T. Dudziak: - To moja pożegnalna runda w Kowarach

Nie ma sensu bawić się w przydługie wstępy, od razu zacznę od tego co nakręca piłkarskich kibiców w ostatnich dniach, czyli walnego zgromadzenia członków MKS Olimpia. Zgodziłeś się kandydować do nowego zarządu, jednak przez wyborców zostałeś wykluczony podczas głosowania. Zabolało?

TOMASZ DUDZIAK: - Nigdy wcześniej nie byłem oficjalnie w strukturach zarządu klubu, ale to nie przeszkadzało mi mieć dużego wpływu na jego funkcjonowanie. Każdy ma prawo do własnej oceny i choć jestem przekonany, że droga obrana przeze mnie w kontekście Olimpii jest właściwa, to nie mam wyłączności na nieomylność, więc czas pokaże kto ma rację. Muszę uszanować głos wyborców i przyjąć ich wolę jak mężczyzna. Owszem trochę mi przykro, ale nie rozpaczam.

Pociągnę temat. Od lat finansujesz w dużym stopniu pierwszy zespół, angażujesz się organizacyjnie, skąd więc niechęć do twojej osoby?

- Niechęć wynika z biegunowo oddalonej wizji funkcjonowania klubu. Ja przyjmuję model praktykowany na całym świecie, czyli postrzeganie klubu poprzez pierwszą drużynę. To dzięki niej w Bielsku-Białej, Częstochowie czy Jastrzębiu Zdrój wiedzą gdzie leżą Kowary. Poprzez sport Kowary mogą być rozpoznawalne nie tylko na Dolnym Śląsku. Dzięki niej kowarska młodzież tak chętnie zaczęła uprawiać piłkę nożną. Sukces pierwszej drużyny ciągnie za sobą, a niekiedy nawet wymusza sukces organizacyjny. Tak jest w przypadku Olimpii, gdyż awans do IV ligi utorował nam drogę choćby do nowej trybuny. Wizja, ja bym ją nazwał - nowej fali, to zespół oparty na mieszkańcach Kowar, choćby występujący w A-klasie oraz górnolotne plany szkolenia bardzo zdolnej młodzieży. W moim przekonaniu to nonsens, głupota i krótkowzroczność. Kowary w jednej chwili z najlepszego ośrodka w wydaniu lokalnym staną się zaściankiem byłego województwa jeleniogórskiego. O tym jestem przekonany. Nikt mnie nie przekona, że nasze dzieci niczym magnes będzie przyciągać drużyna, która spotyka się w niedzielne popołudnie aby rozegrać mecz, po którym przy piwku będzie roztaczać wizję jak fajnie było ograć Miłków czy Mysłakowice. Nie chcę i nie mogę uczestniczyć w takim programie naprawczym klubu.

Wydarzenia z walnego zgromadzenia odbierasz jako sygnał - Dudziak pakuj manele i spadaj z Olimpii!?

- Zdecydowanie, powinienem podziękować i odejść wraz z zarządem, jednak z szacunku do zawodników ostatni zejdę z pokładu pod nazwą III liga.

Póki co nowym prezesem jest Artur Wrona, jak oceniasz nowego sternika klubu?

- To jeszcze nie jest czas na ocenę, a jedynie na kredyt zaufania. I ja taki kredyt dla tego człowieka mam. Myślę, że Artur jest dobrym wyborem i bardzo wierzę, że nie dopuści do rozpadu klubu. Jest wyważony, stonowany i logiczny. Dajmy mu spokojnie popracować, bo na ocenę zawsze przyjdzie czas.

Powiedziałem póki co, bo wiele wskazuje na to, że przepisy mogą nie pozwolić mu połączyć funkcji radnego i prezesa Olimpii. Załóżmy hipotetycznie, że tak się stanie i jest inny prezes plus zarząd wybrany podczas walnego. Jak wyobrażasz sobie współpracę z tą ekipą?

- Nie mam powodów by obawiać się, że ta współpraca nie będzie się układać. Przynajmniej do zakończenia sezonu wszyscy powinniśmy iść w jednym kierunku. Nie wyobrażam sobie byśmy podzielili los Świętoszowa czy Nowogrodźca z przeszłości i poddali się bez walki. To byłoby tchórzostwo i wstyd dla nas wszystkich, więc nowe rządy powinny zacząć się od nowego sezonu. Teraz każdy z nas powinien zachować powściągliwość.

