Woskar zremisował w Lubaniu

Spotkanie nie było wielkim widowiskiem. Gry obu drużynom z pewnością nie ułatwiało grząskie boisko. W 18. min pierwszy groźniejszy wypad przyniósł gościom powodzenie. Misiurek w zamieszaniu próbował wybić piłkę, lecz uczynił to tak niefortunnie, że ta trafiła w nogę Kurka i wpadła do siatki. 10 minut później strzałem z pierwszej piłki odpowiedział Bojdziński. Piłka po drodze musnęła jednego z obrońców gości i tuż przy słupku wyszła na rzut rożny. Przed przerwą ponownie próbował Bojdziński a po chwili strzał Młynarskiego obronił Rysan. Po przerwie goście skupili się na bronieniu wyniku i wyprowadzaniu kontrataków. Po jednym z nich w 55. min w polu karnym gospodarzy padł Kotarba, ale zdaniem arbitra do przewinienia nie doszło. Po chwili za protesty gracz Woskara został ukarany żółtą kartką. Do wyrównania w 68. min doprowadził Bojdziński, który mimo asysty obrońców gości zdołał posłać piłkę obok interweniującego bramkarza Woskara do siatki. Łużyce poczuły szansę na odwrócenie wyniku i starały się atakować. Gospodarzom brakowało jednak spokoju i dokładności. Na błędy lubanian czekali przyjezdni, którzy nie zamierzali skupiać się na murowaniu dostępu do własnej bramki. Kilka razy Woskar wychodził z groźnymi kontrami, lecz albo przyjezdnym także brakowało dokładności, albo dobrze spisywała się defensywa Łużyc. - Mecz ustawiła głupio stracona bramka, którą strzeliliśmy sobie praktycznie sami. Później musieliśmy odrabiać straty. Wyszliśmy po przerwie zmobilizowani i udało się wyrównać. Uważam, że końcowy wynik jest sprawiedliwy - podsumował mecz Rafał Wichowski, trener Łużyc. - Z uwagi na aurę i stan murawy ten mecz nie mógł być pięknym widowiskiem. Było dużo walki i przypadkowych zagrań. Remis nikogo nie krzywdzi, ale spodziewałem się po zespole z Lubania nieco więcej. Jeśli chodzi o nasz wynik osiągnięty jesienią. Moja opinia jest dwuznaczna. Jestem niezadowolony mając na uwadze okres przygotowawczy i treningi w czasie tygodnia. Ćwiczyliśmy w grupie 4-5 zawodników. Spotykaliśmy się praktycznie na mecze. To w najbliższej przyszłości musi się zmienić jeśli chcemy coś osiągnąć. Plus to z kolei liczba zdobytych punktów. Nie przestraszyliśmy się tej ligi. Jedynie w meczu ze Stellą Lubomierz dopisało nam szczęście a do Pieńska pojechaliśmy w mocno okrojonym składzie. Uważam, że w pozostałych spotkaniach byliśmy zespołem równorzędnym a często nawet lepszym. Brakowało jednak postawienia kropki nad i przez co trochę punktów nam uciekło - skomentował Marcin Pacan, trener Woskara.

ŁUŻYCE - WOSKAR 1:1 (0:1)

Bramki: 0:1 Kurek (18), 1:1 Bojdziński (68).
Czerwona kartka: Pędzich (Woskar, 82 - za dwie żółte).
Żółte kartki: Gawroniuk, Młynarski oraz Lukacs, Damian Klimek, Masłowski, Pędzich, Kotarba, Lukacs, Jahn.
Sędziował: Piotr Bajer.
Widzów: 50.

ŁUŻYCE: Kuligowski - Stoń (46 Łotecki), Rogalski, Piaśnik, Fereniec, Misiurek (46 Grygo), Jakimowicz, Młynarski, Gawroniuk, Kościecha, Bojdziński.
WOSKAR: Rysan - O. Klimek, Durlak (90 Lukacs), Kotarba (87 Kieryluk), Ziomek, Pacan, Kurek, Masłowski (63 Dawid Klimek), Jahn, Pędzich (46 Łozowski), Bojarczyk (36 Damian Klimek).

GB