Nysa i Włókniarz nadal bez gola

Po meczu gospodarze czuli spory niedosyt. Trudno się dziwić, bo sam Czajkowski mógł ustrzelić hat-trick. Mimo trzech świetnych szans nie wykorzystał żadnej. Do siatki mirszczan nie zdołał także trafić aktywny Machowski. Zmarnowane okazje mogły się na beniaminku zemścić, ale szczęścia zabrakło B. Morzeckiemu. W końcówce zimnej krwi zabrakło też Wichowskiemu, który po odbiorze piłki nie zauważył lepiej ustawionego Jasińskiego. - Jestem zadowolony z remisu. W pierwszej połowie bohaterem meczu był nasz bramkarz, który był górą w dwóch bardzo groźnych sytuacjach. Włożyliśmy w ten mecz dużo zdrowia - powiedział Jarosław Wichowski. Dodajmy, że po przerwie grający trener Włókniarza zdobył nawet gola, ale nie został on uznany. - Jeśli był spalony, to minimalny - dodał.

NYSA ZGORZELEC - WŁÓKNIARZ MIRSK 0:0

Żółte kartki: Tkaczyk, Jaworski, Łuszczyk, Kościuk oraz Jasiński, Zyner.
Sędziowali: Andrzej Urban jako główny oraz Marcin Kocuła i Łukasz Nalepa (Jelenia Góra).
Widzów: 200.

NYSA: Franaszczuk - Kaczmarek, Łuszczyk, Tkaczyk (82 Sareło), G. Monik, Kościuk, Jaworski, Rachański, Machowski, Czajkowski, Witowski.
WŁÓKNIARZ: Jaworski - Zyner, Kowalski, Ł. Niemienionek, Juźwik, Górny, Żukowski (85 Badura), P. Niemienionek, D. Grygiel, Wichowski, B. Morzecki (66 Jasiński).

GB