencje koszykarzy, to Piotrek Kozyra leczy kontuzję nogi i nie zagra również w Ostrowie ale mam nadzieję, że będzie już gotów na mecz z Pogonią Prudnik. Z powodu kontuzji trzymałem na ławce też Przemka Olszewskiego. Tydzień temu po meczu z Doralem założono mu cztery szwy od wewnętrznej strony wargi, więc nie było sensu ryzykować jego zdrowiem.


Łukasz Niesobski (zawodnik Sudetów) - Zagraliśmy dzisiaj bardzo dobry mecz, szczególnie w obronie postawiliśmy rywalom twarde warunki nie pozwalając im na wypracowania pozycji rzutowych za linią 6,25m. Widać, iż nasza forma rośnie, osobiście wierzę, że będziemy grać jeszcze lepiej. Szkoda teraz tych przegranych spotkań z niżej notowanymi rywalami. Tak to już z nami jest, że lepiej spisujemy się w meczach z czołówką niż z przeciętniakami. Jeżeli chodzi o rywali to uważam, że zagrali dobrze ale nasza zdecydowana postawa w obronie nie pozwoliła im na rozwinięcie skrzydeł. Myślę, że Rybnik był wręcz zaskoczony, iż jesteśmy tak mocni na desce jak również na dystansie.

SUDETY JG - MKKS RYBNIK 79-56 (21-16, 16-9, 18-18, 24-13)

SUDETY: Samiec - 22, Wilas - 18, Rachmiel - 6, Wilusz - 11, Miłoń - 5, Matczak - 13, Olszewski - 0, Kozyra - 0, Niesobski - 4, Kiciński - 0.

Piotr Kuban
foto: KM