Rozmowa z Natalią Małaszewską, koszykarką AZS Kolegium Karkonoskie

Wierzymy w to co robimy

W ubiegłym sezonie przegrałyście w Pabianicach bardzo wysoko. Teraz jechałyście z rządzą rewanżu?


NATALIA MAŁASZEWSKA: - Jechałyśmy po to, aby powalczyć o zwycięstwo. W porównaniu do poprzedniego sezonu mamy silniejszy skład i to powoduje, że nie jesteśmy już dostarczycielem punktów. Wydaje mi się też, że liga jest w tym sezonie dość wyrównana. Wierzymy to co robimy i z każdym możemy powalczyć o wygraną.
[di=14153|F|N|L|26.10.2006 23:47:14, nati.jpg]
Trener założył przed meczem, abyście najwięcej uwagi poświęciły Agnieszce Pałce i Beacie Krupskiej-Tyszkiewicz. Często zmuszone one były oddawać rzuty z nieczystych pozycji, które przeważnie mijały celu.

- Nasza obrona cztery plus jeden zdała egzamin i na Polfę okazała się dobrą receptą. Zrealizowałyśmy założenia trenera, gdyż Keila w pierwszej części całkowicie wyłączyła z gry Pałkę. Dobrze broniłyśmy także strefą. Troszkę skrzywdziła nas Lamparska, która w sumie zdobyła 21 punktów, ale w pojedynkę nie zdołała odwrócić losów meczu.

Przez większą część spotkania zasłużenie prowadziłyście, ale w ważnym momencie Polfa zdołała uciec wam na pięć punktów. Wówczas bez namysłu zdecydowałaś się na rzut za trzy punkty, czym poderwałaś koleżanki do walki. Nie bałaś się odpowiedzialności?

- W czasie meczu nie szło mi zdobywanie punktów z pod kosza, bo jak na złość piłka jak zaczarowana nie chciała wpaść do obręczy. A czy poderwałam koleżanki do walki? Szczerze nie wiem... Jeśli tak stwierdziłeś, to bardzo się z tego cieszę (śmiech). Najważniejsze, że trafiłam, wygrałyśmy i teraz możemy się skupiać na sobotnim rywalu.

Rozmawiał
Grzegorz Bereziuk
foto: Grzegorz Bereziuk