Wypowiedzi trenerów po meczu KPR - Zagłębie

W skrajnych nastrojach po derbach Dolnego Śląska byli trenerzy KPR-u Jelenia Góra i Zagłębia Lubin. Oto jak na gorąco tuż po spotkaniu skomentowali wydarzenia z parkietu hali w Parku Sportowym Złotnicza.

MIROSŁAW SANECKI (KPR): - Osiągnięty wynik jest nieco lepszy niż na otwarcie sezonu w Lubinie. Nie mniej jednak będę miał pretensje do zawodniczek o nie wykorzystane sytuacje. Tych, które bezwzględnie powinny zostać zamienione na bramki naliczyłem 12. Nie wiem skąd bierze się tendencja rzucania w nogi bramkarce. Powtarzam zawodniczkom, że nie zawsze trzeba rzucać na siłę aby zdobyć bramkę. Czasem trzeba oddać techniczny rzut, co dziewczyny potrafią. Zabrakło pełnej dyspozycji Oli Uzar, która grała z urazem. Dziewczyny walczyły, ale w pewnym momencie Zagłębie, grając długo w ataku usypiało nas. Gdy wydawało się, że za chwilę przejmiemy piłkę przyjezdne oddawały zaskakujące rzuty. Tak było w większości sytuacji. Próbowaliśmy wyciągać wnioski z wyłączenia z gry Ani Mączki. Nie szło to źle, bo była uwalniana i sama kierowała grą. Brakowało jednak wspomnianej precyzji.

BOŻENA KARKUT (ZAGŁĘBIE): - Dziewczyny, które mogły zagrać w pierwszym meczu w tym roku zaprezentowały się dobrze. Myślę, że od początku mój zespół fajnie grał w obronie. Gdyby w pierwszej połowie w ataku zawodniczki wykorzystały to co sobie stworzyły wynik mógł być już spokojniejszy. Cieszą mnie dwa punkty. Słowa uznania należą się Kai Załęcznej i Żanie Marić. Żana skręciła staw skokowy i był to dla niej powrót. Kaja natomiast przed momentem skończyła leczenie po antybiotykach i wyszła na parkiet na żywca. Bardzo rozsądnie kierowała naszą grą. Dobrze broniła także Monika Wąż. Do wymienionej trójki dostosowała się reszta, każda do wygranej dołożyła cegiełkę.


GB