Rozmowa z Mirosławem Zieleniem, byłym trenerem Górnika Złotoryja

Górnik Złotoryja na półmetku rozgrywek czwartej ligi zajmuje przedostatnią pozycję w tabeli. Dorobek sześciu punktów nie zadowolił władz klubu, które postanowiły wykorzystać problemy Orkana Szczedrzykowice i zatrudniły Eugeniusza Oleśkiewicza. Co za tym idzie podziękowały za współpracę Mirosławowi Zieleniowi, który w Złotoryi pracował przez ostatnie 3,5 roku.

Informacja o pana rozstaniu z Górnikiem w piłkarskim środowisku była dużym zaskoczeniem. Dla pana także?

MIROSŁAW ZIELEŃ: - Oczywiście. Spadło to na mnie bardzo niespodziewanie aczkolwiek każdy trener powinien być przygotowany na dymisję. Z Górnikiem byłem związany bardzo emocjonalnie. Spełniałem się w Górniku jako zawodnik, a później jako trener, doprowadzając do dwóch awansów do czwartej ligi.

Kiedy i w jakich okolicznościach dowiedział się pan, że wiosną Górnik poprowadzi ktoś inny?

- 3 stycznia zadzwonił do mnie prezes. Oznajmił, że nie poprowadzę Górnika wiosną. Forma przekazu była dla mnie szokująca, gdyż uważam, że powinno się to odbyć na innej płaszczyźnie i w innych okolicznościach.

Ma pan żal do władz klubu?

- W mojej ocenie zasłużyłem sobie na inne potraktowanie, a przede wszystkim pożegnanie.

Zarząd oceniając wyniki nie brał pod uwagę faktu, że jesteście beniaminkiem, a lwią część rundy graliście na wyjazdach?

- Myślę, że oceniono mnie po wyniku jaki osiągnąłem. Żadnej merytorycznej dyskusji się nie doczekałem. Poza wyjazdami borykaliśmy się jeszcze z wieloma innymi trudnościami jak kontuzje podstawowych zawodników. Przy wąskiej kadrze był to kłopot trudny do przeskoczenia.

Klubowi włodarze nie wzięli też pod uwagę niezłej końcówki rundy, w której byliście w stanie urwać punkty liderowi?

-To prawda. Zagraliśmy dobrze pod kątem taktycznym. W niektórych meczach zabrakło nam doświadczenia i piłkarskiego szczęścia jak chociażby w Zgorzelcu, gdzie dominowaliśmy przez 90 minut i nie wywieźliśmy nawet punktu.

Jak ocenia pan poziom rozgrywek? W czasie nieobecności Górnika na tym szczeblu poszedł w górę czy w dół?

- Myślę, że poziom idzie w górę. W klubach grają coraz lepsi zawodnicy, którzy chcą się wypromować. Są lepiej przygotowani pod względem psychomotorycznym i taktycznym.

Jeśli chodzi o całą jesień coś pana szczególnie zaskoczyło?

- Zaskoczył mnie fakt braku głównego faworyta do awansu, co świadczy o wyrównanej grupie. Nawet zespoły ze ścisłej czołówki gubiły punkty z rywalami teoretycznie słabszymi. Przykładem był nasz mecz w Jędrzychowicach czy AKS w Zgorzelcu.

Górnik pod wodzą Mirosława Zielenia stać byłoby wiosną na utrzymanie?

- Myślę że tak. Zakładając 13 meczów u siebie, potencjalne wzmocnienia i odrobinie szczęścia utrzymanie byłoby realne. Ale to jest tylko piłka nożna, która jest bardzo nieprzewidywalna.

Wiadomo już gdzie pan spędzi piłkarską wiosnę?

- Od 3 stycznia jestem na urlopie trenerskim i odpoczywam od piłki. Oczywiście będę śledził wyniki Górnika oraz wszystkich zespołów z regionu. Będę także czekał na propozycję.

Rozmawiał
GRZEGORZ BEREZIUK