Setki kibiców obejrzały radosny futbol

Przed III kolejką ligi okręgowej nie było problemu ze wskazaniem szlagieru tej serii gier, Gryf Gryfów Śląski - Sudety Giebułtów. Dwa ambitne zespoły beniaminków, które chcą w tym sezonie zadomowić się w czołówce ligi okręgowej. Do tego był to mecz o zabarwieniu derbowym i to z podtekstami, bowiem w przerwie letniej lokalnego przeciwnika zasiliło trzech zawodników Gryfa: Arkadiusz Rewers, Mateusz Tyszkowski i Serhii Taran.
O motywację zawodników z obu stron kibice byli spokojnie, a piłkarze na boisku ją potwierdzili. Już w 6-ej minucie goście mogli objąć prowadzenie. Główkował Tyszkowski, ale piłkę z linii bramkowej wybił Łukasz Bursacki. Po chwili odpowiedzieli gospodarze i to skutecznie, bo Ryszard Serdeczny wykorzystał podanie Krzysztofa Złocika i pokonał Mateusza Gilewskiego. W 12-ej minucie w pole karne rywali wpadł Serhii Taran. Ukrainiec chciał dośrodkować piłkę na przedpole bramki Gryfa, ale ta trafiła w ramię Roberta Rodziewicza. Sędzia Piotr Tośko uznał, że nie doszło do złamania przepisów. 60 sekund później Gryf znów użądlił, tym razem Serdeczny zagrał do Marcina Kozania, ten ze stoickim spokojem poradził sobie w 16-tce giebułtowian z obrońcami i bramkarzem, po czym umieścił futbolówkę w sieci. Na trybunie euforia, a było komu świętować, gdyż stadion w Gryfowie Śląskim odwiedziło co najmniej 400 fanów.
Sudety pomimo szybkich dwóch gongów nie straciły rezonu i błyskawicznie zabrały się do odrabiania strat. Już w 15-ej minucie Daniel Piechno wykorzystał brak zdecydowania gryfowskiej defensywy i zdobył gola kontaktowego. Po pięciu minutach było już po równo. Bohaterem akcji Mariusz Chlabicz, grający trener Sudetów huknął w poprzeczkę z dystansu. Piłka wróciła na linię pola karnego, a tam Chlabicz wpakował ją głową do bramki gospodarzy. Nie da się ukryć, że młody golkiper Gryfa zaskoczył biernością w tej sytuacji. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie, choć okazji ku temu nie brakowało, głównie dla Sudetów. Lider okręgówki miał naprawdę kilka wyśmienitych okazji, jednak raził nieskutecznością, albo gryfowianom po prostu dopisało szczęście.
Po zmianie stron z miejsca natarli goście. Efekt momentalny, bo piłka w 47-ej minucie po precyzyjnym uderzeniu Chlabicza ląduje w bramce tuż przy słupku. Tak jak w pierwszej połowie Sudety, tak w drugiej części Gryf pozytywnie zareagował na utratę gola. W 54-ej minucie składną kontrę wykończył Krzysztof Złocik, asystował Kamil Zaparty. Gra Złocika mogła się podobać w tym meczu, podobnie jak Chlabicza w Sudetach. Doświadczeni gracze pokazali, że nadal drzemią w nich spore możliwości, a młodzież ma od kogo się uczyć.
Ostatecznie mecz zakończył się remisem 3-3. Końcówka drugiej połowy już nie byłą tak emocjonująca, choć obie ekipy ambitnie dążyły do przechylenia zwycięskiej szali na swoją korzyść. Fizycznie lepiej wyglądali gryfowianie. Widać, że zespół ten regularnie trenuje i ma pomysł na grę. W Sudetach nie brakuje piłkarzy o wysokich umiejętnościach indywidualnych, jednak bez systematycznych treningów niełatwo będzie nadrobić braki kondycyjne i taktyczne. Szczególnie jeśli ekipie z Giebułtowa przyjdzie zmierzyć się ze zdyscyplinowanym przeciwnikiem, a takim był dzisiaj Gryf.

GRYF GRYFÓW ŚLĄSKI - SUDETY GIEBUŁTÓW 3-3 (2-2)

Bramki: 1-0 Serdeczny 10', 2-0 Kozań 13', 2-1 Piechno 15', 2-2 Chlabicz 20', 2-3 Chlabicz 47', 3-3 Złocik 54'.
Żółte kartki: Bursacki, Serdeczny, Wójcikowski oraz
Sędziowali: Piotr Tośko jako główny oraz Rafał Bancewicz i Radomir Kukiel.
Widzów: 400.

GRYF: Szczepański - Herdzik (85' Wójcikowski), Rodziewicz, Bursacki, Bryniak, Romanowski, Marzec, Serdeczny, Kozań (50' Schonung), Złocik (85' Dąbrowa), Zaparty (70' Roskowiński).
SUDETY: M. Gilewski - Panek, J. Gilewski, Andruchów, Tyszkowski (55' Makowski), Wichuła, Chlabicz, Taran (83' A. Gilewski), Piechno, Pieśkiewicz, Jadczak (14' Rewers, 75' Krawczyk).

Piotr Kuban
foto: Piotr Kuban