Rozmowa z Mateuszem Dreganem, zawodnikiem Lotnika

Mateusz Dregan to jedna z nowych twarzy w kadrze Lotnika Jeżów Sudecki. Jego transfer tuż przed startem ligi był sporą niespodzianką dla kibiców w okręgu jeleniogórskim, bo spodziewano się, iż zawodnik rozpocznie sezon 2015/2016 w Olimpii Kowary. Dlaczego tak się nie stało? Zapraszamy do lektury.

PIOTR KUBAN: Na wstępie gratulacje, Lotnik ma już na swoim koncie pierwsze IV-ligowe zwycięstwo, a ty walnie się do tego przyczyniłeś strzelając dwa gole. Co powiesz o tym spotkaniu?

MATEUSZ DREGAN: - Bardzo dziękuję za gratulację. Jeśli chodzi o mecz to ułożył się on po naszej myśli. Chrobry szybko stracił bramkarza, więc nie było innej opcji jak wykorzystać ten fakt i zgarnąć komplet punktów. Spokój, determinacja i realizowanie założeń trenera Marka Herzberga pozwoliło nam na coraz lepszą i składną grę w polu, co skutkowało golami. Myślę, że trzecia bramka podcięła morale Chrobrego i wtedy już całkowicie przejęliśmy panowanie na murawie. Oczywiście wygrana to zasługa całej drużyny, a ja dziękuję kolegom za podania, z których zdobywałem bramki.

To nie pierwsze twoje gole w IV lidze dolnośląskiej, ile bramek zdobyłeś na tym poziomie rozgrywek dla Olimpii Kowary?

- Dokładnie nie pamiętam, ale było ich chyba około 10-ciu, może i więcej. Trzeba jednak podkreślić, że w większości spotkań nie grałem w ogóle, co najwyżej po kilka minut.

W środę po raz pierwszy zagracie na wyjeździe, rywalem inny beniaminek - Piast Nowa Ruda. Na co kibice Lotnika mogą liczyć z waszej strony w tym meczu?

- Na pewno na walkę i maksymalne zaangażowanie. Mam nadzieję, że również na dobrą grę i mnóstwo emocji, co przyniesie nam kolejne trzy punkty.

Możesz obiecać jeżowskim fanom swoje kolejne bramki?

- Bardzo bym sobie tego życzył, ale jak będzie pokaże czas i boisko. Zapewniam, że w każdym meczu zrobię wszystko, aby na ich twarzach pojawiał się uśmiech i zadowolenie.

Na co stać Lotnika w tym sezonie? Jesteście w stanie obronić IV-ligowy byt dla Jeżowa Sudeckiego?

- Myślę, że stać nas na pozostanie w IV-ligowym gronie, nasze możliwości potwierdził ostatni mecz. Z każdym kolejnym treningiem będziemy coraz lepiej zgrani, a z każdym meczem coraz pewniejsi swoich sił na boiskach IV ligi. Na pewno możemy zaprezentować jeszcze lepszą i skuteczniejszą grę.

Ok, wróćmy jeszcze na chwilę do Kowar. Rozpocząłeś z animuszem przygotowania u trenera Aleksieja Tiereszczenki, regularnie trenowałeś, a tu niespodziewanie pojawiasz się na zajęciach w Jeżowie Sudeckim. Co się stało?

- To prawda, byłem zaangażowany w treningi Olimpii niemalże stuprocentowo. Często aby w nich uczestniczyć musiałem zwalniać się i rezygnować z innych obowiązków dnia codziennego, stąd niezrozumiały dla mnie był brak występów w dwóch sparingach z rzędu. Fakt ten utwierdził mnie w przekonaniu, że moje obserwacja się sprawdzają...

To znaczy?

- Po prostu trener Tiereszczenko wyselekcjonował sobie grupę 13-14 piłkarzy przewidzianych do gry, a mnie czekało to co w poprzednich sezonach, czyli oglądanie meczów z ławki rezerwowych lub zza bramki, rozgrzewającego się do 80-ej, albo i 90-ej minuty...

Mimo tych obserwacji nie chciałeś powalczyć o miejsce w składzie Olimpii? Jesteś wychowankiem kowarskiego klubu, a jak wiadomo koszula bliższa ciału...

- Walka o pierwszy skład w tym klubie to jak pojedynki z wiatrakami. Nawet po dobrze rozegranym meczu też czekała mnie ława, bo panowała teoria z góry ustalonej jedenastki. Ja zawsze na dany mecz byłem za mały, za słaby fizycznie, albo znalazł się inny powód, żeby mnie nie wystawić. Jak zauważyłeś jestem wychowankiem Olimpii, a mój rodzimy klub nie zrobił nic, aby promować swojego zawodnika i umożliwić mi grę na poziomie IV ligi. Liczy się tylko to co powie menadżer i wszyscy tańczą jak on zagra. To nie jest tak, że nie chciałem walczyć o miejsce w składzie, po prostu jak mówiłem, głową muru nie przebijesz... W Olimpii jest wielu zawodników, którzy grali więcej ode mnie i to w pełnym wymiarze czasowym, a nie potrafili strzelić tylu goli co ja. Widać taki jest los wychowanków z Kowar, że inni grają, a my tylko ława, ława, ława...

Menadżer kowarzan Tomasz Dudziak określił zawodników, którzy opuścili Olimpię na rzecz Lotnika ludźmi bez charakteru, a ich nowy klub nazwał przytułkiem dla zakompleksionych... Zabolało?

- Nie zabolało, bo nie zwracam uwagi na głupie artykuły i komentarze produkcji menadżera Olimpii. Niech każdy mierzy się swoją miarą...

Po takich słowach Dudziaka widzisz się jeszcze w przyszłości w biało - zielonej koszulce?

- Jeżeli Olimpia Kowary zmieni swój status na PDZP (Przytułek Dla Zakompleksionych Piłkarzy) to czemu nie.

Pomylę się jak powiem, że z utęsknieniem wyczekujesz derbów powiatu jeleniogórskiego Olimpia - Lotnik?

- Nie pomylisz się. Dla mnie to będzie bardzo emocjonalne spotkanie i takie byłoby pewnie dla każdego wychowanka, grającego przeciwko swojemu rodzimemu klubowi, który musiał opuścić z powodu niezrozumiałych i dziwnych przyczyn.

Kto zakończy sezon wyżej w tabeli, Lotnik czy Olimpia?

- Jak to kto? Lotnik!