Finansowa awaria w Sudetach

Na miękkich nogach podchodzili koszykarze Sudetów Jelenia Góra do meczu play off z Gimbasketem Wrocław. Powodem ich dyskomfortu były informacje przekazane przez przedstawicieli zarządu klubu, którzy nie kryli, że klub będzie miał problem z dokończeniem rozgrywek, zwłaszcza w przypadku, gdy pokona Gimbasket i awansuje do centralnej fazy play off, gdzie zmierzy się z drużyną ze Śląska lub nawet Podkarpacia. - Naszym zadaniem jest trzymać dyscyplinę finansową. Po przeliczeniu kosztów doszliśmy do wniosku, że na chwilę obecną nie stać nas na granie w kwietniu. To dodatkowy miesiąc wydatków. Kosztów organizacji spotkań, wyjazdów oraz wypłat dla zawodników - nie ukrywa Marcin Koperek, prezes Sudetów.
W związku z zaistniałą sytuacją prezes chce poprosić miasto Jelenia Góra o dodatkowe wsparcie dla klubu w kwocie 20 tys. zł. Temat jest już znany wiceprezydentowi miasta Piotrowi Paczóskiemu. - Nie potrafię w tej chwili odpowiedzieć czy możemy pomóc klubowi. Problem wymaga głębszej analizy z głównym prezydentem Marcinem Zawiłą oraz panią skarbnik. Jutro czeka nas ważna sesja rady miejskiej. Tematem Sudetów zajmiemy się poźniej - mówi Paczóski. Jeśli miasto nie zdoła wygospodarować tych środków, prezes Koperek chce prosić urzędników o wcześniejsze przesunięcie wspomnianej kwoty z drugiej transzy dotacji na rok 2017. - Z tym raczej nie powinno być problemu - deklaruje pierwszy wiceprezydent Jerzy Łużniak. To zapewne dobra wiadomość dla klubu, jednak warto zaznaczyć, iż krok ten będzie miał konsekwencje finansowe w drugim półroczu, bo Koperek nie kryje, iż odbije się to na kontraktach zawodników, ich wysokości i ilości oraz jakości zatrudnionych graczy.
Po meczu z Gimbasketem trener Ireneusz Taraszkiewicz nie ukrywał, że wiadomości od zarządu mogły mięć wpływ na postawę jego podopiecznych. Mimo to, zespół się pozbierał i zdołał pokonać wrocławian 77-69. Miejmy nadzieję, że nasz zespół jeszcze długo nie zejdzie ze zwycięskiej ścieżki, a problemy organizacyjne klubu tylko wzmocnią siłę ducha i sportową złość zawodników.

Piotr Kuban