Kto najbardziej nie chce Dudziaka w Olimpii?

Tu nie chodzi o licytację kto najbardziej. Tu raczej chodzi o cynizm. Nie będę polemizował z ludźmi, którzy korzystają z dobrodziejstwa mojej pracy, by później z tylnego fotela krytykować moje metody. Szkoda, że każdy kto tak łatwo mnie krytykuje nie ma odwagi, by wziąć odpowiedzialność za klub i wdrażać swoje pomysły. Takie kandydatury padły na sali, jednak wykpili się obowiązkami zawodowymi. Prowadzę trzy firmy, ale zawsze starałem się znaleźć czas dla Olimpii. Ten klub trzeba mieć w sercu, by to zrozumieć. To tchórze, wywołani do tablicy niewiele mają do powiedzenia, za to w ławce na końcu sali najwięcej.

Wydarzenia ostatnich dni mocno zaktywowały forum na JG24. Jeden z ciekawszych wpisów, co ważne autoryzowany, należy do Sebastiana Szujewskiego. Podzielasz jego wizję funkcjonowania klubu?

- Temat pozyskiwania środków unijnych wałkujemy od lat, niestety bezskutecznie. Tak samo jest z pozyskaniem chętnego do prowadzenia strony klubowej. Łatwo jest o tym mówić, ale jak dotąd środki pochodzą ode mnie i również ja założyłem stronę, którą prowadziłem dopóki starczało mi czasu. Sebastian otoczył się grupą klakierów, której prócz szyderstwa, głównym celem było przekonać ekipę wędkarzy, by postawili krzyżyk pod moim nazwiskiem. To jest ich chwila chwały, mały sukces małych ludzi, który w żaden sposób nie zmienia mojego położenia. O jakiej zasadzie fair play tu mówimy. Każdy, choć trochę myślący zdaje sobie sprawę, że tu chodzi tylko o pieniądze. Owszem, można to ubrać w piękne hasła "- Szkolimy młodzież, będziemy ich zachęcać do pozostania w klubie, itd.." Hipokryzja w najlepszym wydaniu. Sebastian z powodzeniem mógłby prowadzić rezerwy Olimpii, zwłaszcza, że siedmiu kowarzan gra w Miłkowie. Klub do końca walczył o te rezerwy, jednak nie było chętnych do grania. Nie było również takich apanaży dla trenera jak w Halniaku. Dzisiaj z braci Kloczkowskich robi się niemal lokalnych bohaterów, a to zwyczajne lenie. Chłopcy bez ambicji i chęci, bowiem możliwość trenowania u dobrego trenerem, wśród dobrych piłkarzy może się długo w Kowarach nie powtórzyć. Za długo jestem w tym klubie, by nie wiedzieć w jakich okolicznościach i na jakich zasadach Sebastian spędził ostatnie sezony w Olimpii, więc jego bełkot tylko mnie wkurza. Myślę, że powinien przestać mydlić oczy i przedstawić swoją prawdziwą wizję funkcjonowania klubu. Podwyżki dla trenerów grup młodzieżowych, ja trenerem w A-klasie i kasa się wszystkim zgadza. Tak to widzę, choć bardzo chciałbym wierzyć, że jest inaczej, jednak nie jestem dzieckiem. Chciałbym też wierzyć, że obecność w tym gronie Adriana Szczurka jest przypadkowa. To jedyny człowiek przed którym mogę ugiąć kark. On ma serce biało-zielone i choć czasami traktowany po macoszemu, zawsze gotowy oddać się temu klubowi. Dla niego zawsze będę miał wielki szacunek. Reasumując, żaden z argumentów proponowanych przez Sebastiana absolutnie do mnie nie trafia jako prawdziwa intencja. Najpierw niech pozyska sto złotych dla klubu, a potem roztacza wizję tysięcy z jakiegokolwiek programu. Wówczas pierwszy będę mówił, by te wszystkie środki złożyć na ręce trenerów grup młodzieżowych.

