Radość w Zgorzelcu

Beniaminek z Warty Bolesławieckiej wygrał ostatnie dwa mecze. - Szanujemy przeciwnika i jego ostatnie dokonania. Mimo tego będziemy chcieli przerwać tą serię - powiedział przed meczem Stanisław Wojtczak, kierownik Nysy. Pierwsza połowa nie była wielkim widowiskiem. Gospodarze w miarę upływu czasu zaczęli jednak przejmować inicjatywę, co golem w 38. min udokumentował Machowski. Chwilę wcześniej Janczyszyn (w 15. min zastąpił kontuzjowanego Spychalskiego) dopuścił się niepotrzebnego faulu na Jaworskim i został przez arbitra wyrzucony z boiska. Chwilę po zmianie stron na 2:0 podwyższył R. Sareło. Grający w osłabieniu GKS zdołał strzelić kontaktowego gola. W 60. min po dośrodkowaniu Głowackiego skuteczną główką popisał się Krzeszowiec. Później goście stworzyli szansę, ale nie zdołali wyrównać. Ostatnie słowo należało do Machowskiego, który fantastycznie przymierzył zza pola karnego. - W tej rundzie mamy pecha, bo co chwilę ktoś doznaje kontuzji albo walczy z chorobą. Na każdy mecz wychodzi praktycznie inny skład. Szczególnie widać to po obronie gdzie powinna być stabilizacja. Z tym mamy najwyższy problem. Uważam, że gdybyśmy kończyli mecz w pełnym składzie bylibyśmy w stanie odwrócić losy meczu. A tak musimy się podkurować i szukać punktów gdzie indziej - przyznał Krzysztof Kaliciak, trener GKS.

NYSA ZGORZELEC - GKS WARTA BOLESŁAWIECKA 3:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Machowski (38), 2:0 R. Sareło (48), 2:1 Krzeszowiec (60), 3:1 Machowski (90).
Czerwona kartka: Janczyszyn (GKS, 35 - za faul).
Żółte kartki: Witowski oraz Głowacki, Krzeszowiec, Powroźnik.
Sędziował: Jarosław Łuniewski (Legnica).
Widzów: 100.

NYSA: Franaszczuk - Łuszczyk, Monik, Aftyka, Kościuk, Witowski, Rachański (88 Winczarowski), Kaczmarek (60 Tkaczyk), Jaworski, Machowski, R. Sareło.
GKS: Mucha - Głowacki, Spychalski (15 Janczyszyn), Powroźnik, Buchowski, Kraśnicki, Krzeszowiec, Bernat (30 Biernacki), K. Wojciechowski, Kliwak, Biały.

GB