Rozmowa z Robertem Bubnowiczem, trenerem AKS Strzegom

AKS Strzegom ma za sobą fantastyczną jesień. Zespół po solidnym przemeblowaniu zajmuje drugie miejsce w tabeli czwartej ligi (grupa jeleniogórsko-legnicka). Ogromna w tym zasługa doświadczonego trenera Roberta Bubnowicza, który objął zespół nieco ponad miesiąc przed startem rozgrywek. - Udało się połączyć ze sobą wszystkie klocki - powiedział 46-letni szkoleniowiec, który lwią część swojej kariery spędził w Górniku Wałbrzych.

Objęcie przez Pana funkcji trenera w AKS Strzegom było jednym z najciekawszych wydarzeń przed startem bieżącego sezonu. Co Pana skłoniło do odejścia z Górnika?

ROBERT BUBNOWICZ: - Byłem już troszeczkę zmęczony pracą na stanowisku trenera tego zespołu. Górnik to klub, który mnie wychował, dał wiele radości i jest głęboko w moim sercu. Kiedy podejmowałem decyzję o przyjęciu propozycji przez działaczy klubu ze Strzegomiu wyczerpała się pewna formuła jeśli chodzi o prowadzenie Górnika.

W nowym klubie odnalazł się Pan bardzo szybko.

- Wkraczałem na nowy teren i nowe środowisko. Były obawy z tym związane. Nie bałem się pracy, ale zastanawiałem się jak to będzie. Startowaliśmy przecież w nowym zestawieniu. Przed moim przyjściem wiodący zawodnicy zmienili klub i zespół tak naprawdę był w rozsypce. Był to bardzo trudny i przede wszystkim krótki okres. Pracę podjąłem 10 lipca, a 15 sierpnia ruszyły rozgrywki. Było mało czasu na poznanie i przygotowanie zespołu. Na szczęście szybko udało się połączyć ze sobą wszystkie klocki.

Wraz z Panem Wałbrzych na rzecz AKS opuścił m.in. Marcin Morawski, co jak można było się spodziewać będzie wiodącą postacią w drużynie.

- Marcin bardzo pomaga mi w pracy trenera. Można powiedzieć, jest moją prawą ręką. Dodatkowo jeszcze z powodzeniem biega po boisku. Wraz z Marcinem z Górnika do AKS dołączył także Kamil Sadowski.

Udaną jesienią rozbudziliście apetyty swoich kibiców. Wy sami także czujecie szansę na lepszą przyszłość jaka się otwiera przed AKS?

- Do rundy wiosennej przygotowujemy się odpowiednio i z głową. Przed sezonem nikt nie stawiał przede mną oraz zespołem celów w postaci gry o pierwsze miejsce, a co za tym idzie barażu o trzecią ligę. W Strzegomiu byłaby satysfakcja z podobnego wyniku jaki był za kadencji trenera Jarka Krzyżanowskiego. Udało nam się ugrać coś więcej jak pierwszą piątkę. Jesteśmy ambitnymi ludźmi i dzięki temu stworzyła się konkretna ekipa. Nasza gra się zazębiała co pokazaliśmy w wielu meczach. Graliśmy o każde kolejne zwycięstwo. Teraz jesteśmy w trakcie okresu przygotowawczego. W terminie 29 stycznia - 3 lutego byliśmy na zgrupowaniu w Jagniątkowie, na którym chłopcy pracowali z pełnym zaangażowaniem. Zdaję sobie sprawę, że czas szybko mija i do wznowienia rozgrywek pozostaje niewiele czasu. My dodatkowo zaczynamy tydzień wcześniej zaległym meczem w Ścinawie z Odrą.

Coś szczególnie utkwiło w Pana pamięci po pierwszej części rozgrywek?

- Wiele spotkań było bardzo pozytywnych w naszym wykonaniu. Ale były też wpadki i słabsze mecze. Chociażby mecz z Nysą Zgorzelec tylko zremisowaliśmy. Były również pojedynki bardzo emocjonujące jak przykładowo inauguracja w Jeleniej Górze. W 60. minucie przegrywaliśmy 0:3, a później strzeliliśmy Karkonoszom pięć bramek. Ten mecz dał mi do myślenia. Zespół pokazał potencjał, choć nie ustrzegł się błędów. Nieźle też zagraliśmy z Orkanem, ale popełnione błędy kosztowały nas tym razem porażkę. Na bieżąco staraliśmy się wyciągać wnioski.

Kadra Pana zespołu w porównaniu do jesieni się zmieni?

- Dzisiaj zespołowi grającemu w czwartej lidze nie jest łatwo o transfery. Trzeba sobie powiedzieć, że to nie jest zawodowstwo. Chłopcy pracują, uczą się. Warunki, które oferuje obecnie AKS nie do końca przyciągają zawodników, których bym z otwartymi ramionami przyjął w zespole. Mimo tego jestem cały czas na etapie poszukiwań Staram się myśleć jak ten zespół do pierwszego spotkania najlepiej przygotować. Mamy znaczący ubytek w postaci odejścia Dominika Radziemskiego do Polkowic. Dodatkowo wypadły dwie inne osoby. Na ich miejsce do drużyny wrócili Dawid Domaradzki i Mariusz Krupnik z Lechii Dzierżoniów. Dodatkowo jesteśmy w trakcie rozmów z ciekawym zawodnikiem z Victorii Świebodzice. Póki co uważam, że jest zachowany constans. Do samego końca będziemy jednak starali się aby nasza kadra wyglądała jak najlepiej.

Zajęcie pierwszego miejsca to cel, o który powalczycie w rundzie wiosennej?

- Nie będę nic deklarował. Jestem daleki od głoszenia haseł. Myślę, że wszyscy czują, że ta wiosna może być dla nas przełomowa. Szatnia jest zintegrowana i zmobilizowana. Będziemy starali się zgromadzić jak najwięcej punktów. Tak naprawdę nie mamy żadnego ciśnienia i nic do stracenia. Jeżeli nie wyjdzie i zajmiemy drugie czy trzecie miejsce nie będzie w Strzegomiu żadnego pogrzebu.

Rozmawiał
GRZEGORZ BEREZIUK