Dwa gole Firleja w Kowarach

Nie było niespodzianki w Kowarach, gdzie miejscowa Olimpia po raz drugi w tym sezonie musiała uznać wyższość wrocławskiej Ślęzy. Goście wygrali 3-1, a dwa gole zdobył dla nich wychowanek Orła Wojcieszów Maciej Firlej.
Pierwszą połowę spotkania śmiało można wytypować do konkursu najnudniejsze 45 minut w historii futbolu. Pod bramkami obu ekip nie działo się nic. Nie "nic" w przenośni, tylko naprawdę nic. Posiadanie piłki zdominowali goście, mniej więcej w proporcjach 70 do 30 procent, ale forsowali grę równie toporną jak poczynania kowarzan i sen miejscowej publiczności na trybunie przerwał dopiero gwizdek na przerwę.
Po zmianie stron było lepiej, choćby z powodu, iż padły bramki. Niestety głównie dla gości. W 52-ej minucie Marcin Wdowiak posłał dalekie podanie do Firleja, ten przyjął piłkę i spokojnie strzałem po ziemi pokonał Ołeksija Kazakova. Radość żółto - czerwonych została zmącona już kilkadziesiąt sekund później. Akcję odwetową strzałem zakończył Daniel Gałach. Z tym uderzeniem Jarosław Krawczyk sobie poradził, ale po dobitce Mateusza Baszaka musiał wyciągać piłkę z sieci. Gol ten ożywił biało - zielonych, którzy starali się pójść za ciosem i mieli sytuacje bramowe, co prawda po stałych fragmentach gry, ale mieli. Ich nadzieje szybko jednak zostały rozwiane. W 63-ej minucie nieodpowiedzialnie zachował się Kazakov, który z boku pola karnego skasował Mateusza Kluzka, ten nim został staranowany zdołał podciąć piłkę nad golkiperem. Przejął ją Firlej, jego strzał zablokował obrońca Olimpii i poprawiać musiał Jakub Jakóbczyk. Zrobił to skutecznie. Za przewinienie Kazakov otrzymał żółtą kartkę, z czego powinien się cieszyć, bo nawet stojący na wysokości pola karnego kowarscy kibice mówili, że czerwona byłaby uzasadniona. Swoją nienajlepszą dyspozycję Kazakov potwierdził po kilku minutach. Nie pierwszy już raz wybrał się poza swoją 16-tkę, co wykorzystał Firlej, który po minięciu golkipera skierował futbolówkę do pustej bramki. Jak się okazało był to ostatni gol w tym meczu.
Inauguracyjne dwie porażki sprawiły, że zespół trenera Ołeksija Tiereszczenki znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Zajmuje ostatnie miejsce i czekają go teraz spotkania z czołowymi ekipami. Pierwsze już za tydzień, wyjazd do lidera, czyli GKS Jastrzębie Zdrój. O przełamania na tak niewygodnym terenie będzie bardzo trudno.

OLIMPIA KOWARY - ŚLĘZA WROCŁAW 1-3 (0-0)

Bramki: 0-1 Firlej 52', 1-1 Baszak 53', 1-2 Jakóbczyk 63', 1-3 Firlej 67'.
Żółte kartki: Kazakov oraz Kucharczyk, Mańkowski, Niewiadomski, Molski.
Sędziowali: Jakub Krajewski jako główny oraz Wiktor Urbańczyk i Leszek Jękal.
Widzów: 200.

OLIMPIA: Kazakov - Kraiński, Smoczyk, Wawrzyniak, Zieliński, M. Malarowski, D. Malarowski, Kosmacovs (68'Gargas), Bębenek, Gałach, Baszak.
ŚLĘZA: Krawczyk - Jarczak (46' Traczyk), Wdowiak, Kucharczyk, Caliński, Mańkowski, Olejniczak (89' Dubiel), Niewiadomski, Bohdanowicz (46' Jakóbczyk), Kluzek (72' Molski), Firlej.

Piotr Kuban
foto: Piotr Kuban