Dąb ścięty po raz drugi

Po raz drugi w tym sezonie piłkarze Karkonoszy Jelenia Góra pokonali Dąb Przybyszów. Dzisiaj na boisku w Sławie biało - niebiescy wygrali 2-0, dzięki czemu przerwali serię trzech spotkań bez zwycięstwa. Dodajmy, że po trzy punkty nasz zespół sięgnął w pełni zasłużenie.
Pierwsza połowa nie była wielkim widowiskiem, ale nie zabrakło w niej twardej i ostrej gry. Znajdujący się w strefie spadkowej gospodarze od początku wykazali dużą determinację i waleczność, jednak nie mieli pomysłu jak na wąskim boisku przedostać się pod bramkę Karkonoszy, stąd jeleniogórzanie jako pierwsi stworzyli zagrożenie pod bramką rywali. W 7-ej minucie z linii pola karnego wolejem popisał się Kamil Mielnik, Michael Mikołajczuk nie utrzymał piłki w rękach, szybko jego błąd naprawił Damian Jodłowiec wybijając piłkę na rzut rożny. 12 minut później dobrze z roli stopera wywiązał się Marcin Pacan, zatrzymując futbolówkę po uderzeniu Jodłowca. W 26-ej minucie Mikołajczuk obronił strzał z dystansu Tobiasza Kuźniewskiego. Zawodnik KSK często angażował się w poczynania ofensywne gości, brał też udział w kapitalnej kontrze Karkonoszy z 37-ej minuty. Rozpoczął ją Mielnik, który podał piłkę do stojącego przed polem karnym Kuźniewskiego, ten zagrał górną piłkę do Macieja Machowskiego. Wychowanek Nysy Zgorzelec klatką piersiową skierował ją do Kamila Niedźwiedzia, który huknął z woleja. Gola nie było, bo świetną interwencją popisał się Mikołajczuk. Do przerwy bez bramek.
Na drugą połowę zespół trenera Artura Milewskiego wyszedł z postanowieniem szybkiego zdobycia bramki i cel ten udało się osiągnąć. W 56-ej minucie w 16-tce gospodarzy faulowany był Radosław Sareło, a rzut karny wykorzystał Marcin Pacan. W ciągu kilka następnych minut Karkonosze mogły oszczędzić sobie nerwów w końcówce, gdyż stuprocentowe sytuacje zmarnowali Niedźwiedź i dwa razy Machowski. W 83-ej minucie Jodłowiec trafił piłką w boczną siatkę bramki KSK. Cztery minuty później było po meczu. Wprowadzony w końcówce na boisko Łukasz Kowalski, ograł dwóch rywali i świetnym prostopadłym podaniem posłał w pole karne Dębu Radosława Sarełę. Jego strzał obronił Mikołajczuk, ale przy dobitce Mielnika golkiper miejscowych nie miał już nic do powiedzenia.
Wygrana Karkonoszy mogła być jeszcze bardziej okazała, ale w doliczonym czasie gry Szymon Statkowski zamiast samodzielnie finiszować zdecydował się na podanie do Kowalskiego. Niestety za lekkie i obrońcy rywali zażegnali niebezpieczeństwo.

DĄB PRZYBYSZÓW - KARKONOSZE JELENIA GÓRA 0-2 (0-0)

Bramki: 0-1 Pacan 58', 0-2 Mielnik 87'.
Żółte karki: Piątek oraz Pilarowski, Pacan, Malinowski.
Sędziowali: Robert Parysek jako główny oraz Grzegorz Nalepa i Tomasz Skrzyński.
Widzów: 120.

DĄB: Mikołajczuk - D. Jodłowiec, Domagała, K. Jodłowiec, Kowalczyk, Kręc, Piątek (75' Obiała), Artur Siwy (65' Koppenhagen), Amadeusz Siwy (77' Kocioruba), Skrzyński, Wieczorek.
KSK: Kłobucki - Mateusz Firlej, Pacan, Wawrzyniak, Pilarowski, Sareło, Malinowski, Kuźniewski, Mielnik (90' Wersocki), Machowski (89' Statkowski), Niedźwiedź (81' Kowalski).

Piotr Kuban
foto: Piotr Kuban