Wróćmy do rundy jesiennej. Zapowiadałeś, że prędzej zobaczymy Olimpię w II niż IV lidze, a prawda jest taka, że biało - zieloni są na ostatnim miejscu w tabeli III grupy III ligi.

- Przed sezonem otrzymywałem wiele telefonów z nadzieją w głosie, że nie przystąpimy do rozgrywek. Głównie z Gorzowa Wielkopolskiego, dlatego by uciąć wszelkie spekulacje użyłem metafory. To jednak nie zmienia faktu, że chciałbym aby tak było. Miałem marzenia, rzeczywistość pokazuje, że póki co, do ich realizacji bardzo dużo mi potrzeba.

Wierzysz, że obecna ekipa jest w stanie utrzymać się w III lidze?

- Naturalnie, inaczej już dzisiaj zakończyłbym romans z Olimpią. Między IV a III ligą jest ogromna przepaść, zwłaszcza w obecnej formule. Jesteśmy na ostatnim miejscu, a to idealna pozycja by piąć się w górę.

Przerwa zimowa się kończy, a póki co transferowe poletko w Kowarach bardziej przypomina ugór. Zaskoczysz nas jeszcze ciekawymi posunięciami, czy po wydarzeniach z soboty odechciało ci się sprowadzać nowych zawodników?

- Tak jak mówiłem, będziemy walczyć o utrzymanie, co w obecnej sytuacji nie jest łatwym zadaniem. Potrzebujemy wzmocnień i wierzę, że przynajmniej trzech zawodników nas wzmocni. Póki co, za wcześnie na nazwiska, ale wkrótce i one się pojawią. Naszym dużym wzmocnieniem będzie zdrowy Mateusz Baszak. Ostatnie mecze rundy obnażyły jego brak, bo jestem pewien, że kilka punktów mielibyśmy więcej.

Jak oceniasz zakończoną właśnie współpracę z prezesem Januszem Kwakiem i jego ekipą, wydaje się, że dogadywaliście się?

- Za kilka lat wspomnicie, to co ja wiem dzisiaj. Takiego prezesa i zarządu Olimpia przez długie lata mieć nie będzie. Rozumiem, że ci ludzie mają prawo być zmęczeni. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że dla mnie zaszczytem była współpraca z Januszem Kwakiem, Romanem Bilskim i Leszkiem Skowronem, dziękuję.

Chce ci się jeszcze bawić w Olimpię?

- Jeszcze chce, przynajmniej do czerwca.

Koniec rundy i nie ma Dudziaka w Kowarach? Tak mam to rozumieć?

- Od lat byłem związany z Olimpią Kowary i wydaje mi się, że głównie ze mną środowisko piłkarskie kojarzyło ten klub. To nie jest tak, że Dudziak dba tylko o pierwszą drużynę. Za własne pieniądze zrobiłem choćby schody na główną płytę, w lwiej części kupiłem bramki aluminiowe, jak również przyprowadziłem do klubu Adama Grodzkiego. Dzięki temu mamy nową płytę i zraszacze. Zbudowałem pierwszą drużynę, która święciła wiele sukcesów z historycznym awansem do III ligi włącznie. To pociągnęło za sobą trybuny, nowe boksy dla rezerwowych i ogólną poprawę infrastruktury. W tym projekcie wydatnie pomagał mi zarząd na czele z wcześniej wymienionymi osobami. Tego zapomnieć się nie da. Radości kowarzan przy okazji każdego sukcesu nie można przeliczać na pieniądze. Absolutną nieprawdą jest, że Dudziakowi przeszkadza kowarska młodzież, przeciwnie. Jestem szczęśliwy, że garną się do piłki zamiast siedzieć przed komputerem, ale trzeba zrozumieć, że tylko sukces seniorów umożliwia to zjawisko. Dzisiaj zrozumiałem, że przyszedł czas na zmianę. W czerwcu ostatecznie odejdę, co nie oznacza, że na mecze Kowar przychodzić nie będę. Być może wizja moich kolegów z boiska (Sebastiana Szujewskiego, Pawła Zarzyckiego i Piotra Hobgarskiego) będzie korzystna i lepsza dla Olimpii, czego z całego serca im życzę. Podsumowując jednym zdaniem, to moja pożegnalna runda. Dziękuję.

Rozmawiał
Piotr Kuban