Kontraktowe problemy Kazakova i Harbara

Ołeksandr Harbar i Ołeksij Kazakov to dwaj piłkarze Worksły Połtawa, których wiosną mieliśmy okazję oglądać na boiskach III ligi dolnośląsko - lubuskiej. Ukraińcy reprezentowali Bystrzycę Kąty Wrocławskie, Harbar jest obrońcą, Kazkov to bramkarz. Teraz chcieliby zmienić barwy klubowe, być może na kluby z naszego regionu, czyli Olimpię Kowary i Karkonosze Jelenia Góra. Nie jest to jednak takie proste, bo z Bystrzycą łączy ich kontrakt, choć jak twierdzą jego postanowienia nie są realizowane przez kątecki klub, do tego został wypowiedziany przez zawodników jednostronnie, na co wg nich pozwalał zawarty w nim jeden z paragrafów.
Ja twierdzą zawodnicy, w Kątach Wrocławskich stale mieli problem z regulowaniem wobec nich płatności. Już na początku lipca zaległości wynosiły dwa miesiące, co pozwala na ubieganie się w Polskim Związku Piłki Nożnej o rozwiązanie umowy z winy pracodawcy. Ołeksandr i Ołeksij proponowali prezesowi Bystrzycy Maksymilianowi Krejowi polubowne załatwienie sprawy, czyli rozwiązanie umów za porozumieniem stron, przy czym Ukraińcy byli gotowi zrezygnować z niewypłaconych pensji, jednak jak mówią prezes nie zgodził się na takie rozwiązanie.
Kolejny etap to żonglerka pismami. Piłkarze z Ukrainy wysłali do klubu z Kątów Wrocławskich wezwania do zapłaty, poinformowali też o swoich problemach DZPN i PZPN. W tym ostatnim złożyli (10 sierpnia 2015) wniosek o rozwiązanie trwających do 30 czerwca 2016 umów z winy klubu, ze względu na zaległości w płatnościach. Jak już wspominaliśmy na wstępie, do Bystrzycy przesłali pisma informujące o jednostronnym rozwiązaniu kontraktów, bo jak twierdzą umowa zawiera punkt pozwalający każdej ze stron po 8 czerwca 2015 na jednostronne jej wypowiedzenie oświadczeniem woli. Czy tak jest rzeczywiście rozstrzygać będzie PZPN. Jak mówi Andrzej Padewski, członek zarządu tej organizacji oraz prezes DZPN w jednej osobie, departament rozgrywek krajowych ma na to 14 dni.
Formalne przepychanki trwają, a w miniony weekend wystartowała III liga dolnośląsko - lubuska. Bystrzyca w niedzielę (9 sierpnia 2015) rozpoczęła ligę wyjazdową porażką 1-4 ze Ślęzą Wrocław. Ukraińców nie było w składzie, bo obaj zgłosili drobne urazy, które wg nich nie pozwalały im na uczestnictwo w inauguracyjnym spotkaniu. Byli gotowi poddać się badaniom u współpracującego z Bystrzycą lekarza, jednak jak twierdzą, nie zgodził się na to prezes Krej. Ponadto zabronił im trenowania z zespołem do końca bieżącego tygodnia. - Prezes powiedział, że możemy trenować z drużyną rezerw. To dziwna propozycja, bo Bystrzyca takowej nie posiada... - mówi Kazakov.
Piłkarze z Ukrainy nie ukrywają, że mają już dosyć tej sytuacji i do klubu, w którym spędzili rundę wiosenną są zniechęceni. Chętnie rozwiązaliby temat polubownie, ale nie mogą normalnie porozmawiać z prezesem, bo jak mówią ten nie chce się z nimi spotkać, nie odbiera od nich telefonów, a jedyny dialog jaki prowadzą jest w formie wysyłania sobie wiadomości SMS.
My nie mieliśmy problemu żeby skontaktować się prezesem Krejem, jak zawsze dodajmy, jednak na temat sytuacji Hrabara i Kazakova w jego klubie nie chciał z nami rozmawiać. - Powiem tylko tyle, że my również przygotowaliśmy swoją korespondencję do zawodników, niestety nie chcieli jej przyjąć. Póki co to wszystko co mam dopowiedzenia w tej sprawie. Proszę o telefon w przyszłym tygodniu, być może wtedy będę mógł coś więcej powiedzieć - powiedział Maksymilian Krej.
- Przyjechaliśmy do Polski żeby odetchnąć od wojny i w spokoju skupić się na futbolu. Zamiast zajmować się naszą życiową pasją jesteśmy ograniczani, momentami wręcz czujemy się jak w wirtualnym więzieniu - może nieco zbyt dramatycznie, podsumowują swoją sytuację Kazakov i Harbar.

Piotr Kuban
Foto: Piotr Kuban